Siatkarze ze Słowenii sezon reprezentacyjny rozpoczynali z celem awansu na igrzyska olimpijskie. Ten stał się faktem po świetnym występie bałkańskiej drużyny w rozgrywkach Ligi Narodów. Tam kilkukrotni medaliści mistrzostw Europy wygrali fazę zasadniczą, a w turnieju finałowym zajęli miejsce tuż za podium.
Dla Słowenii Paryż 2024 to pierwsze igrzyska w siatkarskiej historii. Ich pierwsi grupowi rywale mają zdecydowanie więcej doświadczenia. Kanadyjczycy w dwóch ostatnich edycjach imprezy czterolecia walczyli w ćwierćfinale. W bezpośrednich meczach tych dwóch drużyn dominują jednak Europejczycy. Słowenia wygrała pięć ostatnich pojedynków z Kanadą.
Reprezentanci kraju z Bałkanów byli więc faworytami meczu premierowej kolejki i starali się to udowodnić już od pierwszych akcji. Słoweńcy otworzyli spotkanie trzypunktowym prowadzeniem. W ataku bardzo dobrze mecz rozpoczął Toncek Stern, który jednak chwilę później musiał opuścić boisko przez kontuzję palca. Po tym w szeregi Słowenii wdarło się trochę chaosu, a Kanada wykorzystała moment, wyrównując wynik po serii świetnych serwisów Erica Loeppky'ego (10:10).
ZOBACZ WIDEO: "Pod Siatką". Czas na igrzyska. Pierwsze treningi we Francji
Słowenia przerwała wreszcie dobrą passę rywali, ale cały czas mogła czuć ich oddech na plecach. Reprezentanci Kraju Klonowego Liścia długo deptali przeciwnikom po piętach, wreszcie odwracając wynik i po raz pierwszy obejmując prowadzenie w secie przy stanie 18:17. Słoweńcy jednak i tym razem potrafili wyjść z opresji. W końcówce na boisku pojawił się jeszcze Toncek Stern i to on zakończył odsłonę zwycięskim atakiem.
Początek drugiego seta to ciekawa rywalizacja obu ekip. Tym razem jej tempo dyktowali Kanadyjczycy, prowadząc przez pierwszą część gry. Słowenia jednak cierpliwie goniła rywala i w końcu dopięła swego, odskakując na 12:10 po asie serwisowym Tonceka Sterna. Mocne zagrywki ekipy z Bałkanów dawały się we znaki kanadyjskiej drużynie, która problemy miała też ze skończeniem swoich ataków. Słowenia natomiast utrzymywała wypracowaną wcześniej zaliczkę i zapisała kolejną partię na swoim koncie po asie serwisowym Alena Pajenka (25:20).
W trzecim secie Kanada zmuszona była postawić wszystko na jedną kartę i to zdecydowanie się opłaciło. W ofensywie coraz więcej piłek wędrowało do Erica Loeppky'ego, który odpłacał się udanymi atakami. Na prawej stronie z kolei dobry poziom trzymał Arthur Szwarc. Ekipa z Ameryki Północnej poprawiła skuteczność i po świetnym początku prowadziła 9:4.
Kanadyjczycy narzucili w tej odsłonie swoje tempo i to podopieczni Gheorghe Cretu cały czas musieli gonić wynik. Słoweńcy najbliżej remisu byli przy stanie 15:16. Zespół z Kraju Klonowego Liścia jednak nie oddał inicjatywy i do końca utrzymał korzystny dla siebie rezultat. Punkt na wagę wygranej w secie zdobył dla Kanady Stephen Maar.
Czwarty set był prawdziwą siatkarską ucztą. Obie drużyny prezentowały wysoki poziom, popisując się fenomenalnymi akcjami i wymieniając na prowadzeniu. Kanadyjczycy jako pierwsi wyprowadzili atak, odskakując po uderzeniu Lucasa Van Berkela na 14:10. Słoweńcy jednak nie czekali długo i przy świetnych zagrywkach Klemena Cebulja odpowiedzieli czteropunktową serią, doprowadzając do remisu (15:15).
Po wyrównaniu set rozpoczął się na nowo, a oba zespoły niemal do samego końca walczyły ramię w ramię. Po ataku Jana Kozamernika Słowenia potrafiła odskoczyć rywalom na dwa "oczka" i to okazało się decydującym momentem tej partii (20:18). Reprezentanci europejskiej drużyny prowadzenia już nie oddali, a efektowny blok zakończył cały mecz, dając Słowenii pierwsze w historii zwycięstwo na igrzyskach olimpijskich.
Słowenia - Kanada 3:1 (25:21, 25:20, 20:25, 25:21)
Słowenia: Stern, Ropret, Kozamernik, Pajenk, Cebulj, Urnaut, Kovacić (libero) oraz Mozić, Mujanović
Kanada: Szwarc, Herr, Mccarthy, Van Berkel, Maar, Loeppky, Lui (libero) oraz Hofer, Hoag
Zobacz także:
Paryż 2024: fantastyczne otwarcie Polek! Biało-Czerwone lepsze od Japonii
Paryż 2024: niespodzianka w meczu obrońców tytułu, zadecydował tie-break