Pierwszy punkt wylądował na koncie gospodarzy, choć nie obyło się bez problemów. Dwukrotnie goście zagrali bowiem po taśmie, w tym pierwszy od razu przy zagrywce. Gorzowianie nie przestraszyli się niedawnego jeszcze wicelidera PlusLigi i sprawiali rywalom sporo kłopotów przy siatce, czym doprowadzili do wyniku 5:3.
Chwila konsternacji pojawiła się po ataku miejscowych, który ostatecznie okazał się autowy. Drużyna została upomniana za opóźnianie gry. Zaraz po tym przyjezdni wyrównali, asa serwisowego zapisał sobie Jakub Kochanowski. Przy następnej zagrywce trafił już w siatkę i dalej mieliśmy bardzo wyrównany bój.
Gdy na zagrywce znalazł się Andrzej Wrona, to warszawianie mogli wyjść na dwupunktowe prowadzenie, lecz po wideoweryfikacji okazało się, że nie było błędu ze strony Cuprum Stilonu Gorzów i mieliśmy remis 10:10. W tym secie były zarówno proste błędy w postaci zepsutych serwisów, jak i świetny blok Marcina Kanii oraz Vuka Todorovica oraz doskonałe zakończenie akcji punktem Chizoby Eduardo Nevesa Atu, mimo potrójnego bloku po jednej z najdłuższych wymian między obom zespołami.
ZOBACZ WIDEO: Można wpaść w zachwyt. Jędrzejczyk pokazała zdjęcia z rajskich wakacji
Po kolejnym bloku gospodarze prowadzili 15:13, ale PGE Projekt Warszawa zaraz znów ich dogonił. Inicjatywa była jednak po stronie podopiecznych Andrzeja Kowala. Asa zanotował Neves Atu, ale ponownie wystarczyło to tylko na dwa "oczka" przewagi, które po chwili zostały odrobione przez warszawian. Oni również nie potrafili odskoczyć na większy dystans, aż do samej końcówki.
Po bloku Projektu piłka wylądowała w tylnym rogu pola gorzowian, a to dawało wynik 24:21 dla gości. Kochanowski nie ryzykował serwisami, ale mając trzy piłki setowe to zrobił. Gospodarze obronili i zdobyli punkt, ale w kolejnej akcji sprytne zagranie Artura Szalpuka z boku boiska wobec gorzowskiego bloku przyniosło wygraną partię ekipie ze stolicy.
Drugi set rozpoczął się od zagrywek w siatkę po obu stronach, a po krótkiej walce punkt za punkt to Cuprum Stilon zdobył przewagę trzech punktów. Duża w tym zasługa Vuka Todorovica, który rozgrywał tego dnia świetne spotkanie, choć to w zespole Piotra Grabana był najlepiej punktujący zawodnik w osobie Bartłomieja Bołądź. Oprócz niego Kevin Tillie i Andrzej Wrona trzymali przyjezdnym wynik. Znów mieliśmy zresztą remis (14:14) dzięki blokowi tego ostatniego.
Ten element siatkarskiego rzemiosła okazał się kluczowy w tym fragmencie spotkania. Drużyna z Warszawy wysunęła się na prowadzenie 17:14 również przez zepsute serwisy gorzowian. W dalszej fazie PGE Projekt utrzymywał przewagę. Mimo ambitnej walki, miejscowi musieli uznać wyższość rywala. Wynik seta na 20:25 ustalił Tobias Christian Brand.
Siatkarze stołecznej drużyny mogli już grać na nieco większym luzie. To pozwalało im nieco dyktować warunki gry i przekładało się na prowadzenie również w trzeciej partii. Gospodarze byli w stanie jedynie zbliżyć się do remisu, przegrywając przez większość czasu 3-4 "oczkami", a był moment, że różnica wynosiła nawet 6 punktów.
Wydawało się, że Stilon jeszcze się podniesie, ale warszawianie już spokojnie dobijali przeciwnika, doprowadzając do wyniku 21:12. Ostatecznie PGE Projekt Warszawa wygrał 25:16, a w całym meczu 3:0, co pozwoliło im wrócić na pozycję wicelidera PlusLigi. To pierwszy taki wynik w Arenie Gorzów i tym samym najszybciej rozegrany mecz tego sezonu rozgrywek w tym obiekcie. Jeszcze przed zakończeniem starcia część kibiców opuściła trybuny.
Kolejne spotkania obu drużyn za tydzień, w poniedziałek. 25 listopada Cuprum Stilon Gorzów podejmie Steam Hemarpol Norwid Częstochowa, a warszawianie pojadą do Gdańska na pojedynek z tamtejszym Treflem.
Cuprum Stilon Gorzów - PGE Projekt Warszawa 0:3 (22:25, 20:25, 16:25)
Stilon: Desmet, Kania, Neves Atu, Kwasowski, Lipiński, Todorović, Granieczny (libero) oraz Lorenc, Stępień, Taht, Ferens.
Projekt: Firlej, Szalpuk, Wrona, Bołądź, Tillie, Kochanowski, Wojtaszek (libero) oraz Weber, Kozłowski, Brand, Borkowski.
MVP: Andrzej Wrona.