Wiesław Popik: To nie była zemsta, ale cieszę się z wygranej

W Dąbrowie Górniczej wszyscy kibice pamiętają sezon 2007/2008, w którym MKS po raz pierwszy występował w ekstraklasie. Drużynę prowadził wtedy Wiesław Popik, który powrócił do Zagłębia i razem ze swoimi podopiecznymi boleśnie pokonał dąbrowianki. - Wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie powalczyć. Ale zwycięstwa 3:0 i to w takim wymiarze się nie spodziewaliśmy - powiedział w rozmowie z portalem SporotweFakty.pl.

Wiesław Popik w tym sezonie na miejsce pracy wybrał Łódź. W dziewiątej kolejce jego zespół przyjechał do Dąbrowy Górniczej, gdzie prowadził MKS w sezonie 2007/2008. Po świetnej postawie i zajęciu piątego miejsca w lidze został zwolniony, co go bardzo rozgoryczyło. Spotkanie między MKS-em a Budowlanymi było zapowiadane jako zemsta byłego szkoleniowca na dąbrowskich działaczach. - Nie podszedłem do tego spotkania, jako do zemsty. Ale nie zmienia to faktu, że zwycięstwo cieszy - wyjaśnił.

Popik spotkał swoje dawne podopieczne, Krystynę Tkaczewską, Ewelinę Sieczkę, Marzenę Wilczyńską oraz Małgorzatę Lis. Pomimo porażki gospodyń, dąbrowscy kibice pożegnali szkoleniowca rywalek okrzykiem "Wiesław Popik!". - Z zespołu, który prowadziłem zostały cztery dziewczyny, pozostałych siatkarek nie znałem, ale na pewno chciałem w Dąbrowie pokazać, że mam dobry zespół. Udało się - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Mimo klasy zespołu beniaminka, który ma w składzie doświadczone siatkarki, rozmiar zwycięstwa dziwi. Łodzianki zapowiadały przez spotkaniem, że będą chciały wygrać. - Wiedzieliśmy, że jeśli nie damy się stłamsić i będziemy przyjmować trudne zagrywki dąbrowianek, na jakie je stać, co pokazały we wtorek (we wtorek MKS pokonał 3:0 ASPTT Miluza w ramach Ligi Mistrzyń - przyp. red.), to jesteśmy w stanie powalczyć. Ale zwycięstwa 3:0 i to w takim wymiarze się nie spodziewaliśmy - szczerze przyznał Wiesław Popik.

Wynik pojedynku na to nie wskazuje, ale Budowlani oraz MKS mają ze sobą wspólną cechę. Obie ekipy potrafią zagrać jedno dobre spotkanie, a potem mniej lub bardziej niespodziewanie przegrać przez słabą grę. W poniedziałek łodzianki grały ze Stalą i nie zaprezentowały się dobrze. - Znowu się okazało, że po wpadce jak na przykład z AZS-em Białystok, pojechaliśmy do Piły i wygraliśmy mecz, w Dąbrowie również wygraliśmy. Trzeba się cieszyć, że zespół się nie poddaje, tylko jest mocny i walczy. A takie wpadki będą się nam zdarzały, musimy nad nimi pracować, aby grać na równym poziomie i nie schodzić poniżej tego poziomu, a będzie dobrze - wyjaśnił formę swojego zespołu.

Po pierwszej rundzie zasadniczej PlusLigi Kobiet beniaminek z Łodzi zajmuje bardzo dobre czwarte miejsce. Ale szkoleniowiec Budowlanych nie przywiązuje do tego wielkiej wagi. - Dla mnie nie ma znaczenia czy będziemy na czwartym czy siódmym miejscu, ważne żeby być w ósemce, bo wszystko i tak zweryfikują play-off'y - powiedział.

Jednak druga runda zasadnicza tuż, tuż, bowiem pierwsze pojedynki zostaną rozegrane od 19 do 20 grudnia. Jaki cel stawia przed swoją drużyną Popik? - W drugiej rundzie dobrze byłoby powtórzyć wyniki z pierwszej. Mamy 16 punktów i daj Boże zdrowie, żeby w następnej dołożyć również 16 - zakończył z uśmiechem rozmowę.

Komentarze (0)