Michał Podlewski: Przed meczem z multimedalistą mistrzostw Polski - Skrą Bełchatów apetyty siatkarzy Jadaru na urwanie rywalowi chociaż "oczka" były ogromne. Mistrz kraju pokazał jednak radomskiemu teamowi klasę.
Grzegorz Kosok (środkowy Jadaru, oraz kadry B, w trakcie transferu do Asseco Resovii): Skra przyjechała do Radomia w jasno określonym celu - wygrać i zdobyć trzy punkty. Mieliśmy swoje szanse, m.in. w pierwszym secie, żeby pokonać wyżej notowanego rywala. Potem jednak siatkarze z Bełchatowa włączyli drugi bieg i dosłownie nas zbili.
Aż nadto widoczny był jednak problem Jadaru, który nie potrafił pociągnąć skutecznej gry przez dłuższy czas. A po nocach wszystkim zapewne śnić się będą punkty tracone seriami
- To rzeczywiście było piętą achillesową w konfrontacji ze Skrą. Nie wiem skąd się wziął ten problem, bowiem na treningach się nie zdarzał. Uzmysłowił on jednak zarówno siatkarzom, jak i kibicom, jak dużo pracy czeka jeszcze zespół, żeby skutecznie walczyć o punkty z najlepszymi ekipami w kraju. Tak naprawdę, to każdy element gry Jadaru można jeszcze znacznie poprawić.
Szczególnie ważne będą dla radomian mecze z bezpośrednimi rywalami
- Siatkarze Jadaru mają do nich bardzo duzo czasu. I na pewno odpowiednio przepracują ten okres. Po drodze jednak Jadar rozegra wiele spotkań, które również powinien wygrać za trzy punkty, jeżeli myśli o spokojnym utrzymaniu.
Ostatnio o osobie Grzegorza Kosoka było bardzo głośno. Media nie ustawały w informowaniu, że znalazłeś się na celowniku Resovii. Aż w końcu sprawa znalazła swój finał. Nie dekoncentrowały Cię takie wieści?
- Po pierwsze, to o ewentualnym transferze mógł rozmawiać prezes Tadeusz Kupidura, który by w posiadaniu mojego kontraktu. Tak naprawdę, to ja znajdowałem się poza wszelkimi rozmowami. Ja zawsze skupiam się tymczasem na jak najlepszym przygotowaniu się do każdej batalii. Oczywiście takie informacje jeszcze bardziej mobilizowały do prezentowania lepszej formy. Myślę, że każdy siatkarz występujący w PlusLidze wie, że musi się starać, jeżeli chce zajść daleko. A z racji, że na naszą grę patrzy podczas spotkań wiele osób ze świata siatkówki, szybko można zabłysnąć, ale i szybko stracić w oczach innych.
Nie ukrywałeś, że Twoim marzeniem była zmiana barw klubowych na takie, w których mógłbyś walczyć o medale mistrzostw Polski. No i chyba się udało?
- Zawsze marzyłem o grze o medale. Teraz liczę, że będzie mi dane włączyć się czynnie do tej rywalizacji.
Myślisz, że zespół, w którym ostatnio występowałeś ma szanse na wyznaczenie sobie i zrealizowanie takiego celu, jaki masz obecnie Ty?
- Myślę, że szansa zbudowania drużyny na medal mistrzostw kraju jest po prostu wszędzie. Przecież Bełchatów nie jest wcale dużym miastem, a jednak jest tam odpowiednia atmosfera. Zresztą inną kwestią pozostaje, że Skra prowadzi bardzo mądrą politykę. Myślę, że jeżeli w podobnym systemie prowadzona by ona była w Radomiu, także i tu jest szansa na budowę ekipy, która powalczyłaby o czołowe lokaty w kraju.
Systematycznie stawiasz kroki w swojej karierze siatkarskiej. Najpierw występy w PlusLidze, potem kadra Polski B, teraz zespół mierzący w najwyższe cele. Nie myślisz o pierwszej reprezentacji kraju?
- Oczywiście, że myślę. Każdy, kto zaznał smaku gry w kadrze Polski B, chciałby otrzymać szansę chociaż raz wejść na parkiet w meczu pierwszej reprezentacji. Ja mogę obiecać, że w przygodzie z siatkówką dam z siebie wszystko, żeby kiedyś dostąpić zaszczytu takiego występu.
Na pozycji, na której występujesz jest twarda rywalizacja. Nie obawiasz się, że Twoje marzenia mogą się nie ziścić?
- Rywalizacja jest duża, ale myślę, że jest jak najbardziej zdrowa. I o to właśnie chodzi. Skoro do kadry wchodzą siatkarze na poziomie, to dla niej tylko lepiej. Może będę miał jednak przyjemność znaleźć się w przyszłości chociaż w jej szerokim gronie. Wiem jednak, że osiągnięcie tego wymaga ode mnie treningu, treningu i jeszcze raz treningu.