Polskie kluby mają swoje pięć minut w Europie. Niedawno Projekt Warszawa wygrał Puchar Challenge, natomiast Asseco Resovia Rzeszów nie miała sobie równych w Pucharze CEV. To nie wszystko, ponieważ Jastrzębski Węgiel dotarł do wielkiego finału Ligi Mistrzów, w którym zmierzy się z Trentino Volley (4 maja).
W swoim felietonie na łamach "Przeglądu Sportowego" Łukasz Kadziewicz przekonywał, że w decydującym spotkaniu faworytem będzie Jastrzębski Węgiel. Były reprezentant kraju ma spore zastrzeżenia do międzynarodowej federacji siatkówki.
Kadziewicz uważa, że nagrody przyznawane przez CEV nie są adekwatne do osiągnięć klubów. W tej kwestii 43-latek nie ma absolutnie żadnych wątpliwości.
"Cieszę się jak diabli z sukcesów Projektu, Resovii i Jastrzębia, ale złość mnie bierze, gdy widzę, co panowie z CEV zrobili z pucharami. Świetne nagrody, które sprawiają, że do startu w rozgrywkach trzeba dokładać. Leśne dziadki z Luksemburga są hamulcowym europejskiej siatkówki i mentalnie zostali w poprzednim wieku" - grzmiał.
Dodatkowo Kadziewicz przedstawił dość zaskakujący pomysł. Jego zdaniem rozgrywki byłyby zdecydowanie bardziej widowiskowe, gdyby w ciągu kilku dni w jednej hali odbyły się żeńskie i męskie finały wszystkich pucharów.
ZOBACZ WIDEO: Istna komedia! Zobaczcie wywiad z Jakubem Wikłaczem po gali KSW
Czytaj więcej:
Hitowy transfer w PlusLidze. Grał w topowych klubach
Derby Łodzi nie zawiodły. Niespodzianka po pięciosetowej bitwie