Ostatnie zwycięstwo Rajbudu GTPS Gorzów Wielkopolski nad Morzem Szczecin znacznie przybliżyło siatkarzy z Ziemi Lubuskiej do czołowej czwórki. - W Morzu występowałem przez trzy sezony, ale wyjechałem ze swego rodzinnego miasta już osiem lat temu. A jak mi się grało? Dosyć ciężko. Rywale pogonili mnie zagrywką, lecz na szczęście otrzymałem w porę wsparcie od kolegów. Po tej wygranej zajmujemy piąte miejsce, do czwartych pilan tracimy tylko jeden punkt. Mamy jeszcze prawie całą rundę, by odrobić tę niewielką stratę - powiedział Gazecie Lubuskiej Krzysztof Grzesiowski.
W rundzie rewanżowej gorzowskich siatkarzy czeka trudne zadanie, gdyż pojedynki z drużynami kandydującymi do awansu będą rozgrywać na parkietach przeciwników. Już w najbliższą sobotę zawodnicy z nadwarciańskiego grodu zmierzą się w wyjazdowym spotkaniu z Fartem Kielce. - Mamy świadomość, że punkty zdobędziemy w tych meczach tylko wówczas, jeśli wzniesiemy się na wyżyny naszych umiejętności. Za to u siebie podejmiemy cały dół tabeli. W tych pojedynkach nie powinniśmy zgubić żadnego oczka - dodaje przyjmujący Rajbudu.