Koniec marzeń ZAKSY. Bolesna porażka w Lidze Mistrzów po dramacie w pierwszym secie

Materiały prasowe / CEV / Siatkarze Grupy Azoty ZAKSA próbują powstrzymać blokiem atak Earvina Ngapetha
Materiały prasowe / CEV / Siatkarze Grupy Azoty ZAKSA próbują powstrzymać blokiem atak Earvina Ngapetha

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pożegnała się z Ligą Mistrzów. Triumfatorzy trzech poprzednich edycji rozgrywek przegrali na wyjeździe z Halkbankiem Ankarą 0:3, choć zanotowali znakomity początek spotkania. Niestety nie miało ono happy-endu.

Grupa Azoty ZAKSA w poprzednich sezonach nie miała sobie równych w Lidze Mistrzów. Zespół zanotował trzy triumfy z rzędu i stał się najmocniejszą ekipą w Europie. W tej kampanii kontynuowanie udanej passy utrudniała kędzierzynianom fala kontuzji. Drużyna prowadzona przez Adama Swaczyne była już jedną nogą poza rozgrywkami, jednak zdołała awansować do fazy play-off.

W walce o ćwierćfinał rozgrywek ZAKSA zmierzyła się z Halkbankiem. Przed własną publicznością wygrała 3:2, co dawało małą przewagę przed rewanżem w Ankarze. Pewnym było jednak, że rywale nie oddadzą łatwo awansu.

Początek spotkania był wymarzony dla naszej ekipy, która dzięki świetnej grze szybko odskoczyła na 9:1. Prowadzący grali jak z nut, a gospodarze nie byli w stanie odrabiać strat. Z czasem rywale zaczęli jednak gonić wynik, a po skutecznym ataku Nimira Abdel-Aziza tracili już tylko jeden punkt (17:18).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: toczyły wojny w UFC. Poznajesz, kogo odwiedziła Jędrzejczyk?

Kędzierzynianie odpowiedzieli dwupunktową serią i ponownie złapali oddech, jednak tylko na chwilę. Decydująca faza seta obfitowała w emocje, na co sędzia zareagował żółtymi kartkami dla zawodników. Nerwy udzieliły się też Slobodanowi Kovacowi, który wtargnął na parkiet. Po ataku Dmytro Paszyckiego ZAKSA miała piłki setowe (24:21). Żadnej z nich nie udało się jednak wykorzystać. Gospodarze doprowadzili do remisu, obronili dwie kolejne setowe, by po emocjonującej walce zakończyć partię zwycięstwem 32:30.

W drugiej odsłonie role się odwróciły i to miejscowi od początku nadawali ton rywalizacji. Po asie serwisowym Johna Gordona Perria odskoczyli na 7:2, a z czasem powiększyli przewagę do ośmiu "oczek". Kędzierzynianie zdobywali punkty głównie po błędach rywali i nie mieli po swojej stronie żadnych argumentów.

Jak natchniony grał Abdel-Aziz, z kolei po stronie przyjezdnych trudno było znaleźć lidera w ofensywie. Gospodarze z czasem uciekli na 24:17 i mieli otwartą drogę do podwyższenia prowadzenia w meczu. Od tego momentu siatkarze ZAKSY zanotowali 4-punktową serię, jednak zryw ten okazał się zbyt późny. Halkbank wygrał 25:21, a kropkę nad "i" postawił holenderski atakujący.

Początek trzeciego seta był wyrównany, chociaż po autowym ataku Andreasa Takvama gospodarze wyszli na 5:3. Choć po chwili przyjezdni doprowadzili do remisu, rywale ponownie wysforowali się na prowadzenie. Gra kędzierzynian zaczęła jednak wchodzić na lepsze tory, a po stronie rywali pojawiały się błędy. To pozwoliło trzykrotnym triumfatorom wyrównać wynik, a po punktowym ataku Daniela Chitigoia być po raz pierwszy od długiego czasu z przodu 16:15.

Radość w szeregach ZAKSY nie trwała jednak długo. Od stanu 17:17 dwa asy serwisowe posłał Abdel-Aziz, co pozwoliło miejscowym wrócić na czoło. Późniejsza gra punkt za punkt była korzystniejsza z perspektywy prowadzących. Decydujące fragmenty należały już do zawodników Halkbanku, którzy po błędzie serwisowym Krzysztofa Zapłackiego wygrali 25:22, notując zwycięstwo 3:0. Wyeliminowali tym samym trzykrotnych triumfatorów rozgrywek. MVP został Abdel-Aziz, który zdobył łącznie aż 28 punktów.

W ćwierćfinale Ligi Mistrzów Halkbank zmierzy się z Cucine Lube Civitanovą.

Halkbank Ankara - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:0 (32:30, 25:21, 25:22)

Halkbank: Ma'a, Lagumdzija, Ngapeth, Matić, Tayaz, Abdel-Aziz, Done (libero) oraz Perrin, Unver, Blankenau

ZAKSA: Janusz, Bednorz, Chitigoi, Smith, Paszycki, Kaczmarek, Shoji (libero) oraz Kluth, Banach, Takvam, Biernat

Zobacz także:
Zespół Czyrniańskiej nadal w grze w Lidze Mistrzyń. Zwycięstwo z małym potknięciem
Wołosz w drużynie marzeń. Ależ słowa o naszej rozgrywającej

Źródło artykułu: WP SportoweFakty