Świąteczne odśnieżanie wydarzeń roku: Szturm Kuby i Argentyny na światową czołówkę

Przez długi okres czasu drzwi do grona światowych potęg w siatkówce męskiej były dla wielu ekip zamknięte niemalże na siedem spustów. Rok 2009 pokazał jednak, iż część mniej respektowanych i poważanych w siatkarskim światku reprezentacji dorosła już do tego, by móc niebawem odegrać w volley'u niebagatelną rolę.

Jak już zdążyliśmy się o tym przekonać, Liga Światowa siatkarzy jest nie tylko niezwykle prestiżową imprezą towarzyską oraz przynoszącym wiele zysków produktem medialnym, ale także turniejem, który niejednej drużynie otworzył drzwi do ekstraklasy siatkarskich reprezentacji. Ubiegłorocznym przykładem ekip, które się w popularnych rozgrywkach World League skutecznie wypromowały, pokazując wszem i wobec, iż stać je na dołączenie do grona elit globalnego volley'a, są Kuba oraz Argentyna.

W parze z potencjałem nie zawsze idą sukcesy

Jednym z kopciuszków roku 2009 jest reprezentacja dowodzona przez Orlando Samuela Blackwooda. O kubańskim zespole od lat mówi się, iż ma fenomenalne warunki do tego, by zaliczać się do grupy drużyn trzymających w volley'a władzę. Zawodnicy ci szczycą się bowiem kapitalnymi warunkami fizycznymi oraz fantastyczną motoryką. Niestety od wielu lat do ich sztandarowych problemów zaliczają się wyszkolenie techniczne, samodyscyplina, a także psychika.

Kubańczycy do świetnych warunków fizycznych dołożyli w końcu dobrą technikę

Rok 2009 przyniósł im jednak prawdziwy przełom. Kubańczycy pokazali na jak wiele ich stać właśnie w rozgrywkach Ligi Światowej. Przypomnijmy, iż w grupie C stanęli oni w szranki z takimi potęgami jak Rosja i Bułgaria. Mało kto dawał im wówczas wymierne szanse na nawiązanie walki z bardziej utytułowanymi ekipami, lecz wyniki podopiecznych Blackwooda pokazały, że teza, jakoby Kubańczycy wciąż nie dorośli jeszcze do grania na najwyższym poziomie, jest tylko kombinacją mało znaczących słów.

Reprezentanci Kuby z uśmiechem na ustach przeszli przez fazę grupową Ligi Światowej, zwyciężając w ośmiu pojedynkach, dzięki czemu z pierwszego miejsca awansowali do Final Six. Wiele osób nie mogło znaleźć wtedy racjonalnego wytłumaczenia dla ich świetnej dyspozycji. Niczyjej uwadze nie mógł jednak ujść fakt, iż zdecydowanie ulepszyli oni swą technikę, a także solidnie wzięli się do pracy. Prawdziwą gwiazdą w zespole stał się rewelacyjny nastolatek Wilfredo Leon, lecz dla całej kadry Kuby niezmiernie istotna było też zespołowość.

W ogólnym rozrachunku Kubańczycy zajęli w rozgrywkach World League 4. lokatę, lecz sensację wzbudziła tak naprawdę ich grupowa dominacja nad Sborną i Bułgarią. Właśnie za jej sprawą Kubańczycy wyraźnie nam zasygnalizowali, że powracają do elitarnego grona światowych potęg z wielkim hukiem.

Czarny koń z Argentyny

Tzw. "team spirit" najłatwiej jest wytłumaczyć na przykładzie Argentyńczyków

Drugą drużyną, która na trwale zapisała się w 2009 roku w świadomości dotychczasowych potęg volley'a, jest ekipa Argentyny. Któż mógł się bowiem spodziewać, że odmłodzony team Javiera Webera będzie w w stanie dorównać Serbom i Francuzom? Jednak bardzo dobra postawa Argentyńczyków pokazała, że nikogo nie można skreślać na starcie, czego dowodem są pamiętne zwycięstwa zawodników z Ameryki Południowej nad bardziej doświadczonymi przeciwnikami.

Składowymi argentyńskiego sukcesu były przede wszystkim dość odważne odmłodzenie drużyny, a także jej świetne przygotowanie pod praktycznie każdym względem. Oczywiście w szeregach rewelacyjnego teamu nie zabrakło też choćby od lat stanowiącego o jego sile Gustavo Scholtisa, lecz prawdziwymi rewelacjami okazali się młodzi i ambitni Rodrigo Quiroga, Guillermo Garcia oraz Luciano De Cecco. W Lidze Światowej zagrali oni bardzo solidnie, bez kompleksów i z wiarą w sukces, wskutek czego mogli się później cieszyć z awansu do turnieju finałowego.

Jedni przychodzą, drudzy odchodzą, ale Gustavo Scholtis wciąż trwa na argentyńskim posterunku

Wprawdzie w Final Six LŚ zajęli piąte miejsce, lecz warto wziąć ich w dalszej perspektywie czasu pod lupę, gdyż poszczególni zawodnicy argentyńskiej reprezentacji niezwykle dobrze rokują na przyszłość. Jeżeli będą w stanie nadal rozwijać się w tak szybkim tempie jak w zakończonym już roku, są w stanie sporo w siatkarskiej elicie świata namieszać.

Uwaga, nowe twarze siatkówki szykują się do kolejnego ataku

Jednak nie tylko rozgrywki World League pokazały, że mniej liczące się do tej pory w volley'u ekipy są w stanie na dłużej zagościć wśród potężnych siatkarskiego świata. Także występ kubańskich graczy w Pucharze Wielkich Mistrzów dał niedowiarkom sporo do myślenia. Kubańczycy zajęli w nim 2. miejsce, przy czym po zaciętej walce przegrali tylko z teamem Canarinhos (2:3). Po drodze pokonali dodatkowo polskich mistrzów Europy (3:1). Co istotne, aż trzy nagrody indywidualne (MVP, a także dla najlepszego blokującego i serwującego) zgarnął rewelacyjny środkowy Kuby - Roberlandy Simón Aties.

Należy też nadmienić, że o sile obu wymienionych drużyn będziemy się mogli na własnej skórze przekonać już w najbliższej edycji Ligi Światowej, bowiem Polska została przydzielona z Kubą i Argentyną do tej samej grupy. Jedno jest więc pewne - na brak emocji nie powinniśmy w narzekać.

Źródło artykułu: