Już się szykuje. To może być najbardziej zaskakująca zmiana na finał

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Nikola Grbić
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Nikola Grbić

Wiele wskazuje na to, że polscy siatkarze podejdą do finału bez trzech podstawowych zawodników. Półfinałowe starcie z bólem kończyli bowiem Marcin Janusz i Paweł Zatorski, a wcześniej kontuzji doznał Mateusz Bieniek. Trener Grbić zdradził plan.

Z Paryża - Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Już w wygranym półfinałowym starciu z Amerykanami sztab szkoleniowy naszej drużyny był pogodzony z tym, że na boisko będą musieli wysłać kolejnego rezerwowego i to w zupełnie nietypowej dla niego roli.

- Po kontuzji Pawła Zatorskiego powiedziałem Kamilowi Semeniukowi, by był przygotowany, bo to właśnie on może być naszym nowym libero. Nie wiedziałem bowiem, czy Paweł zdoła dokończyć to spotkanie - przyznał po meczu trener Nikola Grbić.

Ostatecznie Zatorskiemu w dokończeniu meczu pomogły silne leki przeciwbólowe oraz ciągłe mrożenie kontuzjowanego barku. W każdej przerwie między setami zawodnik schodził na chwilę do szatni, a potem wracał na parkiet. Widać było jednak, że cały czas dba o swój bark, a z kolegami zbijał piątki tylko prawą ręką.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Stanęła w obronie polskich siatkarek. "Trudno było oczekiwać"

Po meczu przyznał nawet, że całkiem prawdopodobne, że po zderzeniu z Marcinem Januszem wypadł mu bark. - Było bardzo źle. Jeszcze takiego urazu nigdy nie miałem. Zresztą do teraz nie czuję jeszcze dwóch palców. Po tym zderzeniu każde dotknięcie piłki było trudnym doświadczeniem. Nie chciałem jednak schodzić z boiska, bo wiedziałem, że już na nie nie wrócę - komentował Paweł Zatorski, który jednak mimo bólu zdołał utrzymać wysoki poziom w przyjęciu zagrywki.

Nie jest to zresztą jedyna ekstremalna sytuacja w naszej drużynie. Obecnie nie ma już nikogo, kto mógłby zastąpić w razie kontuzji Grzegorza Łomacza, czy jednego z dwóch środkowych. Jeśli w finale ktoś narzekałby na uraz, albo miał słabszy moment, to trener Grbić musiałby decydować się na totalne eksperymenty, czyli na stawianie na zawodników, którzy nigdy nie grali na takich pozycjach. Przez ograniczenia narzucone przez MKOl, kadry siatkarskie mogą liczyć na igrzyskach tylko 12 osób, co oznacza, że nie każda pozycja jest podwójnie obsadzona.

- Naprawdę nie wiem, co zrobię, gdyby wypadł rozgrywający, czy środkowy. Może wpuszczę w ich miejsce Olka Śliwkę? Naprawdę nie wiem, co zrobiłbym w takiej sytuacji. Wiem jednak, że do końca musimy pozostać zespołem i spróbować być drużyną cokolwiek się zdarzy - tłumaczy trener Polaków.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty