Wróciła po dziesięciu miesiącach do gry. Znów zdobywa ważne punkty

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Zuzanna Górecka oraz Klaudia Alagierska-Szczepaniak
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Zuzanna Górecka oraz Klaudia Alagierska-Szczepaniak

Zuzanna Górecka spędziła na boisku w tym sezonie kilkadziesiąt minut. Siatkarka ŁKS-u Commercecon Łódź w dramatycznych okolicznościach zakończyła poprzedni sezon, a teraz wróciła na dobre do zespołu.

W ubiegłorocznym finale Tauron Ligi Zuzanna Górecka doznała urazu łąkotki i więzadła przedniego krzyżowego. Diagnoza była trudna dla przyjmującej, ale też dla reprezentacji Polski, którą czekał wymagający okres (Liga Narodów, mistrzostwa Europy i kwalifikacje olimpijskie - przyp. red.). Siatkarka musiała pauzować dziewięć miesięcy.

Cały proces rehabilitacji przebiegał jednak dobrze, ale Górecka potrzebowała cierpliwości. Nie było mowy o przyspieszeniu powrotu na boisko. Ostatecznie pierwszy raz pojawiła się w meczu Ligi Mistrzyń z Vero Volley Monza. Od tej pory trzy razy wchodziła na parkiet w Tauron Lidze, ale były to tylko krótkie epizody.

Na podobny zapowiadało się w półfinałowym meczu Tauron Pucharu Polski. Ostatecznie została na parkiecie chwilę dłużej, zmieniając w połowie czwartego seta Julitę Piasecką. Przyjmująca najpierw popisała się efektownym atakiem, a chwilę później blokiem. Był to kluczowy moment seta, ale też meczu. ŁKS wygrywając czwartą partię doprowadził do tie-breaka, w którym ostatecznie wygrał na przewagi z PGE Rysicami Rzeszów.

ZOBACZ WIDEO: "Inspiracja". Tak polska gwiazda trenuje miesiąc po porodzie

Pięciosetowy thriller, tak jak ligowy mecz tydzień wcześniej, łodzianki rozstrzygnęły na swoją korzyść. Górecka nie kryła wzruszenia. Jej zespół nie tylko wyszarpał zwycięstwo, ale sama miała też w nim swój udział. - Czuję się już bardzo dobrze, szczególnie po takim spotkaniu. Inaczej czuć się nie mogę - zaczęła.

- Wchodząc na boisko chciałam dać z siebie ile mogę. Zaprezentować to wszystko, co wypracowałam przez ostatnich 10 miesięcy. Nie pokazałam oczywiście wszystkiego, ale jestem zadowolona, bo myślę, że pomogłam drużynie i zapewniam, że będziemy w niedzielę walczyć tak samo, jak w półfinale - podkreśliła przyjmująca.

Siatkarki ŁKS-u wzruszyli też kibice, których pojawiło się kilkuset w Nysie i przez cały czas stanowili ogromne wsparcie, a po zwycięstwie długo cieszyli się z zawodniczkami.

- W Pucharze Polski nie ma drugich szans, to mecze pod presją o być albo nie być. Wiedziałyśmy, z kim gramy, dlatego jestem z nas dumna, że potrafiłyśmy wygrać to spotkanie i odwrócić losy tak dramatycznego tie-breaka - przyznała siatkarka ŁKS-u. Łodzianki w niedzielę zagrają w finale z BKS-em BOSTIK ZGO Bielsko-Biała lub UNI Opole.

Powrót Zuzanny Góreckiej to znakomite wiadomości nie tylko dla klubu przed play-offami, ale też dla reprezentacji Polski. Choć rywalizacja na tej pozycji jest spora, to mimo wszystko kłopot bogactwa przed tak ważnym sezonem jest problemem, z którym chciałby mierzyć się każdy selekcjoner.

Czytaj też: 
Niegroźny przestój w Bełchatowie. Faworyt dopiął swego
Pięciosetowy dreszczowiec w Nysie. Znamy pierwszego finalistę Pucharu Polski

Źródło artykułu: WP SportoweFakty