Grzegorz Łomacz nigdy nie był pierwszoplanową postacią reprezentacji Polski. Choć zadebiutował w niej w 2009 roku i jest jednym z zawodników z najdłuższym stażem, to dla sporej części kibiców tylko reprezentacyjnej siatkówki nie jest rozpoznawalną postacią. A to błąd.
Złoty zmiennik
Rozgrywający praktycznie od zawsze był skazany na siatkówkę. Jego ojciec Lucjan, sam był zawodnikiem, a później także trenerem. Jego starszy brat Jakub też niegdyś grał w siatkówkę. Nigdy nie osiągnęli jednak takiego poziomu, co Grzegorz.
Od 2015 roku w kadrze jest co roku. Najpierw przez siedem sezonów był głównie zmiennikiem Fabiana Drzyzgi. Od 2022 roku zastępuje Marcina Janusza. Jest jednym z najbardziej utytułowanych zawodników w historii polskiej siatkówki. Na koncie ma złota ze wszystkich możliwych imprez: mistrzostw świata, Europy i Ligę Narodów. Brakuje mu tylko złota olimpijskiego.
ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Kolejne treningi Biało-Czerwonych. Czas na fazę pucharową igrzysk
Łomacz w październiku skończy już 37 lata. I ma świadomość, że to najpewniej jego ostatnie igrzyska. W półfinale musiał ratować Biało-Czerwonych. Marcin Janusz doznał kontuzji pleców. Na tyle poważnej, że nie jest w stanie grać. Nikola Grbić w tym sezonie rzadko dawał pograć naszemu drugiemu rozgrywającemu.
Grzegorz Łomacz tymczasem grał, jak najlepszy rozgrywający świata. Wszedł w niezmiernie trudnym momencie. Jego magiczne dotknięcia i umiejętne wybory pozwoliły Biało-Czerwonym odzyskać skuteczność w ataku. To za jego sprawą Polska wygrała 3:2. Łomacz po raz kolejny udowodnił, że jest złotym zmiennikiem. Lepszego nasza kadra nie mogła sobie wymarzyć.
Zaskoczył po mistrzostwach świata
W 2018 roku Grzegorz Łomacz był członkiem drużyny, która zdobyła złoty medal. Gdy po przylocie z Turynu na lotnisku spotkał się z kibicami i dziennikarzami.
Wszystkiemu winna była jego charakterystyczna fryzura. Został obcięty na Skrzetuskiego, bohatera Trylogii Sienkiewicza. Jego oryginalna stylizacja błyskawicznie stała się hitem internetu, a sam rozgrywający został bohaterem wielu memów. Ostatecznie przyznał, że fryzura stylizacja była dziełem żon jego kolegów: Dawida Konarskiego, Fabiana Drzyzgi oraz Mateusza Bieńka.
To jednak nie jest jedyne zabawne zdarzenie, które łączy się z Grzegorzem Łomaczem. Jak sam otwarcie mówił w wywiadzie z Polsatem Sport, na jeden z meczów zapomniał butów. Ostatecznie uratował go kolega z drużyny Marcel Gromadowski. Szkopuł w tym, że obuwie było... o cztery rozmiary za duże.
Ostatecznie w niczym to nie przeszkodziło Łomaczowi. Jego drużyna ten mecz wygrała. A sam siatkarz udowodnił, że żadne rzeczy nie są w stanie go powstrzymać w dotarciu do celu.
Wyjątkowe hobby, które stało się... inwestycją
Łomacz ma także wyjątkowe hobby. Kolekcjonuje whisky, co stało się także sposobem na lokowanie pieniędzy. W swojej kolejki ma niemal sto butelek. Zainwestował też w beczki z tym szlachetnym trunkiem. Wybrał wyjątkowy gatunek tego wyrobu, który jest produkowany na torfowiskach w zachodniej Szkocji.
- Nie jest prawdą, że im droższa whisky, tym lepsza. Miałem okazję degustować takie po cztery czy pięć tysięcy złotych za butelkę, a wcale nie była lepsza od takiej za kilkaset złotych - mówił niegdyś w wywiadzie z "Przeglądem Sportowym".
Łomacz jest także ogromnym fanem tenisa. I tu nie ma konsekwencji. W jednym z wywiadów można przeczytać, że jego idolem jest Federer, w drugim, że Rafael Nadal. I w sumie trudno mu się dziwić. Obaj to najwięksi zawodnicy w historii tego sportu.
Ważne, że konsekwencję zachowuje na rozegraniu. Już w sobotę o 13:00 może poprowadzić Polaków do olimpijskiego złota. I można być pewnym, że nie przytłoczy go waga tego meczu.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
NIEZNISZCZALNI! Lepszego meczu w historii polskiej siatkówki już nie będzie [OPINIA]
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)
I Grbicza również opluwali za powołanie Łomacza.