W środowym meczu z Paris Volley Resovia walczyła nie tylko o drugie zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Rzeszowski zespół dobrą postawą chciał przede wszystkim odbudować się po ostatnich słabych występach, zwłaszcza po porażce z Delektą Bydgoszcz.
Gra od początku była wyrównana. Rzeszowianie po kontrze skończonej przez Marcina Wikę wyszli co prawda na dwupunktowe prowadzenie, ale as w wykonaniu Marcela Gromadowskiego doprowadził do remisu. Na pierwszej przerwie technicznej oba zespoły dzielił zaledwie jeden punkt różnicy. Przy świetnej zagrywce Aleha Akhrema, która sprawiła wiele problemów przyjmującym Paris Volley, Resovia zdołała odskoczyć na dwa oczka (11:13), ale wystarczyła chwila dekoncentracji, by drużyna ze stolicy Francji zdobyła trzy punkty z rzędu.
Później prowadzenie w partii zmieniało się z minuty na minutę, ale żaden z zespołów nie mógł uzyskać przewagi, która pozwoliłaby spokojnie kontrolować grę. W wyrównanej końcówce lepiej spisywali się jednak siatkarze ze stolicy Francji, którzy wygrali pierwszą partię 26:24.
W drugiej odsłonie spotkania już od pierwszych piłek przewagę uzyskali gospodarze. W poczynaniach rzeszowskich siatkarzy widać było dużą nerwowość i w rezultacie na pierwszej przerwie technicznej Paris Volley prowadził 8:6. Po drugim w tym meczu asie Gromadowskiego przewaga drużyny z Paryża wzrosła do trzech oczek (11:8). Gospodarze mogli nawet prowadzić czterema punktami, ale na szczęście kontra Anthonego została zatrzymana przez rzeszowski blok.
Od tego momentu Resovia zaczęła grać coraz lepiej. Rzeszowski zespół przede wszystkim poprawił zagrywkę, która mocna lub lżejsza, celowana, sprawiała Paris Volley dużo problemów. W rezultacie już kilka minut później drużyna ze stolicy Podkarpacia prowadziła już 18:15. Rzeszowianie, po niemrawym początku świetnie finiszowali. Prowadzenia już nie oddali do końca partii, wygrali seta do 21 i doprowadzili do remisu.
Początek trzeciego seta był wymarzony dla Resovii. Już po kilku minutach wicemistrzowie Polski prowadzili 4:1, grając na coraz większym luzie, ale jednocześnie coraz pewniej. Rzeszowski zespół w niczym nie przypominał markotnego zespołu z ostatnich pojedynków, a trener Travica wreszcie nie musiał już zachęcać swoich siatkarzy do większej agresji na boisku.
Prowadzenie 9:5 chyba za bardzo rozluźniło jednak rzeszowskich siatkarzy, bo trzy punkty z rzędu zdobył Paris Volley i chwilę później było już 8:9. Czas na życzenie trenera Travicy uspokoił grę Resovii, która szybko powróciła do trzypunktowej przewagi. Paryżanie usilnie próbowali doprowadzić do remisu, ale dobra gra rzeszowskiego bloku, który kilka razy zatrzymał Gromadowskiego, nie pozwalała na zmniejszenie różnicy punktowej. Dodatkowo siatkarze Paris Volley zaczęli masowo mylić się za zagrywce i w ataku, ułatwiając Resovii znacznie zwycięstwo w tej partii.
Podobnie jak w poprzedniej odsłonie spotkania, również w secie czwartym rzeszowianie od początku narzucili rywalom swój styl gry i na pierwszej przerwie technicznej prowadzili już 8:4. Zagrywką pognębili co prawda rzeszowski zespół Yannick Bazin i Marcel Gromadowski, a Paris Volley zbliżył się do wicemistrzów Polski na jedno oczko. Siatkarze Resovii nie pozwolili jednak rywalom doprowadzić do remisu, a na drugiej przerwie technicznej przeważali już 16:11.
Trochę nerwowo zrobiło się, kiedy na zagrywkę ponownie poszedł Bazin, a paryżanie odrobili kilka oczek i zbliżyli się do Resovii na dwa punkty (17:19). Udany atak Wojciecha Grzyba pozwolił uciec Resovii z niewygodnego ustawienia, a po autowym ataku Jiriego Nowaka i asie Akhrema rzeszowianie znowu odskoczyli na pięć oczek (17:22). Przewaga Resovii była na tyle duża, że w tym secie polskiemu zespołowi nie mogło się już stać nic złego, a dodatkowo dwa ostatnie punkty w meczu siatkarze Paris Volley podarowali rzeszowskiej drużynie po błędach własnych.
Paris Volley - Resovia Rzeszów 3:1(26:24, 21:25, 20:25, 21:25)
Paris Volley: Bazin, Novak, Smrcka, Antony, van der Veer, Gromadowski, Skorc (libero) oraz Bleuze, Balandzić, Attie, Kahlemue
Resovia: Grzyb, Wika, Akhrem, Kreek, Redwitz, Oivanen, Ignaczak (libero) oraz Papke, Ilić, Perłowski