Trzy miesiące temu przeszła operację. Teraz występuje w igrzyskach. "Czułam, jak uciekały mi kolejne tygodnie"

Getty Images /  Marcin Golba/NurPhoto / Na zdjęciu: Maria Stenzel
Getty Images / Marcin Golba/NurPhoto / Na zdjęciu: Maria Stenzel

- Cały czas nastawiałam się na to, że mogę nie polecieć do Paryża - mówi WP SportoweFakty Maria Stenzel. Libero reprezentacji Polski siatkarek w trakcie zgrupowania trafiła do szpitala i przeszła operację. Teraz może zadecydować o medalu w Paryżu.

W tym artykule dowiesz się o:

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Pod koniec kwietnia podczas zgrupowania przeszłaś operację wyrostka robaczkowego.

Maria Stenzel, libero reprezentacji Polski siatkarek: Poczułam ból w dolnej partii brzucha. Opiekunowie reprezentacji wysłali mnie do lekarza. On od razu stwierdził, że to wyrostek. Natychmiast przeszłam operację i mi go usunęli. Ten wyrostek jednak przydarzył się tak nagle, niespodziewanie. Cała akcja miała miejsce szybko, że nawet nie miałam czasu za wiele pomyśleć i byłam już po zabiegu.

Miałaś świadomość tego, że ta kontuzja może zabrać wyjazd na igrzyska?

Była taka myśl i tak naprawdę cały czas nastawiałam się na to, że mogę nie polecieć do Paryża. Szanse były 50 na 50. Na szczęście to wszystko ułożyło się tak, że pojechałam na igrzyska.

Jak sobie radziłaś z tym mentalnie?

Motywacji do pracy mi nie brakowało. Oglądam dziewczyny w telewizji, jak sobie radziły podczas tegorocznej Ligi Narodów. Jak najszybciej chciałam wrócić do treningów, bym mogła pojechać do Paryża. Trwał wyścig z czasem, czułam, jak uciekały mi kolejne tygodnie. Były to bardzo długie miesiące. Miałam mentalnie wzloty i upadki. Generalnie częścią mojego charakteru jest to, by myśleć pozytywnie.

ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Wolne od meczu, ale nie od treningów. Tak minął drugi dzień polskim siatkarzom

Nie bolało trochę, gdy oglądałaś w telewizji, jak koleżanki zdobywają brąz Ligi Narodów?

Na pewno było mi w pewnym stopniu przykro. Trochę ta operacja zmieniła myślenie. Wiem, jak smakuje wygrana w meczu o brąz, bo rok temu sama tego doświadczyłam. Był pewien niedosyt, skłamałabym, gdybym powiedziała inaczej.

Cieszyłam się z ich brązowego medalu, ale też z tego, że za chwilę znów będę trenować z nimi. Bardzo je wspierałam i starałam się przesyłać pozytywną energię.

Przez kilka tygodni trenowałaś sama w Szczyrku. Jak sobie z tym radziłaś?

Nie trenowałam sama przez cały czas. Byłam tak bardzo skoncentrowana na celu, więc nie myślałam za dużo o tym, co mogłoby być. Walczyłam o igrzyska olimpijskie, nie mogłam się oglądać za siebie. Skupiłam się po prostu na tym, by pracować jak najmocniej.

Dużo mi dało to, że kilka dni byłam z reprezentacją do lat 22. Trochę zaadaptowałam się lepiej niż podczas treningu indywidualnego. Przez parę dni były tutaj też dziewczyny, które nie poleciały na turniej do Arlington, więc mogłam porównać swoją formę do innych koleżanek.

Wielu myślało, że do Paryża polecisz ty albo Aleksandra Szczygłowska. Przez długi czas byłyście rywalkami, ale też wiem, że wspierałyście się w trudnych momentach, co nie jest takie oczywiste.

Nigdy między nami nie było walki na noże. Bardzo dobrze się uzupełniamy, świetnie się rozumiemy. W ogóle w naszej reprezentacji nie ma co mówić o jakiejś niezdrowej rywalizacji. Wszystkie się lubimy, mamy znakomitą atmosferę. Dlatego też cieszyłam się tym brązowym medalem dziewczyn. Ostatecznie ułożyło się tak, że do Paryża pojedziemy obie.

Jesteś zaskoczona tym, że trener wziął ostatecznie dwie libero na igrzyska?

Każdy trener ma swoją taktykę. Stefano swoją myślą szkoleniową w tej kadrze osiąga same sukcesy. Jakąkolwiek rolę dostanę w tym roku, to ją przyjmę. Będę starała się wykonać w 100 procentach, czego ode mnie wymaga.

Czujesz zaufanie od Stefano Lavariniego? Jak zareagowałaś na powołanie na igrzyska?

Tak. Zaufaniem darzył mnie od momentu, gdy postawił na mnie jako pierwszą libero kadry w 2022 roku. Czuję, że we mnie wierzy, że jestem mocnym ogniwem tej reprezentacji. Widział, że z dnia na dzień lepiej wyglądam i dochodzę do formy. Mój poziom nie odstawał tak mocno, jak wszyscy myśleli. Stefano okazał mi więcej zaufania niż w poprzednich sezonach.

Co pozwoliło wam podnieść poziom w ostatnich dwóch latach. Z drużyny z drugiego szeregu stałyście się ekipą, którą wymienia się w gronie kandydatów do medalu?

Szkoleniowiec samym treningiem pokazał nam dużo nowych możliwości. Taktycznie przygotowuje nas do każdego meczu i widzimy, że jego wskazówki mają przełożenie na to, co rywalki prezentują na boisku. Zrobiłyśmy ogromny postęp i byłybyśmy po prostu niemądre, jakbyśmy mu nie ufały.

Jesteście wymieniane w gronie 6-7 kandydatów do medalu w Paryżu. Jak to odbieracie?

Na pewno wierzymy w medal i jesteśmy bardzo ambitną drużyną. Każda z nas ma duże ambicje i wszystkie chcemy coś osiągnąć. Nie jedziemy tylko na wycieczkę, ale by stawić czoła rywalkom i zobaczymy, do czego nas to doprowadzi.

Rozmawiał Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Jeden moment odmienił Polki. To jest drużyna na medal! [OPINIA]

Komentarze (5)
avatar
Kazimierz Wieński
1.08.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W drużynie nie ma LIDERKI ,Świątek jest beznadziejna ,ile ona dobywa punktów ,śmiech 
avatar
King Kong
31.07.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Marysia ma śliczne oczy 
avatar
steffen
31.07.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Oby zdobyły ten wymarzony medal. 
avatar
Losiu 1954
31.07.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Szczygłowska jest numerem 1 
avatar
bubu2567
31.07.2024
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Obie są świetne, dobrze się stało, że i jedna i druga jest na igrzyskach,