Reprezentacja Polski zameldowała się w półfinale siatkarskiego turnieju w ramach igrzysk olimpijskich 2024. Po 44 latach czekania udało nam się awansować do strefy medalowej po pokonaniu Słowenii 3:1, na którą trafiliśmy po zajęciu 2. miejsca w grupie za sprawą wygranych z Egiptem (3:0) i Brazylią (3:2) oraz porażce z Włochami (1:3).
Jakub Fordon, WP SportoweFakty: Był pan zaskoczony wynikiem meczu Polska - Włochy?
Marcin Możdżonek, były reprezentant Polski, mistrz świata z 2014 roku: Tak, byłem zaskoczony. Niestety graliśmy w tym meczu bardzo słabo, źle. Włosi obnażyli wszystkie nasze słabości, niedyspozycję tego dnia, bo mimo wszystko uważam, że jesteśmy drużyną lepszą. Jednak na tym turnieju na razie lepiej grają Włosi, ale może się to zmienić, bo to my jesteśmy już w półfinale.
Czy po tym spotkaniu pojawiła się obawa przed fazą pucharową?
Oczywiście, że się pojawiła, ale podszedłem do tego bardziej racjonalnie i spojrzałem sobie na dotychczasowe sezony i grę naszej reprezentacji. Wiedziałem, że są mocni i mimo obaw byłoby dla mnie wielkim zaskoczeniem, że coś miałoby się u nas zawalić i mielibyśmy odpaść na początku fazy pucharowej. To, co pokazaliśmy na boisku od pierwszych chwil rozwiało moje wszelkie wątpliwości.
Co pomyślał pan, gdy okazało się, że naszym rywalem w ćwierćfinale będzie Słowenia?
Pomyślałem, że to najlepszy przeciwnik dla nas ze wszystkich dostępnych. Była to najlepsza możliwa opcja, którą kapitalnie wykorzystaliśmy. Ten stworzony mit niepokonanej Słowenii, z którą mamy trudności okazał się właśnie tylko mitem, bo przegraliśmy z nimi może dwa ważne spotkania. Resztę wygrywaliśmy, zwłaszcza w ostatnim czasie, więc był to idealny moment, żeby utrzeć nosa tym, którzy mówili, że będziemy mieli kłopoty ze Słowenią i oni to właśnie zrobili.
ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Kolejne treningi Biało-Czerwonych. Czas na fazę pucharową igrzysk
Dlaczego Polska okazała się lepsza od Słowenii?
Po kilku akcjach było wiadome, że nasi siatkarze stoją na bardzo wysokim poziomie pod każdym względem i czułem, że to spotkanie będzie wygrane. Słoweńcy zagrali jedno z lepszych spotkań, grali naprawdę bardzo dobrze, ale my jeszcze lepiej, dominowaliśmy.
Zwróćmy uwagę na przebieg meczu, oprócz trzeciego seta to każdy był bardzo napięty, blisko trzymał się wynik, szliśmy punkt za punkt. To jest trudne utrzymać tak wysoki poziom na przestrzeni czterech partii, a nasi siatkarze to zrobili.
Co było kluczem do tego, że w końcu udało się awansować do półfinału?
Nikola Grbić prowadzi naszą reprezentację od kilku ładnych lat. Ja od samego początku widziałem, że ma plan, który metodycznie, konsekwentnie realizuje, trzyma się go, robi swoje i nie przejmuje się komentarzami ekspertów. Jak widać jest on skuteczny i nie mogę doczekać się środowego półfinału, żeby zobaczyć, jak mu to wszystko pójdzie.
Czy uważa Pan, że w naszych zawodnikach siedziała "klątwa" ćwierćfinału?
Nie uważam, by była jakakolwiek klątwa ćwierćfinału, wymyślili ją dziennikarze, a nie zawodnicy, więc nie było czegoś takiego. Każdy przegrany ćwierćfinał miał zupełnie inne podłoże, genezę, a sama konstrukcja turnieju olimpijskiego jest tak specyficzna, że właśnie w tej fazie najłatwiej odpaść, stąd pewnie przekonanie o nieistniejącej klątwie.
Uważam jednak, że zawodnikom z całą pewnością spadł wielki ciężar z pleców, odczuli ulgę. Widać było, jak emocjonalnie zareagowali na awans po ostatnim gwizdku sędziego. Teraz w końcu mogą robić swoje, nic nie będzie zaprzątało im głowy z zewnątrz. Oni wyjdą, zrobią swoją robotę najlepiej jak potrafią i uważam, że z efektów tej pracy będziemy zadowoleni.
Przy okazji ćwierćfinału wróciły wspomnienia, gdy pan w nich rywalizował?
Nie. Oglądałem to spotkanie i w ogóle nie wracałem do przeszłości. Jest tu i teraz, nasza reprezentacja wygrała ćwierćfinał, jest w półfinale i ja jestem przeszczęśliwym człowiekiem jako były reprezentant kraju, kapitan reprezentacji, a teraz jako kibic.
Wierzył pan od początku w przejście ćwierćfinału, medal. Jak teraz widzi pan nasze dalsze losy?
Tutaj może być ciekawie. Czekamy na ćwierćfinał USA - Brazylia, który wynik jest nieoczywisty. Ja dałbym 51 procent szans Stanom Zjednoczonym, a z nimi potrafimy grać o stawkę, więc zapowiada się interesująco.
W najlepszej czwórce igrzysk zagrają najlepsze zespoły. Wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z nadchodzącego spotkania. Tu będą decydowały dyspozycja dnia, kto będzie bardziej odporny psychicznie, wykaże się większym charakterem, ten wróci z medalem olimpijskim.
Przed startem IO PZPS przedłużył kontrakt z Grbiciem. Czy to może właśnie okazać się pomocne w zdobyciu medalu?
Dla zawodników nie miało to większego znaczenia. Dla trenera na pewno tak, bo to inny komfort pracy. Wykonał kapitalną robotę z reprezentacją Polski przez ostatnie sezony, co wszyscy wiemy i się z tym zapewne zgodzimy. Myślę, że tu był sprytny wybieg prezesa Sebastiana Świderskiego, który chciał dać mu komfort tego, aby mógł jak najlepiej skupić się na pracy na igrzyskach bez względu na ich wynik, bo i tak wie, że będzie dalej prowadził Biało-Czerwonych.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)