Niepokojące sceny po meczu Polaków. "Sprawa wygląda poważnie"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / TOMASZ MARKOWSKI / Kontuzjowany Bieniek opuszcza boisko
Newspix / TOMASZ MARKOWSKI / Kontuzjowany Bieniek opuszcza boisko
zdjęcie autora artykułu

W poniedziałek polscy siatkarze awansowali do półfinału igrzysk olimpijskich, pokonując Słowenię 3:1. Po meczu radość mieszała się z niepokojem, a to ze względu na kontuzję Mateusza Bieńka.

Z Paryża - Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Środkowy reprezentacji Polski nieszczęśliwie postawił stopę w końcówce czwartego seta i najprawdopodobniej skręcił staw skokowy. Zawodnik natychmiast zszedł z boiska i został zmieniony przez Norberta Hubera. Ostatnie punkty oglądał już z ławki dla rezerwowych, a tuż po meczu, przy pomocy fizjoterapeuty, udał się do szatni. Niestety, środkowy nie był w stanie postawić kontuzjowanej stopy na ziemi i zmierzając do szatni, skakał na jednej nodze.

Wyglądało to nawet gorzej niż uraz Tomasza Fornala w meczu z Egiptem, bo wtedy przyjmujący też skręcił staw skokowy, ale do szatni wrócił o własnych siłach. W przypadku Bieńka sytuacja wygląda mniej optymistycznie.

-  Zrobimy badania i będziemy wiedzieć więcej. Na razie nie chcę zbyt dużo mówić, ale sytuacja nie wygląda dobrze - przyznał po meczu Nikola Grbić.

ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Kolejne treningi Biało-Czerwonych. Czas na fazę pucharową igrzysk

Kiedy kamery telewizyjne pokazywały radość naszych siatkarzy na parkiecie, Bieniek z trudem zmierzał do szatni, a jego twarz przeszywał grymasem bólu.

Jeśli badania potwierdzą niepokojące pierwsze diagnozy, to nie można wykluczyć, że trener Nikola Grbić będzie musiał powołać w miejsce środkowego jedynego rezerwowego Bartłomieja Bołądzia. Atakujący jest w Paryżu i trenuje razem z resztą drużyny, ale oficjalnie nie przyjął ślubowania i nie ma tytułu olimpijczyka. Kontuzja Bieńka sprawia, że być może zawodnik otrzyma szansę, a szkoleniowiec zyska kolejne opcje w ataku.

Przypomnijmy, że w przypadku Fornala sztab nie zdecydował się na taki ruch, bo wtedy kontuzja przytrafiła się w pierwszym meczu, gdy częstotliwość spotkań była znacznie niższa, a przyjmujący miał więcej czasu, by wrócić do pełnej formy.

Mateusz Bieniek w pośpiechu opuszczał boisko, gdy reszta jego kolegów jeszcze świętowała triumf nad Słoweńcami
Mateusz Bieniek w pośpiechu opuszczał boisko, gdy reszta jego kolegów jeszcze świętowała triumf nad Słoweńcami

Czytaj więcej: Fibak o Świątek: Była inna Najgorszy scenariusz. Polacy rozbici

Źródło artykułu: WP SportoweFakty