PP: AZS bardziej chciał i awansował - relacja z meczu AZS UWM Olsztyn - Jadar Radom

Rozegrane w Ostródzie spotkanie pucharowe pomiędzy AZS-em i Jadarem Radom miało bardzo nierówny przebieg. Radomianie nie wystąpili w swoim najsilniejszym składzie. Roberta Prygla, który w ogóle nie przyjechał z zespołem, zastąpił w wyjściowym składzie Jakub Bucki. Obie ekipy miały w tym meczu wzloty i upadki, ale piąty set od początku przebiegał już pod dyktando gospodarzy.

Pierwsza partia ostródzkiego spotkania najtrafniej oddawała przebieg całego meczu. Oba zespoły miały w niej momenty skutecznej gry, by po chwili zaliczać przestoje. W rezultacie prowadzenie w tym secie zmieniało się kilkukrotnie, a jej zakończenie było dość zaskakujące.

Olsztynianie zaczęli od prowadzenia 5:2. Dały je głównie mocne zagrywki Wojciecha Winnika, które utrudniały radomianom sprawne wyprowadzanie akcji. Już po chwili było jednak 6:5 dla gości - Akademicy nie potrafili skończyć żadnego ataku. Ten stan rzeczy nie trwał długo. AZS zmobilizował się i poprawił swoją grę, by wyjść na prowadzenie 12:9. Cechą tego seta była jednak zmienność gry i wyniku. Przy zagrywkach Maikela Salasa gracze Jadaru akcja po akcji zaczęli odrabiać straty, zdobywając sześć oczek z rzędu. To trzypunktowe prowadzenie nie trwało jednak długo. Kolejny raz dobrą dyspozycją na zagrywce wykazał się Winnik. Problemy z przyjęciem i brak kończących ataków radomian pozwoliły miejscowym ponownie wyjść na prowadzenie 17:16. Trener Mariusz Sordyl dokonał podwójnej zmiany Tomasz Józefacki - Jakub Oczko i Maciej Kusaj - Wojciech Winnik. Wydawało się, że AZS zmierza do sukcesu w tym secie. Okres kiepskiej gry Jakuba Buckiego, który psuł atak za atakiem, dał gospodarzom już prowadzenie 22:18. W miejsce atakującego Jadaru i rozgrywającego Maikela Salasa weszli na boisko Jarosław Maciończyk i Wojciech Żaliński. Tymczasem AZS prowadził już 24:21. Zamiast postawić kropkę nad i, olsztynianie zaczęli mylić się w ataku i rozegraniu. Zmiany powrotne nic nie dały, bo piłka do Wojciecha Winnika była tak czytelna, że czekał już na niego blok Żalińskiego i Arkadiusza Terleckiego. Radomianie prowadzili w tym momencie 25:24. Trener Jan Such dokonał wtedy dość nietypowej zmiany - w miejsce zagrywającego już kilkukrotnie Michała Kaczmarka wprowadził Damiana Słomkę. Ten spełnił zadanie, bo jego stacjonarny serwis sprawił kłopoty gospodarzom. Dwa kolejne kontrataki - i to radomianie dość nieoczekiwanie wygrali pierwszego seta.

W drugiej odsłonie gospodarze zdołali dłużej utrzymać się na prowadzeniu. Trzy-czteropunktową przewagę stracili dopiero w połowie seta. Stało się tak m. in. za sprawą wyblokowywanych i podbijanych ataków, a następnie skutecznych kontr radomskiego zespołu. Na tablicy wyników pojawił się remis 14:14. Jednak Akademicy w tym secie grali już równiej. Nie dali sobie odebrać prowadzenia i szybko znów odskoczyli na trzy punkty. Wynik w końcówce wyglądał identycznie jak ok. 20 minut wcześniej: 24:21. I znów zaczął się zmieniać niebezpiecznie dla gospodarzy. Po nieskutecznym ataku Tomasza Stańczuka, zastępującego pauzującego ok. dwóch tygodni Marcelo, widniał wynik 24:23. Trener Sordyl, kontaktujący się w tym meczu ze swoim statystykiem poprzez słuchawkę w uchu, poprosił o czas. Najwyraźniej poskutkowało, bo kolejną akcję Akademicy rozegrali bezbłędnie, a ostatni punkt zdobył z ataku Paweł Siezieniewski.

W następnym secie radomianie kompletnie stanęli. Kryzys przyszedł już na początku, przy zagrywkach Wojciecha Winnika. Goście nie radzili sobie ani z przyjęciem, ani z atakiem. Nie pomogła zmiana Grzegorza Szumielewicza na Żalińskiego. Winnik zszedł z pola zagrywki dopiero wtedy, kiedy sam się pomylił. A było to przy wyniku 12:2 dla jego zespołu. Ten set był już nie do uratowania dla gości. Świadczył o tym nawet fakt, że trener Jan Such w pewnym momencie usiadł zrezygnowany na krześle, a podczas branych czasów nie uczestniczył w rozmowach z zawodnikami. Drugi z trenerów - Sordyl, dał w tej partii pograć młodemu Arturowi Jacyszynowi, który zmienił Paulo. Skutecznie w ataku zagrał Tomasz Józefacki, który także pojawił się na boisku. Seta zakończyła autowa zagrywka Jakuba Buckiego.

Zawodnicy obu drużyn najwyraźniej chcieli jak najdłużej zatrzymać publiczność w hali. Czwarta partia okazała się niemal odwrotnością poprzedniej. To goście od początku zaczęli uzyskiwać przewagę. Wprawdzie nie tak druzgocącą, ale wystarczającą do kontrolowania seta. Najpierw przy zagrywkach Sirianisa Hernandeza wyszli na prowadzenie 6:1, a w kolejnych akcjach powiększyli ją do dziewięciu punktów (14:5). Akademicy popełniali błąd za błędem w ataku. Jakub Oczko także nie błyszczał, został więc zdjęty z boiska. Gospodarze zmobilizowali się na tyle, żeby odrobić trzy punkty, ale ich dobra gra była tylko chwilowa. As serwisowy Maciończyka ponownie pozbawił ich złudzeń, że można coś jeszcze zdziałać w tym secie. Ostatecznie zakończył się on aż dziecięciopunktową przewagą radomian.

O awansie do dalszej rundy miał więc zadecydować tie-break. AZS uzyskał w nim od początku minimalną, dwupunktową przewagę. Przy zmianie stron powiększył ją do czterech oczek dzięki skutecznej grze w kontratakach. Akademicy starali się trzymać rywali na bezpieczny dystans. Radomianom udało się zbliżyć już tylko na dwa oczka. Przy stanie 14:12 na zagrywkę wszedł ponownie Damian Słomka, dzięki któremu Jadar tak udanie finiszował w pierwszym secie. Historia jednak się nie powtórzyła. Nominalny radomski libero zaserwował w aut i awans gospodarzy stał się faktem. Wydaje się, że zwyciężyła drużyna, która była mocniej zaangażowana w to spotkanie i bardziej chciała wygrać.

W ćwierćfinale czeka już Jastrzębski Węgiel. Pierwsze spotkanie dwumeczu Akademicy zagrają na wyjeździe 23 grudnia. Rewanż 2 stycznia w Olsztynie.

AZS UWM Olsztyn - Jadar Radom 3:2 (24:26, 25:23, 25:11, 15:25, 15:12)

AZS: Oczko, Winnik, Stańczuk, Gunia, Siezieniewski, Paulo, Andrzejewski (libero) oraz Józefacki, Kusaj, Jacyszyn

Jadar: Bucki, Salas, Szumielewicz, Terlecki, Hernandez, Kaczmarek, Stańczak (libero) oraz Słomka, Maciończyk, Żaliński

Źródło artykułu: