Pierwszym rywalem Jastrzębskiego Węgla w Lidze Mistrzów będzie, 2 grudnia, Panathinaikos Ateny. Później drużynę ze Śląska czekają dwa spotkania wyjazdowe: do Friedrichshafen i Piacenzy, jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. W styczniu Jastrzębski Węgiel będzie podejmował u siebie kluby z Niemiec i Włoch, natomiast 20 stycznia, na zakończenie fazy grupowej, zagra w Atenach z Panathinaikosem z Pawłem Zagumnym i Guillaume Samiką w składzie.
- Cieszymy się bardzo, że możemy grać z tak mocnymi zespołami. Niektórzy okrzyknęli naszą grupę "grupą śmierci". Na pewno rywali mamy wymagających, ale w historii naszego klubu wygraliśmy już i z Piacenzą i z Panathinaikosem Ateny. Boisko rozstrzygnie, kto będzie lepszy, ale jestem przekonany, że będzie to nasza drużyna - mówił na przedmeczowej konferencji prezes drużyny ze Śląska, Zdzisław Grodecki.
- Mecz z Panathinaikosem na pewno przyciągnie na lodowisko, gdzie będziemy rozgrywać mecze, komplet widzów - dodawał. Na razie, przez portal kupbilet.pl klub sprzedał 700 biletów i 130 karnetów na wszystkie trzy mecze Ligi Mistrzów, poinformował Grodecki. - Oczekuję, że przez portal sprzedamy około tysiąca biletów. Mając na uwadze doświadczenia z lat ubiegłych, spodziewam się, że najwięcej wejściówek zostanie sprzedanych w kasach w dniu meczu - mówił prezes.
Zdaniem Grodeckiego, trudnym rywalem może być również zespół VfB Friedricshhafen. Drużyna prowadzona przez charyzmatycznego Steliana Moculescu nie ma w swoich szeregach siatkarskich gwiazd, ale grają w niej solidni i dobrze wyszkoleni zawodnicy. - To zwycięzca Ligi Mistrzów z 2004 r. - przypomniał prezes.
Copra Piacenza, aktualny mistrz Włoch, wydaje się najtrudniejszym rywalem. - Tego zespołu chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Gra w nim kilka siatkarskim megagwiazd, ze Zlatanovem, Marshallem i Meonim na czele - oceniał prezes.
- Wszystkie zespoły są bardzo mocne. Grałem już w swojej karierze przeciwko VfB i Panathinaikosowi. Jeżeli chodzi o niemiecki zespół, raz przegrałem, raz wygrałem, z drużyną z Aten odniosłem dwa zwycięstwa - dodawał świetnie radzący sobie po polsku Paweł Abramow. - Nie jesteśmy bez szans, chociaż grupa nie jest łatwa. My jednak lubimy wyzwania i nie możemy się już doczekać startu Ligi Mistrzów - podkreślał trener Roberto Santilli.
Siatkarska Liga Mistrzów znacznie odstaje od swojej piłkarskiej odpowiedniczki, nie tylko pod względem całej otoczki marketingowej, ale przede wszystkich od strony finansowej. - Na Lidze Mistrzów nie zarabia się w sposób bezpośredni, za wygrane mecze. Ponosi się masę kosztów: licencje, opłaty za rundy, przejazd, zakwaterowanie. Natomiast prestiż związany z budową marki klubu i sponsorów jest nie do przecenienia - podkreślał prezes Zdzisław Grodecki.