Przed startem 30. kolejki PlusLigi siatkarze PGE Skry Bełchatów i Barkomu Każany Lwów wciąż mieli szansę na miejsce w czołowej ósemce i grę o medale. Wygrana Indykpolu AZS Olsztyn sprawiła jednak, że niedzielna konfrontacja przybrała charakter niemal towarzyski. Niemal, bowiem Ukraińcy, zwyciężając, mogliby zagrać o 9. miejsce.
Szkoleniowiec gospodarzy bardzo poważnie potraktował niedzielne starcie, posyłając do gry najsilniejszą szóstkę. Goście przez dłuższy czas toczyli jednak grę cios za cios. Dopiero zagrywki Grzegorza Łomacza pozwoliły miejscowym odskoczyć (10:7). Niewielka różnica utrzymywała się do połowy seta (15:12).
Ukraińcy prezentowali się solidnie, ale to było za mało na dobrze dysponowanych podopiecznych Andrei Gardiniego. Brakowało przede wszystkim wsparcia ze strony Illii Kowalowa. Vasyl Tupchii i Luciano Palonsky we dwóch nie byli w stanie przeciwstawić się miejscowym, których przewaga w pewnym momencie wynosiła pięć punktów (18:13). Gracze Ugisa Krastinsa w końcówce doprowadzili do remisu, wykorzystując błędy rywali (25:25), w kluczowym momencie nie poszli jednak za ciosem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Probierz na polu golfowym. Zobacz, co poszło nie tak
Drugiego seta serią dobrych zagrywek otworzył Dawid Konarski. Po asie serwisowym Bartłomieja Lipińskiego przewaga PGE GiEK Skry wzrosła do pięciu punktów (8:3). Bezradny w przyjęciu był libero Ukraińców Yaroslaw Pampushko. Wyręczać go próbował Luciano Palonsky. To negatywnie przełożyło się na jego grę w ofensywie. Bez skuteczności Argentyńczyka lwowianom trudno było odrabiać straty (16:12).
Bełchatowianie kontrolowali przebieg seta. W ataku doskonale wyglądali Dawid Konarski i Bartłomiej Lemański. Przy stanie 22:17 wydawało się, że emocji w tym secie będzie jak na lekarstwo. Tymczasem przy zagrywce Vitaliiego Kuchera Barkom Każany znacząco zmniejszył straty. Po ataku Ilii Kovalowa było zaledwie 23:22. Po ataku bułgarskiego środkowego Ilii Petkova gospodarze mogli odetchnąć.
Chwilę później 27-latek rozmontował zagrywką defensywę lwowian, zapewniając bełchatowianom czteropunktową zaliczkę na starcie trzeciej odsłony. W wyjściowej szóstce pojawili się Pierre Derouillon i Jakub Rybicki, wspomniana dwójka wzięła na swoje barki odpowiedzialność za zdobywanie punktów. Przewaga błyskawicznie rosła, bowiem rywale nie byli na nich przygotowani (15:7).
Lwowianie z każdą kolejną akcją byli coraz bardziej zrezygnowani, natomiast gospodarze spokojnie realizowali plan przedmeczowy. Po kolejnej skutecznej akcji francuskiego przyjmującego różnica wynosiła osiem punktów. Zawodnicy Ugisa Krastina nie zdołali się zebrać do kolejnego pościgu. Obie ekipy dograły seta, po którym zawodnicy PGE GiEK Skry mogli cieszyć się ze zdobycia kompletu trzech oczek.
PGE GiEK Skra Bełchatów - Barkom Każany Lwów 3:0 (27:25, 25:23, 25:17)
PGE GiEK Skra: Konarski, Lemański, Łomacz, Poręba, Aciobanitei, Lipiński, Diez (libero) oraz Dreouillon, Rybicki, W. Nowak, M. Nowak, Kupka, Petkov, Marek (libero);
Barkom Każany: Gueye, Kovalov, Palonsky, Shchurow, Tupchii, Petrovs, Pampushko (libero) oraz Holoven, Dardzans.
MVP: Benjamin Diez (PGE GiEK Skra)
Czytaj także:
Gwiazdor reprezentacji Ukrainy niezadowolony ze zmiany selekcjonera. Wymowne słowa
Fatalna informacja przed finałem Ligi Mistrzów. Jastrzębski Węgiel wydał komunikat