Nawarstwiające się z każdą godziną zmęczenie już w sobotę dało o sobie znać i odbiło się na grze częstochowian. "Akademicy" potrafili jednak wykrzesać z siebie resztki sił i po tie-breaku pokonali olsztynian. - To na pewno bardzo ważne punkty. Wiedzieliśmy, że olsztynianie będą chcieli się zrewanżować za pierwsze spotkanie i dlatego spodziewaliśmy się, że będzie ciężko. Już mecz we Francji dał nam się we znaki, bowiem nie było łatwo, co zresztą pokazują wyniki poszczególnych setów. Zmęczenie na pewno się nałożyło i tym bardziej jesteśmy szczęśliwi z wygranej - podkreśla libero częstochowskiej ekipy Paweł Zatorski.
W czwartek częstochowianie musieli się dodatkowo zmagać z organizacyjnymi niedociągnięciami, jakie zgotowali im francuscy organizatorzy. Na hali m.in. panowała bardzo niska temperatura, a swoje trzy grosze dołożył także spiker. - Paradoksalnie niższa temperatura może wyszła nam na dobre, bowiem przygotowaliśmy się po części do meczu w Olsztynie, gdzie naprawdę było bardzo zimno. Nie przeszkodziło jednak nam to. Jesteśmy gotowi do gry w różnych warunkach. Nie możemy narzekać na aurę panującą na hali, bowiem niektórzy sportowcy muszą obecnie trenować na dworze, a wiadomo jaką mamy pogodę. Musimy grać i walczyć bez względu na warunki. Spiker natomiast śpiewał razem z orkiestrą i prowadził doping. Nie zwracaliśmy jednak na to uwagi i nie przeszkodziło nam to. Podczas prezentacji wyjściowych składów przedstawił nas tylko i wyłącznie z imienia, co wywołało u nas uśmiech na ustach - opowiada Zatorski.
Po zwycięstwie we Francji podopieczni Grzegorza Wagnera "jedną nogą" są już w ćwierćfinale Pucharu CEV. Kropkę nad "i" muszą, jednak postawić w czwartkowym rewanżu we własnej hali. - Ja podchodzę do tego w taki sposób, że musimy wyjść na parkiet i wygrać kolejne spotkanie. Nie mamy za dużo czasu na przygotowania przez te wszystkie wojaże i podróże. Mamy jeden dzień przerwy i od poniedziałku szykujemy się do tego spotkania. Na pewno trener odpowiednio nas zmobilizuje tak, abyśmy ten mecz potraktowali, jak mecz o życie. Jeśli zrealizujemy założenia taktyczne to jestem spokojny o wynik - dodaje 20-letni zawodnik.
W meczu w Olsztynie po raz pierwszy w składzie Domexu Tytan AZS Częstochowa pojawił się nowy nabytek, Toni Kankaanpaa. Finowi nie dane było zadebiutować w PlusLidze, jednak już na treningach wywarł pozytywne wrażenie na Zatorskim. - Toni odbył z nami dwa treningi w Olsztynie. Jeden tuż po przyjeździe do hali, kiedy mieliśmy lekki rozruch i drugi tuż przed meczem na rozgrzewce. Został na pewno przez nas pozytywnie przyjęty. Wbrew temu, co się mówi o ludziach ze Skandynawii, Toni jest bardzo ciepło nastawiony i bardzo otwarty - twierdzi libero.
Fin w składzie częstochowskiej ekipy ma załatać dziurę po kontuzji Dawida Murka. Czy czternastokrotny reprezentant Finlandii ma predyspozycje by godnie zastąpić kontuzjowanego kapitana "Akademików"? - Ja liczę na to, że Toni nam pomoże, ale wszystko wyjdzie w praniu. Po pierwszych treningach trudno coś wyrokować. Toni podobnie, jak my miał za sobą podróż samolotową z Finlandii. Spotkaliśmy się na lotnisku. Tym bardziej dobrze to o nim świadczy, że prosto z autokaru potrafił wyjść na trening i pokazać się z dobrej strony - komplementuje nowy nabytek klubu, Paweł Zatorski.
Ligowy kalendarz nie oszczędza częstochowski zespół. W nadchodzącym czasie częstochowian znów czeka spora dawka gry na przemian w europejskich pucharach oraz rodzimych rozgrywkach PlusLigi. - Już w grudniu mieliśmy sporą ilość grania, ale i tym razem jesteśmy na to gotowi. Dobrze przepracowaliśmy okres świąteczno-noworoczny i damy sobie radę bez względu na wszystkie problemy i przeciwności - podkreśla Zatorski.
W przypadku wyeliminowania ekipy z Montpellier w ćwierćfinale Pucharu CEV na "Akademików" czekać będzie zwycięzca wewnątrz rosyjskiego pojedynku Iskry Odincowo z Fakelem Nowy Urengoj. Wielu kibiców wciąż ma świeżo w pamięci wydarzenia sprzed dwóch lat, gdy wielka ekipa z Odincowa pod wodzą Zorana Gajicia z Gibą, Aleksiejem Werbowem, czy Jochanem Schopsem w składzie poległa pod Jasną Górą i została wyeliminowana z rozgrywek. 20-latek liczy, że historia zatoczy koło i w kolejnej rundzie częstochowskiemu zespołowi będzie dane zmierzyć się z Iskrą. - Ze względów sentymentalnych dla kibiców, ale i sportowych i marketingowych lepiej byłoby zmierzyć się z Iskrą. Ja także chciałbym zagrać z tym zespołem. Pamiętam, gdy przed dwoma laty jeszcze jako zwykły chłopak i uczeń Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Spale oglądałem przed telewizorem to spotkanie i mocno ściskałem kciuki za mój obecny zespół - kończy Paweł Zatorski.