Czego spodziewamy się po polskich reprezentacjach? W 2010 roku najważniejsze, czego możemy oczekiwać od siatkarek i siatkarzy, to medale mistrzostw świata. Panie ponownie wybiorą się na wschód, tym razem ten dalszy - do Japonii. Do medalowej kolekcji brakuje jedynie złota (srebro w pierwszych MŚ w 1952 roku, brąz cztery i dziesięć lat później), ale na podium siatkarkom nie udaje się wskoczyć już od 58 lat. Po krótkiej przerwie udało się powrócić do najlepszej trójki na Starym Kontynencie, może pora powalczyć o kolejne trofeum? Czekamy przecież na nie od dziesięcioleci. Europejskie podwórko a światowe to jednak dwa światy, co widzimy chociażby w zmaganiach Polek w kolejnych edycjach World Grand Prix. Niemniej wyjście z tokijskiej grupy A nie powinno być trudne, choć w sporcie wiele zdarzyć się może - do początku czempionatu jeszcze ponad dziewięć miesięcy, a to naprawdę wiele. W tej noworocznej atmosferze nie wypada jednak oczekiwać niczego innego niż wzniesienia się naszych pań na wyżyny możliwości. Czego i im, i sobie życzmy.
A siatkarzom? Czego im życzyć, czego od nich wymagać? Od mistrzów Europy można oczekiwać co najmniej powtórzenia wyniku z ostatniego czempionatu w Japonii. A nawet tego, by pokusili się i w końcu pokonali Canarinhos. Jeśli nie udało się w Pucharze Wielkich Mistrzów, jeśli nie uda się w kolejnej Lidze Światowej, to kiedyż będzie lepszy moment niż podczas mistrzostw świata w słonecznej Italii? Bilans ostatnich spotkań biało-czerwonych z Brazylijczykami nie nastraja pozytywnie, ale przecież Polakom udawało się ogrywać Kanarkowych na ich własnym terenie. Dlaczego przy okazji zaczynającego się właśnie roku nie liczyć na powtórkę? Jeśli musiałby to być równie jednorazowy wyczyn naszej reprezentacji, oby w finale MŚ! Z drugiej strony, życzmy sobie, by nie powtórzyła się sytuacja z lat 2006-2007, tylko w trochę zmienionej kolejności: wicemistrzostwo świata i blamaż na mistrzostwach Europy; rok 2009: Polacy mistrzami Starego Kontynentu, 2010 - ... Odpukać! Rok 2010 musi i będzie dla naszych reprezentacji dużo, dużo szczęśliwszy. I dla ich trenerów również. Szczerze na to liczymy!
Nie samą jednak reprezentacją sympatyk siatkówki żyje. Czego więc spodziewać się w tej części roku, gdy panie i panowie biało-czerwone barwy zmieniają na klubowe? W męskiej PlusLidze - pewnie nadal padać będzie pytanie: "Czego tu się spodziewać? I tak wszystko zgarnie Skra!" Może tak, może nie. Bełchatowskiej ekipie już powinęła się noga w tym sezonie - chociażby w pojedynku z czerwoną latarnią ligi, warszawską Politechniką. A i grudniowa rywalizacja w ramach Pucharu Polski pokazała, że faworyci niekoniecznie są nie do pokonania. Tak więc zapowiada się, że z każdym dniem 2010 roku możemy oczekiwać coraz ciekawszych rozwiązań. Aczkolwiek wracające do zdrowia gwiazdy teamu Jacka Nawrockiego na niespodzianki w najważniejszych momentach pewnie już nie pozwolą. Niemniej rozgrywki w męskiej lidze były, są i będą emocjonujące, choćby wynik był przewidywalny. W tym wypadku ciekawiej wygląda liga żeńska, gdzie - choć o najwyższe trofea zdają się walczyć dwa zespoły: te z Bielska-Białej i Muszyny, to niespodzianek nie brakuje. A i beniaminek spisuje się nadzwyczaj dobrze. Możemy więc oczekiwać chyba tylko tego, by rósł poziom obu PlusLig, wygrywali najlepsi, emocji nie brakowało, a trybuny nie świeciły pustkami. I przede wszystkim, by żaden więcej trener nie musiał denerwować się na sędziów: - Jeśli my gramy, to niech ci panowie nam nie przeszkadzają! Bo od arbitrów musimy nie tylko oczekiwać sprawiedliwości - po ich wpadkach musimy tego wręcz wymagać. Oby w 2010 roku mylili się jak najmniej. A najlepiej - wcale.
Barwy klubowe to także występy w europejskich pucharach. Te najważniejsze to żeńska i męska Liga Mistrzów. Tu wypada oczekiwać, że przy tej ilości zespołów, jaką mamy w rozgrywkach Champions League 2009/2010, w Final Four, które odbędzie się w zaczynającym się właśnie roku, w końcu będziemy mogli kibicować drużynom z Polski. Na bardzo dobrej drodze są trzy z nich - trzymając kciuki liczymy, że z niej nie zboczą. A pozostałe? Niech wezmą się w garść i dostarczą nam emocji. A wszystkie niech sobie podarują niespodzianki à la wynik Banku BPS Muszyna w pierwszym meczu z Metal Galati czy Skry Bełchatów w pojedynku z CAI Teruel. Trzy zespoły pozostały też w walce o najwyższe trofeum Pucharu CEV - jaki byłby to piękny rok, gdyby w Final Four zmierzył się AZS Czestochowa z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle! A do najlepszej żeńskiej czwórki dotarł PTPS Piła... Od Gwardii Wrocław zaś oczekujmy godnego reprezentowania Polski w Challenge Cup, bo jako jedyny zespół znad Wisły wystąpi w tych rozgrywkach. Nowy rok, nowe nadzieje, nowe możliwości - a więc panie i panowie: do walki! Liczymy na Was w 2010 roku.
A na koniec zastanówmy się, czy możemy oczekiwać czegoś ze strony polskich kibiców siatkówki? Wydaje się, że nie, bo mamy ich najlepszych z najlepszych. Każda impreza z ich udziałem powinna kończyć się drugą dekoracją - i złotym medalem dla najlepiej dopingującej polskiej publiczności, która bije rekordy frekwencji w halach, jeździ za swoimi idolami po całym świecie, jest kulturalna. Naprawdę, nie da się oczekiwać więcej. A jednak. Niech bowiem ani rok 2010, ani żaden następny nie sprawi, by polscy sympatycy siatkówki wzięli przykład z kibiców (?) greckich.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)