Na drugi tydzień zmagań w Lidze Narodów Amerykanie przygotowali znacznie mocniejszy skład. To sprawiło, że w spotkaniu z Włochami nie byli bez szans. A przypomnijmy, że USA przed tym meczem miało bilans 2-3, a ich rywale 4-1.
W premierowej odsłonie wyrównana walka trwała do samego końca. Mimo że przez większość czasu to Amerykanie byli na prowadzeniu, to w końcówce lepiej spisali się Włosi. Od stanu 23:23 udało im się zdobyć dwa decydujące punkty i zwyciężyć.
W drugiej partii USA nie wykorzystało piłki setowej (24:23) i to się zemściło. Od tego wyniku punktowali już tylko Włosi, którzy po doprowadzeniu do gry na przewagi poszli za ciosem i w mgnieniu oka zakończyli seta, wychodząc na prowadzenie 2:0 w meczu.
ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką: "Nie szło tak, jak byśmy chciały". Najtrudniejszy moment w meczu z Serbią
W kolejnej odsłonie tego pojedynku Włosi dyktowali warunki do momentu, w którym rywale doprowadzili do remisu (17:17). Od tego stanu Amerykanie zdobyli jeden punkt przy siedmiu ze strony ich przeciwników, którzy wyszli na 24:18. USA obroniło dwie piłki meczowe, ale przy trzeciej skapitulowało.
Bardzo dobrze radzący sobie w tej edycji VNL Kanadyjczycy przystąpili do meczu z Argentyną mając bilans 3-2 po ograniu reprezentacji Kuby. Rywale natomiast po porażce z Amerykanami mieli więcej porażek niż zwycięstw (2-3).
Jednak w premierowej odsłonie to Argentyńczycy spisali się zdecydowanie lepiej i pewnie zwyciężyli 25:18. W drugiej partii miał miejsce odwet ze strony Kanady, która triumfowała 25:22 i tym samym wyrównała stan rywalizacji.
Tyle tylko, że dwa kolejne sety padły łupem siatkarzy z Argentyny. W trzeciej partii triumfowali 25:21, natomiast w czwartej 25:20. Tym samym udało im się zaskoczyć dobrze radzących sobie rywali i zwycięstwem tym potwierdzili, że wciąż są w stanie awansować do turnieju finałowego.