Polacy prowadzili 23:21, a Grbić zdjął Kurka. Efekt?

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Nikola Grbić
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Nikola Grbić

Nikola Grbić jest jednym z najlepszych trenerów siatkarskich na świecie, a Polska reprezentacja ma szczęście, że ma takiego szkoleniowca. Nie zmienia to faktu, że w meczu ze Słowenią pierwszy raz nie pomógł drużynie swoją decyzją.

Z Paryża - Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Polacy co prawda wygrali ze Słowenią 3:1 i odnieśli historyczny sukces, awansując do półfinału igrzysk olimpijskich pierwszy raz od 44 lat, ale mimo całkowitej kontroli nad meczem przegrali w głupi sposób drugiego seta. Można mówić o szczęściu, że Słoweńcy nie wykorzystali wyciągniętej do nich dłoni, a w kolejnych setach byli równie bezradni. Po meczu większość obserwatorów miała świadomość, że to spotkanie powinno skończyć się po trzech setach.

Nie stało się tak, mimo iż Polacy prowadzili już w drugim secie 23:21. Wtedy właśnie na teoretycznie drobną korektę w składzie zdecydował się trener Nikola Grbić. Sytuacja była o tyle dziwna, że szkoleniowiec zdecydował się zdjąć Bartosza Kurka akurat, gdy nasz atakujący był na fali po trzech fantastycznych atakach z rzędu.

- Postanowiłem wpuścić pod siatkę Łukasza Kaczmarka, bo chciałem wzmocnić blok. On jest bardzo niebezpiecznym blokującym, a często jest tak, że gdy rozgrywający rywali widzi go przy siatce, to posyła piłkę na drugie skrzydło. Kaczmarek może śmiało blokować samu i być skuteczny - tłumaczył Grbić. Warto dodać, że poza Kurkiem z boiska zszedł także Marcin Janusz, a na boisko wszedł Grzegorz Łomacz. Mieliśmy więc do czynienia z klasyczną podwójną zmianę.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Były reprezentant Polski zadowolony z gry siatkarek. "Pokazują, że nie pękają"

Problem jednak w tym, że Kaczmarek nie dość, że nie zablokował rywali, to wyciągnięty ze strefy dla rezerwowych popełnił prosty błąd przy podbiciu piłki i dotknął siatki. Dosłownie kilka sekund później na boisko wrócili i Bartosz Kurek, i Marcin Janusz. Gdy zapytaliśmy Nikolę Grbicia, czy rzeczywiście taki od początku był plan, ten z uśmiechem i puszczonym okiem odparł: - Wszystko, co robię, jest częścią planu.

Problem jednak w tym, że od razu po powrocie, wybity z uderzenia Bartosz Kurek został zatrzymany przez słoweński blok. W ten sposób roztrwoniliśmy dwupunktową przewagę w kluczowym momencie seta. Plan trenera nie był eksperymentem, ale okazał się nietrafiony i nie pomógł naszej drużynie. Chwilę później asa serwisowego posłał Tine Urnaut, a atakiem seta zakończył Klemen Cebulj.

- Takie rzeczy się zdarzają i trzeba je zaakceptować. Uczę podopiecznych, by akceptowali takie rzeczy. Nikt z nas nie liczył na łatwe zwycięstwo 3:0. W siatkówce trzeba być cierpliwym, a czasami godzić się z przeciwnościami - dodał Grbić.

Już w środę o godzinie 16.00 Polaków czeka mecz półfinałowy przeciwko USA.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty