Kapitan reprezentacji Ukrainy Ołeh Płotnicki, odmówił gry w drużynie narodowej nie ze względu na kontuzję, ale dlatego, że zamierza zarabiać, grając latem w katarskiej drużynie Al-Arabi Doha. Jest tylko jeden problem: na takie przejście trzeba uzyskać prawo do transferu od Federacji Piłki Siatkowej Ukrainy, poinformował przed kilkoma tygodniami serwis sport.ua.
Doświadczony przyjmujący postanowił związać się krótkoterminowym kontraktem z ekipą ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, aby pomóc drużynie w wywalczeniu prestiżowego Pucharu Emira. Działacze federacji otrzymali ze strony przedstawiciela tamtejszych szejków intratną propozycję. Zgoda na podpisanie kontraktu z Al-Arabi Doha miała kosztować 50 tys. euro. Co ciekawe, zgoda na występy Ukraińca w barwach Sir Susa Vim Perugia wynosiła zaledwie 10 procent tej sumy.
- W czasie pierwszego zgrupowania Płotnycki negocjował warunki czasowego transferu do Al-Arabi. Mało tego, Ołeh Płotnycki miał grać w Al-Arabi w czasie, gdy drużyna narodowa rywalizowała w Złotej Lidze Europejskiej. W takim razie pytam: co ze zmęczeniem i kontuzją kolana, które uniemożliwiały mu przyjazd na zgrupowanie przed sezonem reprezentacyjnym? Płotnyckiemu brakuje nie komunikacji, ale sumienia! - grzmiał Melnyk w rozmowie ze sport.ua.
ZOBACZ WIDEO: Dojrzał Lewandowskiego. "Lekko skwaszona mina"
Zdaniem prezesa Ukraińskiej Federacji Piłki Siatkowej, postępowanie zawodnika to odwet za odmowę zatrudnienia w kadrze jego ojca chrzestnego. Zawodnik kilkakrotnie monitował w tej sprawie, jednak ostatecznie jego prośba została odrzucona. Rozczarowany tym faktem zawodnik miał w rozmowach z federacją posunąć się w efekcie do... szantażu.
- Zapytał, kim będziemy grali, jeśli on zdecyduje się odejść z reprezentacji. Odpowiedziałem mu, że tymi, dla których ważne są ukraińska flaga i honor, a nie warunki zakwaterowania na zgrupowaniach czy prywatna niechęć do władz Związku. Odparł, że uważnie śledzi rozgrywki ukraińskiej ligi i w kraju nie ma zawodnika i w najbliższej przyszłości nie będzie takiego zawodnika, jak on - powiedział Melnyk.
- Dosłownie parę godzin później w mediach pojawił się ten słynny list, w którym część reprezentantów próbowała wymóc na nas pewne kwestie, grożąc tym, że nie wystąpią na kolejnych turniejach. Ale chłopaki się przeliczyli, bo myśleli, że kibice będą po ich stronie, a tymczasem opinia publiczna była oburzona i zamiast wsparcia siatkarze otrzymali od ludzi, którzy od długiego czasu żyją w kraju ogarniętym pełnoskalową wojną, prawdziwą falę nienawiści - przyznał prezes Ukraińskiej Federacji Piłki Siatkowej.
Czytaj także:
Siedemnastu zawodników w grze o igrzyska. Nikola Grbić podał nazwiska