Akademicy podzielili się punktami - relacja ze spotkania AZS UWM Olsztyn - Tytan Domex AZS Częstochowa

Wznowione rozgrywki PlusLigi dostarczyły wielu emocji w Olsztynie. Akademickie derby trwały pięć setów i mogły zakończyć się równie dobrze odwrotnym wynikiem. Górą w tym długim meczu byli jednak częstochowianie, mimo że dwa dni wcześniej grali wyjazdowy mecz w Pucharze CEV i nie zdążyli po nim nawet wrócić do domu.

Edyta Gwóźdź
Edyta Gwóźdź

Zespół AZS-u Olsztyn wyszedł na boisko w swoim aktualnie "żelaznym" składzie z Wojciechem Winnikiem w ataku. W kwadracie rezerwowych częstochowian był już obecny nowy nabytek klubu, Fin Toni Kankaanpää. Nie wystąpił jednak w meczu, bo z zespołem spotkał się zaledwie dzień wcześniej na lotnisku Okęcie. Póki co zaliczył tylko rozruch z resztą drużyny, było więc do przewidzenia, że na boisku mógłby pojawić się tylko w wyjątkowych okolicznościach.

Początek spotkania należał do gospodarzy. Dwa nieudane ataki Piotra Łuki dały im prowadzenie 3:1. Mogli ją powiększyć, ale nie wykorzystywali nadarzających się sytuacji. Udało się tuż przed pierwszą przerwą techniczną, kiedy Brazylijczyk Paulo skutecznie zakończył kontratak po obronie Pawła Siezieniewskiego. Po przerwie gospodarze natychmiast powiększyli dystans na 9:5 dzięki asowi serwisowemu Siezieniewskiego. W następnej fazie seta goście chwilami niwelowali dystans. Ładnymi obronami popisywał się Bartosz Janeczek. Jednak olsztynianie dość dobrze czytali grę przeciwnika, skutecznie blokując lub wyblokowując kolejne ataki i kontrataki. Dzięki temu dystans utrzymywał się, a potem stopniowo rósł. Pewnie na skrzydle prezentował się Siezieniewski. Podwójna zmiana Fabiana Drzyzgi i Janeczka na Pawła Mikołajczaka i Marka Kardosa nie przyniosła specjalnego efektu. Dały go za to zagrywki Piotra Łuki, dzięki którym goście znów zbliżyli się na dystans czterech punktów. Wzięty przez trenera Mariusza Sordyla czas dał efekt w postaci zepsutej zagrywki Łuki. Olsztynianie zwiększyli jeszcze przewagę, blokując atak Wojciecha Gradowskiego, a seta zakończył Janeczek, zagrywając piłkę w siatkę.

Następna partia rozpoczęła się od prowadzenia 2:0 gospodarzy, ale po kolejnych blokach na Dawidzie Guni i Winniku szybko zrobiło się 3:4. Od początku tego seta widzowie mogli oglądać dużo więcej przedłużonych wymian niż w pierwszym. U graczy AZS-u Olsztyn zaczęły się problemy ze skutecznością. Sytuację zespołu poprawiły zagrywki Guni, z którymi przyjmujący częstochowian nie radzili sobie zbyt dobrze. Trzy punkty z rzędu wyprowadziły gospodarzy na wynik 7:6. Ich przewaga, chwilami powiększona nawet do trzech punktów, utrzymywała się przez dłuższą chwilę. Krzysztof Wierzbowski w międzyczasie zmienił Wojciecha Gradowskiego i stał się dla częstochowskich Akademików sporym wzmocnieniem w tym meczu. W drugiej fazie seta goście stopniowo zaczęli niwelować straty. Pomogły w tym szybujące zagrywki Piotra Nowakowskiego. Niedokładne przyjęcie nie pozwalało na skuteczne rozegranie i atak. Częstochowianie wyrównali na 18:18, a następnie wyszli na dwupunktowe prowadzenie. Stało się tak dzięki ich lepszej umiejętności rozgrywania piłek w długich wymianach. Jakby na potwierdzenie tego faktu ostatni punkt w secie goście zdobyli po autowym ataku z kontry Pawła Siezieniewskiego.

Trzecia odsłona miała jeszcze bardziej zacięty przebieg. Prowadzenie zmieniało się wielokrotnie, a żaden z zespołów nie uzyskiwał dużej przewagi nad rywalem. Zaczęło się od wyniku 3:1 dla gospodarzy, a na pierwszej przewie technicznej widniał już wynik 8:6 dla gości. Olsztynianie grali jednak ambitnie i ofiarnie. Libero Krzysztof Andrzejewski popisywał się efektownymi obronami, a jego koledzy kończyli kontrataki. Dwa kolejne asy serwisowe Wojciecha Winnika pozwoliły gospodarzom wyjść na prowadzenie 11:8. Jednak częstochowianie nie pozwolili na dłuższe kontynuowanie tej passy. Wzięli się za odrabianie strat. Poprawili grę blokiem i w kontratakach, a as serwisowy Wierzbowskiego dał im prowadzenie 18:16. Końcówka seta była także bardzo zacięta, ale należała do gospodarzy. Zdołali wyrównać na 20:20 po wybronionym ataku gości i plasowi Siezieniewskiego. Kolejny bezcenny punkt na 22:21 zdobyli po zablokowaniu "krótkiej" gości, rozegranej nie w tempo. Częstochowianie w tej emocjonującej końcówce trochę się pogubili. Autowy atak Wierzbowskiego i następny podbity atak, zakończony kontrą Paulo, dały kolejne punkty i piłkę setową miejscowym. Tradycyjnie zimna o tej porze roku Urania rozgrzała się w tym momencie już na dobre, a po ostatnim punkcie zdobytym przez Siezieniewskiego, "odleciała" niczym katowicki Spodek.

Wydawało się, że czas jest sprzymierzeńcem gospodarzy, którzy nie mieli "w nogach" niedawnego meczu i męczącej podróży. Początek czwartego seta zdawał się to potwierdzać. Częstochowianie jak gdyby nie mogli otrząsnąć się po złej końcówce poprzedniej partii. Mylili się w atakach lub byli blokowani. Gospodarze niesieni falą entuzjazmu kibiców szybko wyszli na prowadzenie 6:2. Jednak przyjezdni zaczęli się ponownie mobilizować. Sygnał do walki dał Bartosz Janeczek swoim asem serwisowym. W kolejnych akcjach olsztynian dopadła niemoc w ataku, do czego przyczyniały się kolejne zagrywki Janeczka. Zrobił się remis 6:6. Częstochowianie wyszli na prowadzenie 10:9 po asie serwisowym Marka Kardosa, który od początku tego seta pojawił się na boisku. U olsztynian ponownie pojawiły się problemy z rozwiązywaniem trudnych sytuacji, brak odważnych decyzji przy kontratakach. Wojciecha Winnika zmienił Tomasz Józefacki. Przewaga gości urosła do czterech punktów (15:11). Jednak oni też grali dość nierówno i po chwili na tablicy pojawił się remis 16:16. Ten set już do końca miał podobny przebieg: goście odskakiwali na dwa-trzy punkty, gospodarze doprowadzali do remisu. Kiedy udało się im w samej końcówce doprowadzić do wyniku 23:24, nadzieje na remis rozwiał Paulo, który zaserwował piłkę w aut. O losach meczu musiał zadecydować tie-break.

W szeregach gości na boisku pozostał Kardos, do gry powrócił zaś atakujący AZS-u Olsztyn, Wojciech Winnik. Ten set, tak jak i poprzednie, miał wyrównany przebieg. Goście wypracowali sobie trzypunktową przewagę (6:3) m. in. za sprawą sporej ilości obron autorstwa Marka Kardosa. Olsztynianie jednak nie odpuszczali. Kiedy piłka przewinęła się po taśmie po zagrywce Marcelo, wyrównali na 7:7. W kolejnej akcji Gunia i Paulo zablokowali bardzo obciążonego w tym meczu atakiem Bartosza Janeczka. Walka punkt za punkt trwała odtąd w zasadzie do końca seta. W końcówce lepsi okazali się goście. Najpierw Piotr Łuka wyprowadził swój zespół na prowadzenie 13:12, kiedy piłka po jego lekkiej zagrywce spadła dokładnie na końcową linię boiska olsztynian. W następnej akcji udało się gościom wybronić atak rywali i skutecznie wyprowadzić kontratak. Te dwa punkty przewagi wystarczyły. Drugą piłkę meczową na wagę zwycięstwa wykorzystał środkowy AZS-u Częstochowa, Łukasz Wiśniewski. Olsztynianie na swoim boisku zdobyli więc tylko jeden punkt i rewanż za porażkę 0:3 z pierwszej rundy się nie udał.

Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrano Bartosza Janeczka, który wykonał ogromną pracę w ataku i zdobył aż 36 punktów dla częstochowian.

AZS UWM Olsztyn - Tytan Domex AZS Częstochowa 2:3 (25:19, 23:25, 25:22, 23:25, 13:15)

AZS Olsztyn: Paulo, Oczko, Gunia, Siezieniewski, Winnik, Marcelo, Andrzejewski (libero) oraz Józefacki

AZS Częstochowa: Drzyzga, Janeczek, Wiśniewski, Gradowski, Łuka, Wrona Zatorski (libero) oraz Kardos, Mikołajczak, Nowakowski, Wierzbowski

MVP: Bartosz Janeczek

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×