Po raz siódmy z rzędu Puchar Polski siatkarek gościł cztery drużyny w Nysie. W międzyczasie męska drużyna z tego miasta zdołała wywalczyć sobie awans do Plusligi i siatkówka zakorzeniła się już w świadomości mieszkańców. Do województwa opolskiego przyjechali też kibice wszystkich czterech ekip.
Już tradycyjnie większą część trybun zajęli sympatycy ŁKS-u Commercecon Łódź, licząc na to, że klub w końcu po powrocie do siatkarskiej ekstraklasy wywalczy Tauron Puchar Polski. W ostatnich sześciu edycjach Ełkaesianki dwa razy meldowały się w finale i jeszcze dwa razy znalazły się w gronie czterech najlepszych zespołów rozgrywek.
Kilka dni temu spotkanie ŁKS-u i Developresu w łódzkiej Sport Arenie wieńczyło fazę zasadniczą Tauron Ligi. Wiewióry wygrały po tie-breaku. Jednak sobotni mecz w Nysie zdecydowanie lepiej rozpoczęły rzeszowianki, triumfatorki Pucharu Polski w sezonie 2021/22.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ popis Anity Włodarczyk. Nagranie obiega sieć!
Bardzo dobrze grały przede wszystkim środkowe, dobrze czytając grę Roberty Ratzke. Valentina Diouf i Amandzie Campos bardzo trudno było kończyć w ogóle ataki na skrzydle. PGE Rysice wypracowały sobie przewagę na początku seta i systematycznie ją powiększały. Pojedyncze udane akcje ŁKS-u nie były w stanie w żaden sposób zagrozić ekipie z Podkarpacia.
Po zmianie stron na boisku dalej dominowały rzeszowianki. Były na dobrej drodze do łatwej wygranej w drugim secie. Prowadziły już 11:6, ale zaczęły popełniać błędy, a skrzydłowe z Łodzi zaczęły częściej dochodzić do głosu i chwilę później na tablicy wyników był już remis (12:12).
Mimo wszystko to zespół Stephane'a Antigi zdawał się dominować na boisku. Rysice wypracowały sobie dwie piłki setowe (24:22). Pierwsza została obroniona po efektownym ataku Julity Piaseckiej, ale przy drugiej Ratzke wpakowała zagrywkę w siatkę. Zdecydowanie lepiej wyglądała już gra Ełkaesianek, mimo przegranej partii. To dawało nadzieję na przedłużenie meczu.
I tak też się stało. W pomarańczowe pole zaczęły trafiać częściej Diouf oraz Piasecka, kilkakrotnie przeciwniczki zaskoczyła też Campos. Ratzke przez lepsze przyjęcie korzystała też za środkowych i to zaprocentowało. Dwupunktowe prowadzenie w kobiecej siatkówce wiele jednak nie znaczy i łodzianki do samego końca musiały drżeć o rezultat. Po kilku wideoweryfikacjach i zamieszaniu - ostatecznie wygrały partię do 21.
Najwyraźniej nie mogło być inaczej - ponownie, tak jak w ostatnim ligowym meczu, tak i tym razem - doszło do tie-breaka. W czwartym secie sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. PGE Rysice Rzeszów miały cztery punkty przewagi, ale roztrwoniły ją. Dobrą zmianę dała powracająca po dłuższej przerwie spowodowaną kontuzją Zuzanna Górecka, zdobywając dwa ważne punkty. Znów istotna okazała się zagrywka Ratzke i w efekcie wszystko rozstrzygnął piąty set.
Tie-break był prawdziwym rollercoasterem. Rysice prowadziły, a następnie ŁKS odrabiał stratę. Sytuacja była bardzo dynamiczna. Ostatecznie w końcówce lepsze okazały się łodzianki.
ŁKS Commercecon Łódź - PGE Rysice Rzeszów 3:2 (15:25, 23:25, 25:21, 25:22, 17:15)
ŁKS: Ratzke, Diouf, Gryka, Witkowska, Campos, Piasecka, Drabek (libero) oraz Alagierska-Szczepaniak, Zaborowska, Hryszczuk, Maj-Erwardt (libero), Górecka.
Rysice: Wenerska, Orvosova, Centka, Jurczyk, Coneo, Kalandadze, Szczygłowska (libero) oraz Obiała, Kowalska, Makarowska-Kulej.
Czytaj też:
Asseco Resovia na fali. Radomianie znokautowani w rzeszowskim Podpromiu
Dwukrotny mistrz świata na celowniku tureckiego giganta