Nie tak w Katowicach wyobrażali sobie początek sezonu 2024/25, w którym aż trzy zespoły pożegnają się z PlusLigą. GKS Katowice wskazywany jest wśród drużyn walczących o utrzymanie w siatkarskiej elicie. Dlatego każdy punkt dla śląskiego zespołu może być ważny.
Jednak start sezonu to pasmo niepowodzeń. Na inaugurację GKS przegrał u siebie z Mosty-Nowak MKS-em Będzin 0:3. W kolejnym meczu katowiczanie zmierzyli się na wyjeździe z PGE Projektem Warszawa i również nie ugrali żadnego seta.
Co prawda katowiczanie walczą i wysoko zawieszają poprzeczkę rywalom, ale każda partia kończy się ich porażkami. Po ostatniej przegranej z Projektem nastroje w drużynie są dobre.
ZOBACZ WIDEO: Invest in Szczecin Open zamieni się w turniej ATP 250? Dyrektor odpowiada
- Graliśmy z dużo lepszą drużyną niż MKS Będzin. Wykonywaliśmy świetną robotę w wielu elementach. Po drugiej stronie stała kapitalna ekipa. To, że lepiej blokowaliśmy, atakowaliśmy, to się rozpoczęło w głowie i nastawieniu. Staraliśmy się grać i bawić - powiedział po meczu gracz GKS-u, Damian Hudzik.
- Nie zwieszamy głów, bo to była fajna walka. Jest dużo więcej motywacji do pracy, niż po ostatnim meczu z Będzinem, gdzie po prostu usiedliśmy mentalnie - dodał Hudzik.
Katowiczanie są gotowi na grę co kilka dni i nie robią z tego powodu problemu. Nie jest to też dla nich wymówka dla kiepskich wyników. - Chcę cały czas grać i nie przeszkadza mi, że mecze są co trzy-cztery dni. Przyzwyczailiśmy się do tego. Nikt raczej nie odczuwa dużego zmęczenia mentalnego. U każdego ochota do pracy jest naprawdę duża. Zawodnicy wchodzący z jakość, a to oznacza, że robią to też na treningach. O zmęczeniu nikt w naszych szeregach nie myśli - stwierdził Hudzik.
Szansa na przełamanie już w poniedziałek 23 września, kiedy to GKS u siebie zagra z PSG Stalą Nysa. Początek meczu o 20:30.