Gwiazdor nie wytrzymał po finale Pucharu Challenge. Padły mocne słowa

Siatkarze Projektu Warszawa już po dwóch setach byli pewni zdobycia Pucharu Challenge. Świętowanie musieli jednak odłożyć, aby dokończyć spotkanie. Przepisy CEV w mediach społecznościowych skrytykował amerykański libero Eric Shoji.

Jacek Pawłowski
Jacek Pawłowski
Siatkarze Projektu Warszawa Materiały prasowe / CEV / Siatkarze Projektu Warszawa
Siatkarze Projektu Warszawa przed tygodniem pokonali Vero Volley Monza przed własną publicznością 3:1.  W rewanżu podopiecznym Piotra Grabana do pełni szczęścia potrzebne były zaledwie dwa sety.

W przypadku porażki 0:3 lub 1:3, zespół ze stolicy czekałby "złoty set". Nic takiego jednak nie miało miejsca, polska ekipa rozstrzygnęła losy finału już po dwóch setach.

Stołecznej drużynie nie dane było jednak cieszyć się w pełni z historycznego triumfu. Zgodnie z przepisami, mecz musiał zostać dokończony.

Szkoleniowiec gości postanowił więc w kolejnych setach dać szansę gry rezerwowym, którzy ostatecznie dowieźli prowadzenie do końca, pokonując rywali po raz drugi 3:1.

ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła

Zniesmaczony zaistniałą sytuacją był libero Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Na swoim profilu w mediach społecznościowych Erik Shoji odniósł się do obowiązujących przepisów, które nie uwzględniają możliwości przerwania meczu, mimo że losy rywalizacji zostały rozstrzygnięte.

"Najgłupsza zasada w piłce siatkowej CEV… zmuszanie drużyn do rozegrania całego meczu, nawet jeśli rywalizacja jest już rozstrzygnięta, w oparciu o punkty. To naprawdę nie jest zabawne, ani korzystne dla żadnej ze stron" - napisał amerykański libero.

Czytaj także:
Włosi nie dali rady. Polacy z pucharem!
Niepoważna suma. Wiemy, ile Projekt Warszawa zarobi w Pucharze Challenge

Czy podzielasz zdanie Erika Shojiego?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×