Aż trudno uwierzyć w to, że męska i żeńska drużyna w siatkówce mogą mieć tyle punktów wspólnych. A tak jest z reprezentacją Polski siatkarek oraz siatkarzy.
Po pierwsze, obie drużyny mają problem z atakującymi, którzy mieli być ich motorem napędowym. U panów dużo poniżej oczekiwań prezentuje się Bartosz Kurek, a u pań gorzej niż zwykle gra Magdalena Stysiak. Jak na razie na igrzyskach nie była w stanie ciągnąć drużyny do góry w takim stopniu, jak przez ostatnie kilka sezonów.
W konsekwencji w obu drużynach większy problem w ofensywie mają nasi przyjmujący. U panów Wilfredo Leon, u pań Martyna Łukasik prezentowali się w ostatnim meczu grupowym poniżej oczekiwań. W takich okolicznościach trudno było w niedzielę o zwycięstwo z Brazylijkami, czy u panów dzień wcześniej z Włochami.
ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką": Ulubiony moment z igrzysk? Leon nawet się nie zastanawiał
Obie drużyny mają za to środkowych w wybornej formie. I to całą trójkę. U pań Agnieszka Korneluk, Magdalena Jurczyk i Klaudia Alagierska murują siatkę aż miło patrzeć. U panów doskonale robią to Mateusz Bieniek, Jakub Kochanowski i Norbert Huber. Potrafią także wziąć na siebie ciężar gry w ofensywie. Tylko co z tego, skoro obie ekipy w meczu o pierwsze miejsce w grupie miały ogromne problemy z przyjęciem, co uniemożliwiało wykorzystanie środkowych.
Rezultat nie mógł być inny, Biało-Czerwone przegrały 0:3 z dużo lepiej dysponowanymi Brazylijkami. Jednak daleki jestem od pesymizmu przed meczem naszych pań o wejście do strefy medalowej.
W ćwierćfinale zagramy z Amerykankami. Ktoś powie: USA to jedna z czołowych drużyn, obrończynie tytułu z Tokio. Gdzie nasza kadra - absolutnych debiutantek na igrzyskach - ma szanse z tak wielką drużyną? Ja widzę jednak kilka punktów zaczepienia.
Paradoksalnie Amerykanki to jedyny zespół z czołówki, który nam w ważnych meczach po prostu leży. Biało-Czerwone ograły je sensacyjnie na mistrzostwach świata w 2022 roku, w meczu o brąz Ligi Narodów w ubiegłym sezonie czy wreszcie w kwalifikacjach olimpijskich. Stefano Lavarini znalazł patent na bardziej utytułowane rywalki. Amerykanki z pewnością będą miały w pamięci ostatnie nieudane starcia. I może je to delikatnie paraliżować.
Nasza ekipa w końcówce drugiego seta meczu z Brazylią pokazała, że jest w stanie wrócić nawet z najczarniejszej sytuacji. Ze stanu 19:24 potrafiły wyrównać, a potem miały nawet piłki setowe. Nigdy się nie poddadzą. Na zacięte końcówki mamy cudowne dziecko, złotą rezerwową. Martyna Czyrniańska zdaje się nie mieć układu nerwowego. W ćwierćfinale igrzysk taka siatkarka może okazać się bezcenna.
Do tego jestem przekonany, że zarówno Magdalena Stysiak, jak i Martyna Łukasik, rozegrają lepsze spotkanie w najważniejszym momencie. Potrzebujemy ich, by awansować do najlepszej czwórki.
Oczywiście to Amerykanki będą delikatnymi faworytkami wtorkowego ćwierćfinału. Polki mają argumenty, by zneutralizować przeciwniczki. Ja w te dziewczyny wierzę. Nie raz, nie dwa, w ciągu ostatnich trzech lat pokazywały, że potrafią zaskoczyć każdego.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Brutalna szczerość. "Nikt mnie nie zapytał, czy chcę grać dla Polski"
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)