Wielkie wyzwanie dla klubu o za długiej nazwie - MKS Dąbrowa Górnicza przed Ligą Mistrzyń

- Znaleźć się w takim towarzystwie to zaszczyt. Dla mnie bardzo ważnym elementem udziału w Lidze Mistrzyń będzie zdobycie nowych doświadczeń - powiedział na konferencji prasowej prezes MKS-u, Robert Karlik. To właśnie zdobywanie doświadczenia jest głównym celem dla dąbrowskich zawodniczek. W grupie B zagrają one z drużyną Katarzyny Skowrońskiej, Scavolini Pesaro, zespołem złożonym z gwiazd czyli VakifGunesTTelekom Stambuł oraz ASPTT Miluzą z Dominiką Sieradzan w składzie.

Sekcja siatkówki w dąbrowskim MMKS-ie powstała w 1993 roku. Sezon 2009/2010 jest dla MKS-u (nazwa została zmieniona po awansie do ekstraklasy) trzecim w najwyższej klasie rozgrywkowej i zarazem pierwszym w europejskich pucharach. Europejska Konfederacja Siatkówki (CEV) postanowiła przyznać "dzikie karty" uprawniające do występów w Lidze Mistrzów. Jedna z nich przypadła dąbrowskiemu klubowi. - Polski Związek Piłki Siatkowej zaproponował nam wystąpienie w tych rozgrywkach biorąc pod uwagę kilka aspektów. Niebagatelną sprawą jest to, że od paru lat jesteśmy stabilnym klubem. Dysponujemy jednym z najnowocześniejszych obiektów sportowych w Polsce, a telewizja z największą przyjemnością do nas przyjeżdża - wyjaśnił przyczyny otrzymania "dzikiej karty" Robert Karlik.

Prezes MKS-u najwyraźniej odwiedza portal SportoweFakty.pl i śledzi podsumowania kolejki "Tytuły, statystyki, plusy, minusy i ciekawostki PlusLigi Kobiet", bowiem bardzo dobrze zapamiętał liczbę widzów na trybunach. - Bardzo ważną sprawą jest to, że na naszych meczach jest zawsze bardzo dużo kibiców. Obecnie średnia ilość osób na jednym meczu ligowym to około 1200, natomiast w naszej hali jest to przeszło 2500 - pochwalił się Karlik.

Los skojarzył w jednej grupie polskie siatkarki. Już w pierwszej serii spotkań MKS zagra na wyjeździe z mistrzem Włoch, Scavolini Pesaro, w którym występuje Katarzyna Skowrońska-Dolata. Okazję do porozmawiania w ojczystym języku będzie miała Dominika Sieradzan, która reprezentuje barwy francuskiej drużyny ASPTT Miluza (w jej składzie jest również Anna Rybaczewska, we Francji znana pod nazwiskiem Rybaczewski). Trzecim przeciwnikiem dąbrowianek będzie naszpikowany gwiazdami VakifGunesTTelekom Stambuł. - Grając na luzie zaprezentujemy się dobrze. Dla nas ważny będzie każdy punkt, każdy set, a każda wygrana będzie ogromnym sukcesem - zapowiedział trener MKS-u Waldemar Kawka.

O grupie B wypowiedziała się kapitan BKS-u Bielsko-Biała, drugiego polskiego zespołu w Lidze Mistrzyń. - Dąbrowianki są walecznym zespołem, pokazały że mogą wygrywać z każdym. Mają szanse wyjścia z grupy, bo wydaje mi się, że ASPTT Miluza jest do ogrania. Na pewno będę trzymać za nie kciuki - powiedziała Anna Barańska, która z optymizmem spogląda w przyszłość dąbrowskich koleżanek. Podobnie uważa najbardziej doświadczona siatkarka dąbrowskiego klubu. - Jesteśmy kopciuszkiem, będziemy starały się sprawić niespodziankę, bo przed meczem nie można powiedzieć kto wygra a kto przegra - powiedziała Magdalena Śliwa.

Zawodniczki przygotowują się do debiutu na europejskich parkietach pod czujnym okiem sztabu szkoleniowego. Niejako za kulisami trwają przygotowania organizacyjne. Do każdych rozgrywek trzeba zgłosić zespół wypełniając odpowiednie formularze. - W nazwie klubu podawanej do CEV-u nie może być więcej niż 28 znaków. Problem urósł u nas do rangi bardzo poważnego. Bowiem jak nasz klub ma się nazywać podczas rozgrywek? Przez kilka dni toczyła się poważna korespondencja pomiędzy klubem a europejską federacją. Trzeba było skrócić nazwę klubu - opowiedział o dość absurdalnym problemie Robert Karlik. - Dla ludzi, którzy nie zajmują się organizacją nie zdają sobie sprawy, że takie problemy mogą w ogóle zaistnieć. Pozbyliśmy się członu "MKS", więc podczas rozgrywek będziemy występować jako ENION Energia Dąbrowa Górnicza - wyjaśnił prezes klubu.

Dąbrowski zespół na pewno jest dobrze przygotowany pod względem organizacyjnym. Siatkarkom pozostaje dostosować się do tego poziomu. Pierwsze spotkanie rozegrają 3 grudnia w Pesaro.

Komentarze (0)