W tym sezonie domeną częstochowian była gra w tie-breakach. Podopieczni Grzegorza Wagnera w tegorocznych rozgrywkach PlusLigi już trzykrotnie kolejno w Bydgoszczy, Warszawie i ostatnio w Rzeszowie rozstrzygali na swoją korzyść piątą partię. Każda passa kiedyś się jednak kończy i w sobotę "biało-zieloni" musieli przełknąć gorzką pigułkę. - Odbieram to w taki sposób, że był to mecz walki. Walczyliśmy praktycznie cały czas punkt za punkt. W tie-breaku odskoczyli nam jednak na znaczną ilość punktów i nie udało nam się to żadną sposobnością odrobić. Widać, że musimy większą uwagę przyłożyć do tie-breaków. Ostatnio udało nam się je wygrywać, a tym razem czegoś zabrakło - stwierdził po meczu Bartosz Janeczek.
Oba zespoły po spotkaniu narzekały na zbyt długą przerwę w rozgrywkach spowodowaną występem reprezentacji w Pucharze Wielkich Mistrzów. Ostatnie spotkanie o ligowe punkty częstochowianie rozegrali, bowiem 9 listopada w Rzeszowie. W między czasie zespół spod Jasnej Góry rozegrał kilka spotkań kontrolnych, jednak jak wiadomo sparingi to zupełnie inna bajka, niż mecze o konkretną stawkę. - Na pewno ta przerwa nie okazała się pomocna, bo zaburzony został rytm meczowy. Musieliśmy ratować się meczami sparingowymi. Myślę jednak, że będziemy rozkręcać się z każdym kolejnym meczem - zapowiada Janeczek.
W sześciu dotąd rozegranych pojedynkach częstochowianie zgromadzili na swoim koncie 10 punktów. Przed sezonem ponownie nie brakowało głosów skazujących ekipę Grzegorza Wagnera na pożarcie, wobec czego wspomniany dorobek z pewnością cieszy i napawa optymizmem częstochowski zespół. - Na pewno żal i szkoda każdej przegranej. Najlepiej jest wygrywać wszystkie spotkania, ale tak się nie da, bo to jest sport. Bilans jednak jest jak najbardziej korzystny i pozytywny i mamy powody do zadowolenia - nie ukrywa atakujący "Akademików".
Bartosz Janeczek już od dłuższego czasu jest zawodnikiem niezwykle dobrze rokującym na przyszłość. Wszyscy mają wciąż w pamięci jego znakomite występy w barwach Gwardii Wrocław, kiedy to zrobił prawdziwą furorę na krajowych parkietach.Wraz z transferem do Częstochowy 22-latek długo pozostawał jednak w cieniu, najpierw Brooka Billingsa, a ostatnio Smilena Mljakowa. W tym sezonie częstochowscy działacze wreszcie postawili na zawodnika rodem z Wieliczki i od razu są tego efekty, gdyż Janeczek już trzykrotnie został wybrany MVP spotkania. - Takie było zamierzanie, że będę się w tym roku starał być tym pierwszym atakującym. Na pewno te odejścia wyszły mi na dobre, bo staram się realizować na pozycji podstawowego zawodnika i fajnie jest zaczynać mecz od samego początku. Sezon jest jednak długi i walka na każdej pozycji jest bardzo zacięta. Na pewno do każdego spotkania musimy się ciężko przygotowywać na treningach. Ie jest powiedziane, że ktoś jest pierwszym atakującym, a ktoś drugim - zaznacza zawodnik.
W środę meczem z wicemistrzem Niemiec, Generali Unterchaching częstochowianie rozpoczną także rywalizację na europejskim gruncie. W ostatnich dwóch latach "Akademicy" swoją grą rzucili na kolana siatkarską Europę i w tym sezonie oczekiwania również są niezwykle wysokie. - Na pewno chcemy awansować i powalczyć, jak najwyżej. To są europejskie puchary i pokazujemy się nie tylko w Polsce, ale i w Europie. W ostatnich dwóch latach występy na europejskich arenach wychodziły nam bardzo dobrze. Mam nadzieję, że w tym roku będzie równie dobrze. Będą ciekawe wyjazdy, ciekawe mecze i na pewno gorąca atmosfera na trybunach Hali Polonia. Dodatkowo wiele gwiazd po stronie gości - kończy Bartosz Janeczek.