To było widowisko. Libero Francuzów tak mówi o grze w Polsce

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Volleyball World / Na zdjęciu: Jenia Grebennikov
Materiały prasowe / Volleyball World / Na zdjęciu: Jenia Grebennikov
zdjęcie autora artykułu

- Trzeba było cały czas szukać luk, słabszych stron. I przede wszystkim się nie poddawać - tak receptę na wygraną Francuzów z reprezentacją Polski w półfinale Ligi Narodów przedstawia w rozmowie z nami libero Les Bleus Jenia Grebennikov.

Trójkolorowi zwyciężyli 3:2, choć pierwszego seta przegrali do 22. W drugim i trzecim zwyciężyli odpowiednio do 23 i 22. W czwartym Polacy byli lepsi i wygrali 25:20, ale w piątej, decydującej odsłonie, to Francuzi wygrali na przewagi 18:16.

Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: Drugi mecz, drugie pięć setów, drugie zwycięstwo. Chyba im dłużej gracie, tym lepiej wam idzie w turnieju w Łodzi.

Jenia Grebennikov, libero reprezentacji Francji mężczyzn: To były naprawdę twarde boje. Ale kiedy gra się przed tak wspaniałą publicznością, wyzwala to dodatkowe pokłady energii. To pozwoliło nam się obudzić i wrócić do tego spotkania. Jedenaście tysięcy ludzi na trybunach obejrzało naprawdę świetną batalię, a przede wszystkim - zaciętą, aż do walki na przewagi w ostatniej partii.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Raport z Niemiec. Gospodarze szykują się do fazy pucharowej. Organizacyjnie jest wiele do poprawy

Czy kluczem do wygranej było zatrzymanie Bartłomieja Bołądzia? Początek miał znakomity i musieliście chyba się nieco przestawić w defensywie.

Nie skupiałbym się tylko na nim, bo wszystkich Polaków trudno było zatrzymać. To jest właśnie jeden z największych atutów naszego zespołu, czyli dużo grania z użyciem bloku i obrony. Jeśli to u nas działa, jesteśmy w stanie pokonać każdego przeciwnika.

Nie daliście się złamać także po czwartym, przegranym secie. A w piątym obroniliście dwie piłki meczowe. Wygraliście to mentalem?

To jest normalne. Trzeba wywierać presję na przeciwniku, ale również zachować koncentrację oraz pozytywne nastawienie. Było o to niezwykle trudno, bo przeciwnicy znakomicie serwowali. Byli naprawdę trudni do zatrzymania. Trzeba było cały czas szukać luk, słabszych stron. I przede wszystkim się nie poddawać. A my przecież również mamy znakomitych serwujących graczy.

Nicolas Le Goff powiedział mi w piątek, że to absolutnie nie jest jeszcze olimpijska forma reprezentacji Francji. Zgadzasz się?

Oj tak, wciąż jesteśmy w trakcie przygotowań. Cały czas stawiamy na mocne przygotowanie fizyczne. Jest jeszcze dużo pracy na treningach przed nami. Zgadzam się, że nie jesteśmy jeszcze gotowi. Celem numer jeden są igrzyska w Paryżu, ale bardzo miło jest przygotowywać się w takich warunkach i przy takiej atmosferze.

Ale wciąż możecie wygrać Ligę Narodów.

Tak jest, choć jesteśmy w trakcie przygotowań i trzeba o tym pamiętać. Ale możemy to potraktować jako test generalny. Zresztą myślę, że prawie wszyscy tak do tego podchodzą i chcą sprawdzić swoich graczy. Zobaczmy na Włochów - przyjechali młodym składem, ale sprawdzają tych, których ewentualnie można jeszcze powołać na igrzyska.

Czyli selekcja trwa.

Zespoły są już teraz naprawdę bardzo mocne, a trenerzy do samego końca czekają z wyborem. Myślę, że właśnie temu służy jeszcze ten turniej Ligi Narodów. A my dzięki temu wiemy, gdzie jesteśmy.

Przed półfinałami mówiło się w kuluarach, że ten, kto wygra półfinał Polska - Francja, wygra też Ligę Narodów.

Oj nie, to nie takie pewne.

Nie? 

Nie zgadzam się. Obie ekipy są bardzo mocne. Słowenia wygrała fazę interkontynentalną, a Japonia już wielokrotnie pokazała w tegorocznej edycji VNL, że potrafi grać naprawdę bardzo dobrze. A to, co ktoś kiedyś osiągnął, nie ma nic do rzeczy.

Rozmawiał w Łodzi Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty Czytaj też: Bohater Francuzów szczerze o postawie Polaków

Źródło artykułu: WP SportoweFakty