Z Paryża - Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Joanna Wołosz jest zdecydowanie najbardziej doświadczoną i utytułowaną podopieczną w drużynie Stefano Lavariniego. Nie ma się więc co dziwić, że jej deklaracja o zakończeniu reprezentacyjnej kariery wywołała w drużynie spore zamieszanie.
- Mam nadzieję, że ona tak tylko gada. Życzyłabym polskiej siatkówce, by nie kończyła kariery w kadrze. Rozumiem, że chce zrobić sobie przerwę, ale liczę też na to, że szybko zatęskni za nami i jednak zdecyduje się na powrót - mówiła Malwina Smarzek. W podobnym tonie wypowiadały się także inne reprezentantki. Decyzja dziwi o tyle, że została podjęta akurat w momencie, gdy nasza drużyna narodowa jest na fali wznoszącej, a po latach przerwy w końcu zaczęła odnosić sukcesy.
Strata tak dobrej rozgrywającej może być widoczna bardzo długo. Przyznaje to zresztą sam szkoleniowiec.
- Oczywiście to bardzo poważna strata. Nie chcę jednak komentować jej decyzji. Teraz trzeba znaleźć kogoś, kto ją zastąpi, ale myślę, że ona pozostanie inspiracją na długo - przyznał trener, który przed igrzyskami przedłużył kontrakt aż do kolejnych igrzysk olimpijskich.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Bohater w meczu ze Słowenią? Padło jedno nazwisko
Okazuje się, że dla niego decyzja Wołosz nie była niespodzianką.
- Pamiętam naszą rozmowę, gdy Asia ogłosiła mi, że chce zakończyć reprezentacyjną karierę. To było na samym początku tego sezonu. Proszę mi wierzyć, że przez cały ten okres ani razu nie wróciliśmy do tego tematu, a nawet za pierwszym razem nie dyskutowaliśmy o tym bardzo dużo. Nie wiedziałem nawet, czy to dalej aktualne. Interesowało mnie tylko to, by Asia była skupiona na siatkówce w trakcie sezonu. To są na tyle poważne decyzje, że ja nie jestem w stanie w nie ingerować. Jeśli Asia jest tego pewna, to mi pozostaje to uszanować - przyznał trener.
Tuz po meczu nasze zawodniczki były bardzo rozemocjonowane. W trakcie rozmowy z dziennikarzami popłakała się choćby Agnieszka Korneluk. - Jestem dumna, że doszłyśmy do takiego poziomu, że możemy być zawiedzione porażką w ćwierćfinale. Mam nadzieję, że to nie ostatnia nasza szansa - przyznała.
- W tym momencie uważam, że ćwierćfinał igrzysk to sukces tej drużyny. Dziewczyny mają duży potencjał i mogą grać dużo lepiej. Sporo nauki jeszcze przed nami, by nawet w trakcie słabszych meczów być w stanie walczyć z takimi drużynami jak USA. Na dogłębną analizę tego sezonu przyjdzie jeszcze czas - podsumował Lavarini.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)
Grając tyle lat we włoskiej lidze powinna być prymusem, a zostało tak jakby pierwszy raz grała w reprezentacji