Rywalizacja w finale Pucharu Challenge rozpoczęła się w hali Projektu. Klub ze stolicy nie okazał się zbytnio gościnny dla Vero Volley Monzy i pozwolił rywalom ugrać tylko jednego seta. Zespół Piotra Grabana wygrał 3:1 i wypracował zaliczkę przed rewanżem na wyjeździe.
Wtorkowe spotkanie mogło mieć jednak zupełnie inny scenariusz. Ekipa z Monzy grała przed własnymi kibicami i była w podbramkowej sytuacji. Siatkarzom Projektu do wywalczenia trofeum potrzebne były bowiem dwie wygrane partie.
Gospodarze od początku narzucili mocne tempo i prezentowali solidną grę. Przez długi czas warszawianie dotrzymywali kroku nakręconym rywalom. Po punktowej zagrywce Gianluci Galassiego Monza uciekła jednak na 11:7. Przewaga ta nie utrzymała się długo, bowiem przyjezdni weszli na wyższy poziom i szybko doprowadzili do wyrównania.
ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła
W późniejszych akcjach oba zespoły grały punkt za punkt. Po naprzemiennej wymianie ciosów na dwupunktowe prowadzenie wyszli przyjezdni, którzy po dwóch z rzędu blokach na Arthurze Szwarcu odskoczyli na 19:17. Miejscowi zdołali wyrównać, doprowadzając do emocjonującej walki w końcówce. Mogła ona zakończyć się punktowym blokiem Bartłomieja Bołądzia, jednak sędziowie orzekli, że nasz atakujący dotknął siatki. Po chwili warszawianie dopięli swego i zamknęli seta efektowną "czapą" oraz zwycięstwem 27:25.
Przegrana końcówka wyraźnie rozbiła siatkarzy Monzy, a dodatkowo nakręciła przyjezdnych. Zawodnicy Grabana po znakomitej serii i błędzie rywali odskoczyli na 9:2, co dobitnie pokazywało różnicę na parkiecie. W późniejszych fragmentach prowadzący utrzymywali bardzo korzystny wynik. Z czasem zdołali nawet powiększyć przewagę do dziewięciu "oczek", by po zepsutym ataku Erica Loeppky'ego uciec na 19:10. Niedługo później było już po secie. Zepsuta zagrywka Takahashiego dała przyjezdnym pewne zwycięstwo 25:16 i ogromną radość z wywalczenia końcowego triumfu w Pucharze Challenge.
Na trzecią odsłonę wyszły całkowicie odmienne drużyny. Trenerzy dali odpocząć podstawowym zawodnikom, jednak początkowo lepiej spisywali się zmiennicy Monzy, którzy po ataku Nika Mujanovicia wyszli na 10:5. Cztery kolejne akcje wygrali jednak przyjezdni, odrabiając większość strat. Z czasem gospodarze ponownie zbudowali wyraźną przewagę, odskakując po skutecznym ataku Loeppky'ego na 19:12. Różnica na ich korzyść utrzymała się już do końca seta, wygranego do 17.
Kolejna partia również rozpoczęła się lepiej dla siatkarzy Monzy, którzy po skutecznym zbiciu Ran Takahashiego wyszli na 7:4. "Drugi garnitur" Projektu z czasem wszedł jednak na wyższy poziom, a autowe uderzenie japońskiego przyjmującego dało im prowadzenie 15:13. Choć po chwili różnica na korzyść warszawian wzrosła do trzech "oczek", miejscowi nie zamierzali się poddać i wyrównali. W końcówce lepiej spisali się zawodnicy Grabana, którzy po punktowej akcji Mateusza Borkowskiego z kontrataku cieszyli się ze zwycięstwa do 22 i końcowego triumfu 3:1.
Vero Volley Monza - Projekt Warszawa 1:3 (25:27, 16:25, 25:17, 22:25)
Monza: Loeppky, Maar, Galasi, Di Martino, Gilkreling, Szwarc, Gaggini (libero) oraz Beretta, Takahashi, Mujanović, Comparoni, Visić.
Projekt: Firlej, Tillie, Wrona, Semeniuk, Szalpuk, Bołądź, Wojtaszek (libero) oraz Gruszczyński (libero), Weber, Kowalczyk, Stępień, Borkowski, Grobelny.
Zobacz także:
Rosjanin wyłudził pół miliona. Kłamał, że to na chorą matkę
Ponad 400 tys. złotych za bilety. Wiceminister oskarża rząd PiS-u