Huśtawkę nastrojów zafundowali swoim kibicom siatkarze Jastrzębskiego Węgla, którzy prowadząc 2:0 w setach pozwolili rywalowi z Niemiec doprowadzić do tie breaka. Podopieczni Roberto Santilliego nie wypuścili jednak zwycięstwa z rąk i wygrywając spotkanie 3:2 przedłużyli sobie szansę na awans do kolejnej rundy. - Udało się wygrać bardzo ciężkie spotkanie. Już pierwszy set był trudny, gdy graliśmy do 34. Była walka o każdą piłkę. Na szczęście tę partię my wygraliśmy. Później zagraliśmy już pewniej, stąd drugi set także zwycięski. W trzeciej partii także mieliśmy niewielką przewagą, ale kilka obron i skutecznych kontrataków gości sprawiły, że to oni wygrali. W czwartej zagrali już mocną zagrywką i doprowadzili do tie-breaku, w którym już chyba nasza wyraźna dominacja. Cieszę się, że przedłużyliśmy sobie rywalizację w Lidze Mistrzów. Dobrze, że udało nam się również wygrać przed własną publicznością - ocenił w rozmowie z portalem SportoweFakty. Pl Patryk Czarnowski.
Sporo pracy w meczu z Friedrichshafen mieli środkowi JW, którzy mieli twardy orzech do zgryzienia przy wyborze kierunku, który będą blokować. Atakujący dynamicznie i z wysokiego pułapu środkowi VfB często zatrzymywali na środku siatki Adama Nowika i Patryka Czarnowskiego. To pozwalało mistrzowi Niemiec atakować często na pojedynczym bloku. - Przy bardzo dobrym przyjęciu rozgrywający Fredrichshafen mógł posyłać szybkie piłki na skrzydła, stąd trudno było zdążyć do tego bloku. My musieliśmy obstawiać środek, bowiem goście na tej pozycji mieli szybkich zawodników, którzy atakują z wysokiego pułapu. Do tego doszły szybkie piłki na skrzydło, co kończyło się mocnymi atakami na pojedynczym bloku. Ja bym pochwalił właśnie dobre przyjęcie i szybkie wystawy - tłumaczył.