Tylko nie to. Potężne kłopoty Polaków przed wielkim finałem

PAP / Adam Warżawa oraz Getty Images/Marcin Golba/NurPhoto / Na zdjęciu: Nikola Grbić, Marcin Janusz oraz Paweł Zatorski
PAP / Adam Warżawa oraz Getty Images/Marcin Golba/NurPhoto / Na zdjęciu: Nikola Grbić, Marcin Janusz oraz Paweł Zatorski

Prawie połowa podstawowego składu reprezentacji Polski może nie zagrać w finale igrzysk w Paryżu. Co w takiej sytuacji może zrobić Nikola Grbić? Przeanalizowaliśmy wszystkie opcje i mamy na to odpowiedź.

W sobotę reprezentacja Polski siatkarzy rozegra swój najważniejszy mecz. W bardzo długo wyczekiwanym olimpijskim finale Biało-Czerwoni zmierzą się z reprezentacją Francji. Trener Nikola Grbić oraz reszta sztabu muszą zmierzyć się jednak z bardzo poważnym problemem.

Są nim kontuzje. Może się zdarzyć, że w finale nie będzie mogła wystąpić prawie połowa składu, który rozpoczynał nasze najważniejsze mecze w fazie grupowej oraz ćwierćfinale.

Najpoważniejszym urazem jest ten Pawła Zatorskiego. Głównie przez to, że nie mamy za niego żadnego nominalnego zmiennika. To wszystko wina absurdalnych przepisów MKOl, kiedy jeszcze nie było pozycji libero. Ta została wymyślona na przełomie XX i XXI wieku. W związku z czym na wszystkich turniejach składy drużyn powiększono z 12 do 14 zawodników. Z wyjątkiem igrzysk olimpijskich.

ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Kolejne treningi Biało-Czerwonych. Czas na fazę pucharową igrzysk

Nie wiadomo, czy Zatorskiemu uda się pokonać kontuzję barku przez trzy dni. Sam przyznał w jednym z wywiadów pomeczowych, że nie czuje dwóch palców. Dla naszej kadry byłaby to ogromna strata, bowiem żaden inny zawodnik w Paryżu nie jest w stanie zapewnić takiej klasy na tej pozycji, co nasz podstawowy libero.

Jeśli Zatorski nie będzie mógł grać, to naszym zdaniem zastąpi go przyjmujący Aleksander Śliwka. Choć Grbić mówił w wywiadach pomeczowych, że do takiej roli szykował Semeniuka, to tylko zasłona dymna. Śliwka jest w stanie dać więcej w defensywie, poza tym w wypadku drobnej niedyspozycji Fornala lub Leona to Semeniuk w Paryżu wchodził jako pierwszy zmiennik na pozycji przyjmującego. Trener nie pozbawi się możliwości tak ważnej roszady.

Drugim kontuzjowanym jest Marcin Janusz. Naszemu rozgrywającemu podczas meczu ze Stanami Zjednoczonymi odnowił się uraz pleców. Musiał zostać zastąpiony przez Grzegorza Łomacza.

Ten zaliczył kapitalne wejście i poprowadził Polaków do finału. Nie wiadomo, czy nasi fizjoterapeuci i lekarze będą doprowadzą Janusza do stanu umożliwiającego mu grę. Wiemy jednak, że Łomacz jest w stanie go zastąpić na znakomitym poziomie. Paradoksalnie, francuscy statystycy po półfinale mają trudniejsze zadanie, bo muszą się przygotowywać do dwóch różnych rozgrywających.

Niestety, niemal na pewno w finale nie wystąpi Mateusz Bieniek. Nasz środkowy doznał kontuzji pod koniec ćwierćfinału ze Słowenią i na półfinał zastąpił go Bartłomiej Bołądź. Prezes PKOl Radosław Piesiewicz pospieszył się z informacją i jeszcze przed półfinałem z USA ogłosił, że dla tego gracza to koniec igrzysk.

W związku z tym jest pewne, że parę środkowych na mecz z Francją będą tworzyć Jakub Kochanowski oraz Norbert Huber. Na tej pozycji nie mają innego zmiennika.

Nie ma co oczekiwać, że PZPS wyda w piątek jakikolwiek komunikat dotyczący zdrowia Janusza oraz Zatorskiego. Działacze nie chcą po prostu ułatwiać zadania rywalom. O stanie zdrowia naszych gwiazd dowiemy się najprawdopodobniej w momencie startu finału. Chyba że znów Radosław Piesiewicz postanowi wyjść przed szereg i przekaże wieści na portalu społecznościowym X.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Wiemy, co robią Polacy po meczu z USA. Oto plan Grbicia na złoto

Źródło artykułu: WP SportoweFakty