PP: Tym razem już bez sensacji - relacja z meczu MKS MOS Będzin - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

Drugi mecz ćwierćfinałowy Pucharu Polski toczył się bezdyskusyjnie pod dyktando siatkarzy Krzysztofa Stelmacha, którzy pokonali 3:0 zawodników drugoligowego zespołu z Będzina.

Gracze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, bogatsi o doświadczenia wyniesione z rywalizacji siatkarzy spod Jasnej Góry w 1/8 finału Pucharu Polski z drużyną z Zagłębia Dąbrowskiego, przyjechali do Będzina w pełni zmobilizowani. Szkoleniowiec ZAKSY, Krzysztof Stelmach od początku desygnował do gry swoją najsilniejszą szóstkę z dwoma mistrzami Europy na czele.

Kędzierzynianie narzucili gospodarzom swój rytm gry i szybko wyszli na czteropunktowe prowadzenie. Pierwsze oczko graczom MOS-u podarował Michał Masny, serwując bezpośrednio w siatkę. Zawodnicy drugoligowego teamu nie poddawali się jednak i po skutecznym bloku Marcina Kantora na złotym medaliście mistrzostw Europy, Michale Ruciaku, oraz mocnym zbiciu Damiana Zborowskiego zdołali doprowadzić do remisu (4:4). Od tej chwili na boisku zaczęli zdecydowanie dominować wiceliderzy PlusLigi.

W pewnym momencie trener ZAKSY musiał wprowadzić zmianę - Ruciak, który nabawił się drobnego urazu, został zastąpiony przez Kamila Kacprzaka. Ten zaś w pierwszej swojej akcji posłał piłkę daleko poza plac gry (10:14). Bezlitosny dla graczy z Będzina był z kolei Jakub Jarosz, który atakował zarówno efektownie, jak i efektywnie, zmuszając trenera gospodarzy do szybkiej interwencji. Rafał Legień próbował motywować swoich podopiecznych do walki, powtarzając ciągle, by grali powoli, spokojnie. Przewaga była jednak zbyt wyraźna i drugoligowy zespół przegrał w pierwszym secie 15:25, zapisując po swojej stronie jedynie 35 procent skuteczności w ataku.

Druga odsłona ćwierćfinałowego pojedynku również rozpoczęła się od dobrych akcji ze strony kędzierzyńskiej ekipy. Na szczególną uwagę zasługiwała przede wszystkim postawa Roberta Szczerbaniuka, który błyszczał w ataku oraz potrafił skutecznie odrzucać przeciwnika od siatki mocną zagrywką. Zarówno na pierwszej, jak i drugiej przerwie technicznej podopieczni Krzysztofa Stelmacha mieli na swoim koncie dwukrotnie wyższą liczbę oczek aniżeli gospodarze (4:8, 8:16). Szkoleniowiec ZAKSY, widząc wyraźną przewagę swojego teamu, desygnował do gry graczy rezerwowych - na parkiecie pojawili się Witczak, Terence, Pilarz oraz Kaźmierczak. Drugi skład kędzierzyńskiej drużyny spokojnie dograł tę partię do końca, zwyciężając ostatecznie 25:14.

W trzeciej partii na boisku pozostali wprowadzeni przez Stelmacha gracze rezerwowi. Na początku przewagę wypracowali zawodnicy z Zagłębia Dąbrowskiego (5:2), jednak na pierwszej przerwie technicznej sytuacja błyskawicznie się odmieniła i to kędzierzynianie prowadzili dwoma oczkami (6:8). Po serii pięciu punktów z rzędu zdobytych przez ZAKSĘ, o czas poprosił trener Rafał Legień, próbując podbudować nieco swoich podopiecznych od strony czysto mentalnej. Po wznowieniu gry jednak znów swoje warunki narzucili kędzierzynianie. Obie strony popełniały w tym secie wiele błędów w polu serwisowym i tempo pojedynku wyraźnie zmalało. Mówiąc żargonem piłkarskim, trzecia partia, tak jak i całe spotkanie, była pojedynkiem do jednej bramki. Siatkarze ZAKSY wygrali zasłużenie 3:0 i są już jedną nogą w finałach Pucharu Polski, które zostaną rozegrane w bydgoskiej Łuczniczce.

Spotkanie rewanżowe drugoligowy MKS Będzin rozegra tym razem w Kędzierzynie, 3 stycznia.

MKS MOS Będzin - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (15:25, 14:25, 16:25)

MKS MOS Będzin: Marcin Kantor, Damian Miller, Dariusz Syguła, Bartosz Dzierżanowski, Damian Zborowski, Arkadiusz Świechowski, Michał Potera (libero) oraz Adam Łapuszyński, Mateusz Mędrzyk, Bartosz Tomczyk.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Michał Masny, Jakub Jarosz, Michał Ruciak, Toumas Sammelvuo, Jurij Gladyr, Robert Szczerbaniuk, Marcin Mierzejewski (libero) oraz Kamil Kacprzak, Wojciech Kaźmierczak, Dominik Witczak, Terence Martin, Grzegorz Pilarz.

Komentarze (0)