Siatkarze Projektu Warszawa przed tygodniem pokonali Vero Volley Monza przed własną publicznością 3:1. W rewanżu podopiecznym Piotra Grabana do pełni szczęścia potrzebne były zaledwie dwa sety.
W przypadku porażki 0:3 lub 1:3, zespół ze stolicy czekałby "złoty set". Nic takiego jednak nie miało miejsca, polska ekipa rozstrzygnęła losy finału już po dwóch setach.
Stołecznej drużynie nie dane było jednak cieszyć się w pełni z historycznego triumfu. Zgodnie z przepisami, mecz musiał zostać dokończony.
Szkoleniowiec gości postanowił więc w kolejnych setach dać szansę gry rezerwowym, którzy ostatecznie dowieźli prowadzenie do końca, pokonując rywali po raz drugi 3:1.
ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła
Zniesmaczony zaistniałą sytuacją był libero Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Na swoim profilu w mediach społecznościowych Erik Shoji odniósł się do obowiązujących przepisów, które nie uwzględniają możliwości przerwania meczu, mimo że losy rywalizacji zostały rozstrzygnięte.
"Najgłupsza zasada w piłce siatkowej CEV… zmuszanie drużyn do rozegrania całego meczu, nawet jeśli rywalizacja jest już rozstrzygnięta, w oparciu o punkty. To naprawdę nie jest zabawne, ani korzystne dla żadnej ze stron" - napisał amerykański libero.
Dumbest rule in CEV Volleyball…making teams play out a whole match even if the series is over based on points. It’s really not fun or beneficial for either side.
— Erik Shoji (@shojinator) February 27, 2024
Czytaj także:
Włosi nie dali rady. Polacy z pucharem!
Niepoważna suma. Wiemy, ile Projekt Warszawa zarobi w Pucharze Challenge