Finał Ligi Mistrzów zdecydowanie nie potoczył się po myśli siatkarzy Jastrzębskiego Węgla. Podopieczni Marcelo Mendeza przegrali z Itas Trentino 0:3. Mistrzowie Polski, podobnie jak przed rokiem, zakończyli rywalizację ze srebrnymi medalami.
Jedynym Polakiem, który po ostatnim gwizdku mógł w pełni cieszyć się sukcesu, był Kamil Rychlicki. Posiadający potrójne obywatelstwo polsko-luksembursko-włoskie siatkarz, wygrał Ligę Mistrzów po raz pierwszy w karierze.
Kamil Rychlicki to syn Jacka Rychlickiego, srebrnego medalisty mistrzostw Europy z reprezentacją Polski z 1983 roku. Ojciec zawodnika znalazł się nawet w kadrze na igrzyska w Los Angeles, jednak ostatecznie państwa bloku wschodniego je zbojkotowały i zagrały w turnieju "pocieszenia" Przyjaźń-84. Jacek Rychlicki dla kadry rozegrał 126 meczów, ostatnie momenty kariery spędził w luksemburskim VC Diekierch.
Atakujący Itas Trentino pierwsze trofeum w karierze wywalczył właśnie w Luksemburgu. W 2013 roku z VC Strassen sięgnął po puchar kraju. Ten sukces, razem z zespołem, powtarzał cztery razy z rzędu. Rok później stanął na najwyższym stopniu podium mistrzostw kraju, gdzie pozostał przez kolejne trzy lata.
ZOBACZ WIDEO: Poważnie zachorowała. Pojawiły się obrzydliwe komentarze
Co ciekawe, w 2012 roku zadebiutował w reprezentacji Luksemburga U-19. Rok później trafił do seniorskiej kadry, gdzie grał przez kolejne sześć lat. Sukcesów większych nie odnosił, bowiem to ekipa obecnie zajmująca 25. miejsce w rankingu CEV i 74. w zestawieniu FIVB. Wyżej sklasyfikowane są, chociażby Bangladesz, Czad, Afganistan, Srilanka i Pakistan.
- Sprawa mojego obywatelstwa jest skomplikowana. Nie liczy się faktyczna narodowość danego gracza, ale to, dla której federacji została zarejestrowana jako pierwsza licencja. Moja jest luksemburska, więc to na starcie skomplikowało nieco sprawę. Mogłem zmienić federację, ale z drugiej strony musiałem pamiętać o regule, że w danej drużynie narodowej może występować tylko jeden zawodnik, który zmienił federację. W Polsce na takich zasadach funkcjonuje Wilfredo Leon, więc to zrozumiałe, że w tej sytuacji nie było dla mnie miejsca - wyjaśnił w rozmowie z serwisem tvpsport.pl Kamil Rychlicki.
Siatkarz nie ukrywa, że mimo wszystko próbował podjąć temat występów dla Biało-Czerwonych. Rozmawiał nawet z selekcjonerem reprezentacji Polski Vitalem Heynenem. Stronom nie udało się jednak dojść do porozumienia.
- Postrzegam siebie jako Polaka i czuję się jak Polak. Rzeczywistość jest jednak taka, że jestem trochę "mieszańcem". W rodzinie mówiliśmy po polsku, na święta były pierogi... Dorastałem w polskim domu w Luksemburgu, co niosło za sobą konsekwencje. W Luksemburgu chodziłem do szkoły, stamtąd mam znajomych. Ten kraj widzę jako swój dom. Spędziłem tam większość swojego życia. Kiedyś odbyłem rozmowę z Vitalem Heynenem. Była to krótka dyskusja. Czekałem na telefon zwrotny, ale on nigdy nie nastąpił – zdradza Kamil Rychlicki, który ostatecznie skorzystał z propozycji Włochów i być może w przyszłości wystąpi właśnie w barwach Azzurich.
Czytaj także:
Po powrocie z Rosji przeżyła piekło. Marzy o występie na igrzyskach