Alfabet poznajemy już w zerówce bądź też pierwszej klasie szkoły podstawowej. Abecadło jest wówczas jedynie zbiorem znaków, którymi posługujemy się praktycznie bez przerwy. Jednak w świetle wrześniowych wydarzeń, alfabet przybiera zupełnie nową rolę. Jest bowiem pośrednikiem pomiędzy pamiętnymi mistrzostwami Europy siatkarzy w Izmirze i wspomnieniami o nich a czytelnikami portalu SportoweFakty.pl. Dlatego też przeżyjmy to jeszcze raz.
A jak Atmosfera - Bez niej nie ma co marzyć o wielkim wyniku ani sukcesie. Najważniejsze jednak, że w Turcji jej nie zabrakło. Atmosfera, bo o niej właśnie mowa, jest składową sportowego osiągnięcia, na które pracuje się nieraz latami. Czasami jej brak wszystko niweczy, bo nawet jeśli niczym as w rękawie jawi się nam forma i przygotowanie taktyczne, wszystko bierze w łeb, kiedy kontrolę nad emocjami przejmują niesnaski i nieporozumienia. Na szczęście atmosfera była w Izmirze sprzymierzeńcem polskich siatkarzy, którzy za jej przyczyną stanowili w ME prawdziwy monolit.
B jak Balanga - Mimo że po zwycięstwie siatkarze nie mieli zbyt wiele czasu na świętowanie, w kraju czekały ich liczne atrakcje. Powitanie na Okęciu oraz na Placu Defilad, wywiady w stacjach telewizyjnych... Jednak gwoździem programu była chyba możliwość obcowania z rozentuzjazmowanym tłumem kibiców. Takich chwil się po prostu nie zapomina.
C jak Cudotwórca - Ojcem tureckiego sukcesu polskich Orłów był nie kto inny, jak tylko Daniel Castellani - trener, którego szybko okrzyknięto mianem cudotwórcy. Nie można się temu zresztą dziwić, gdyż któż mógł przed tegorocznym czempionatem Starego Kontynentu przypuszczać, że polska reprezentacja zdoła w obliczu niezliczonych problemów sięgnąć w brawurowym stylu po złoty medal mistrzostw?
3 w 1: trener, autorytet i... po prostu drugi człowiek
D jak Drużyna - Wielkie zespoły mają z reguły w swoich szeregach wielkie gwiazdy, które znacząco się wybijają i błyszczą na tle swoich kolegów. Jednak siłą polskiej reprezentacji był kolektyw. Klucz do sukcesu stanowiły zespołowość i umiejętność współpracy wzajemnie uzupełniających się siatkarzy.
E jak Etap - Zarówno trener Castellani, jak i sami zawodnicy niejednokrotnie w czasie tureckiego turnieju podkreślali, iż liczy się dla nich tylko i wyłącznie każde kolejne spotkanie. Taktyka krótkoterminowego myślenia i cierpliwego pokonywania poszczególnych etapów na drodze do tytułu okazała się iście mistrzowska i po raz kolejny udowodniła, że nie należy wyprzedzać faktów.
F jak Frustracja - Swą frustrację można wyładowywać na wiele sposobów. Niektórzy siatkarze reprezentujący barwy innych państw wybrali mało elegancki sposób wytykania Polakom, że mieli oni zdecydowanie łatwiejszą drogę do finałowej czwórki i odgrażali się, że w konfrontacji z silniejszymi teamami nasze Orły będą bez szans. Półfinał pokazał jednak, iż złośliwości ze strony Bułgarów odbiły im się czkawką, a ręce w geście triumfu mogli wznieść "słabi" biało-czerwoni.
G jak Guma - Rozróżniamy liczne rodzaje gum. W sklepie możemy znaleźć gumy do żucia lub skakania, zaś na boisku zobaczymy Gumę do rozgrywania, czyli po prostu Pawła Zagumnego. O tym, jak wyśmienitym jest on rozgrywającym, wie chyba każdy sympatyk volley'a, lecz w Turcji "Guma" pokazał się dodatkowo z innej strony. Udowodnił nam, że potrafi przejąć rolę siatkarskiego profesora i w roli kapitana świetnie pokierować grą swoich mniej doświadczonych kolegów.
H jak Historia - W Izmirze biało-czerwoni zapisali się na kartach historii polskiej siatkówki złotymi literami. Po 26 latach w ręce naszych zawodników ponownie trafiły krążki mistrzostw Starego Kontynentu. Co ważne, nigdy wcześniej nie sięgnęliśmy po medale z najcenniejszego kruszcu.
I jak Izmir - W 2003 r. Ankara, zaś w 2009 r. Izmir. W Turcji możemy zwiedzić wiele cudownych i pięknych miejsc, lecz właśnie te dwa miasta mają dla polskiej siatkówki największą wartość sentymentalną. Nie mamy więc chyba nic przeciwko temu, żeby w tak szczęśliwym dla nas kraju wszelkie imprezy rangi mistrzowskiej odbywały się zdecydowanie częściej.
J jak Jedność - Boiskowa postawa podopiecznych Daniela Castellaniego pokazała, jak ważna jest w piłce siatkowej jedność zespołu. Kiedy w premierowym pojedynku nie szło późniejszej gwieździe mistrzostw, Piotrowi Gruszce, z powodzeniem zastąpił go Jakub Jarosz. Podobnie było w spotkaniu finałowym, w trakcie którego wzloty i upadki miewał nie kto inny, jak tylko fenomenalnie spisujący się na przestrzeni całego turnieju Bartosz Kurek, którego rolę w gorszych momentach gry przejmował wówczas Michał Ruciak. Bo grunt to rodzinka. Siatkarska, oczywiście.
K jak Kurek - Ogromny talent, nieoszlifowany diament, wielka nadzieja na przyszłość - jeszcze do niedawna te właśnie określenia można było usłyszeć z ust licznych szkoleniowców i siatkarskich ekspertów na temat Bartosza Kurka. Mimo że już w trakcie rozgrywek Ligi Światowej 2009 pokazywał on charakter i nieprzeciętne umiejętności, prawdziwym kunsztem zachwycił wszystkich właśnie podczas ME w Turcji. Mówiąc słowami Daniela Castellaniego, grał niczym pies, po którym z łatwością spływają wszelkie niepowodzenia, a także cieszył nasze oczy fenomenalnym wyczuciem oraz techniką. Po prostu Kurek nie do zakręcenia.
L jak Los - Trzeba przyznać, że mieliśmy przed czempionatem Europy w Izmirze sporo kłopotów. Los nie był dla polskiej kadry łaskawy, czego dowód stanowiły liczne kontuzje kluczowych reprezentantów. Polska drużyna zdołała jednak stanąć w szranki z mocarną księgą losu i odpowiedzieć jej ciętą ripostą w postaci stworzenia czegoś wielkiego z bardzo ograniczonego "materiału". A jednak nie popadliśmy w niewolę ciążącego nad nami fatum, tylko dzielnie stawiliśmy mu czoła.
M jak MVP - (z ang. Most Valuable Player) Ci, którzy postawili już na Piotrze Gruszce krzyżyk, powinni to po tureckim turnieju odszczekać. Zawodnik będący od wielu lat podporą polskiego teamu, mający na swoim koncie niezliczoną liczbę rozegranych spotkań, a także stawiający się w kadrze na każde zawołanie, okazał się w Izmirze nieoceniony. Na potwierdzenie tych słów wystarczy powiedzieć, że to właśnie on skończył 3 ostatnie piłki w finałowej batalii z Francuzami. Podsumowując - mistrzostwa Europy okazały się prawdziwym "Gruszka Show".
Co by było, gdyby nie było Piotra Gruszki?
N jak Niespodzianka - Dla wielu osób zwycięstwo polskiej kadry było ogromną niespodzianką. Uważali oni, że nie damy sobie rady bez kilku podstawowych graczy. Jednak srogo się pomylili, a ich zaskoczenie tylko wywoływało na ustach Polaków uśmiechy od ucha do ucha. W końcu niczego nie da się zaplanować, a nieoczekiwane wydarzenia, oczywiście tylko te pozytywne, są swoistym miodem na nasze spragnione wielkich wyczynów serca.
O jak Organizacja - Żeby nie było już tak słodko, wspominając wrześniowy czempionat Starego Kontynentu, należy też napomknąć o słabej jakościowo organizacji turnieju. Nie najlepsze przygotowanie, pomyłki, niedopracowane szczegóły - zwieńczeniem wszystkich tych niedociągnięć była ceremonia dekoracji. My jednak już wiemy, skąd Turcja powinna czerpać inspirację i wzór - trzeba tylko spojrzeć na kobiece ME w... Polsce.
P jak Psychika - Jakiś czas temu do polskich zawodników przylgnęła łatka z napisem: "Zero wytrzymałości psychicznej, brak mentalności zwycięzców". Jednak to, co zobaczyliśmy w Izmirze, całkowicie zaprzecza temu niesprawiedliwemu stereotypowi. A wszystko dzięki Castellaniemu, który perfekcyjnie poukładał polski team narodowy, mając przy tym zbawienny wpływ na psychikę poszczególnych siatkarzy.
R jak Rozczarowanie - Dla niektórych jednak czempionat Starego Kontynentu okazał się tylko i wyłącznie rozczarowaniem. Rosjanie pozostali bez medalu, Włosi, mimo dobrej dyspozycji na Memoriale Huberta Wagnera, ukończyli turniej na 10. lokacie, zaś błyszczący formą w pojedynkach Ligi Światowej z Canarinhos Finowie uplasowali się ostatecznie na 12. miejscu.
S jak Symbol - Ze szczególnych dla nas mistrzostw z całą pewnością zapamiętamy moment odbierania statuetki dla najlepszego rozgrywającego, w którym Paweł Zagumny zdjął swą reprezentacyjną koszulkę i tym samym odkrył kryjącą się pod nią koszulkę z nr 13, w której w kadrze gra Sebastian Świderski. Był to symbol jedności z jednym z największych pechowców polskiej reprezentacji, który doznał w sezonie bardzo poważnej kontuzji. Niby tylko symboliczny gest, ale też jednocześnie głęboki dowód pamięci o "Małym Rycerzu". Brawa dla "Gumy".
T jak Tie-break - Pamięć jest czymś bardzo ulotnym. Dziś już możemy nie pamiętać o zaciętych bojach, jakie polscy zawodnicy musieli stoczyć w pojedynkach z Hiszpanami i Słowakami. Choć akurat o piłce meczowej dla byłych mistrzów Europy chcielibyśmy nigdy więcej nie wspominać. Kto wie, jak potoczyłyby się nasze losy, gdyby wówczas gracze z płw. Iberyjskiego przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść? Jednak na całe szczęście tak się nie stało i niebezpieczne skoki ciśnienia w trakcie rozgrywania dramatycznych tie-breaków pozostaną już jedynie mało przyjemnym wspomnieniem.
U jak Uśmiech - Pomyślna passa polskiej kadry, kolejne zwycięstwa i wreszcie złoty medal ME - wszystko to wywoływało uśmiechy nie tylko u naszych kadrowiczów, ale przede wszystkim u polskich kibiców. Wystarczy przypomnieć sobie tabuny ludzi oglądających finał na rozmieszczonych w największych miastach Polski telebimach, a także rzesze kibiców przybyłych na oficjalne powitanie podopiecznych Daniela Castellaniego. Na ich rozradowanych twarzach malowały się uśmiechy, które dowodziły, jak wiele szczęścia może nam dać "zwykły" sukces sportowy.
Być kibicem siatkówki - bezcenne
W jak Wysiłek - Ileż to wysiłku polscy siatkarze musieli włożyć w przygotowania do tegorocznego czempionatu Starego Kontynentu? Hektolitry potu wylanego na treningach, potężna praca wykonana pod okiem czujnego szkoleniowca... Jak powszechnie wiadomo, bez pracy nie ma kołaczy, dlatego warto o tym pamiętać i podążać za przykładem naszych ulubieńców, którzy dobitnie pokazali, iż wkład, jaki dajemy od siebie, niejednokrotnie procentuje bardziej niż się tego możemy spodziewać.
Z jak Złotopolscy - Ten oto urokliwy przydomek przylgnął do polskich reprezentantów tuż po wywalczeniu przez nich w Izmirze mistrzostwa Europy. Jest on niejako kontynuacją nazewnictwa zapoczątkowanego przez nasze siatkarki, które po wodzą Andrzeja Niemczyka dwukrotnie sięgnęły po medale z najcenniejszego kruszcu i zostały jednogłośnie okrzyknięte Złotkami. Dlatego też sympatyczna nazwa "Złotopolscy" wydaje się tu być jak najbardziej na miejscu. W końcu i złoci, i polscy!
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)