LM: Jastrzębianie nie złożyli broni i ograli mistrza Włoch - relacja z meczu Jastrzębski Węgiel - CoprAtlantide Piacenza

Jastrzębski Węgiel, podobnie jak przed tygodniem, rozegrał pięciosetowe spotkanie w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Tak jak w meczu z Friedrichshafen tak i z CoprAtlantide Piacenzą jastrzębianie walczyli o być albo nie być w LM. Po wygranym przez siatkarzy z Jastrzębia Zdroju 3:2 spotkaniu wiadomo, że to właśnie nasz zespół, a nie włoski w dalszym ciągu liczy się w grze.

Środowe spotkanie było bardzo ważne zarówno dla gospodarzy, Jastrzębskiego Węgla jak i przyjezdnych, CoprAtlantide Piacenza. Tylko zwycięstwo przedłużało szanse na awans jednego z tych zespołów do kolejnej rundy Ligi Mistrzów. Po długiej, pięciosetowej bitwie to polski zespół mógł się cieszyć ze zwycięstwa 3:2 i wciąż myśleć o awansie. Wygraną szczególnie miło będzie wspominać szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla, Roberto Santilli, dla którego był to już setny mecz, w którym poprowadził zespół znad czeskiej granicy.

Podopieczni Santilliego nie weszli na wysokie obroty od samego początku spotkania. Jastrzębianie sprawiając wrażenie lekko zagubionych pozwolili mistrzowi Włoch bardzo łatwo odskoczyć na cztery punktu (1:5). Gdy mecz udanym atakiem rozpoczął Hristo Zlatanov po stronie gospodarzy zaczęły się mnożyć błędy. W ich wyeliminowaniu nie pomógł nawet czas wzięty na żądanie trenera oraz pierwsza przerwa techniczna, na która włosi schodzili prowadząc 8:3. Wśród jastrzębian mylili się nawet tacy doświadczeni gracze jak Benjamin Hardy czy Pavel Abramov. Gdy goście dołożyli do wysokiej już przewagi kolejne punkty 9:16 losy seta były już praktycznie rozstrzygnięte. Pierwszą partię, którą Piacenza wygrała do 18 skutecznym zbiciem zakończył Leonel Marshall.

Do drugiej partii miejscowi podeszli jakby bardziej zmobilizowani. Od pierwszej piłki miała miejsce walka punkt za punkt. W tej odsłonie jastrzębianie zdecydowanie poprawili przyjęcie, co znacznie ułatwiało rozegranie Grzegorzowi Łomaczowi. Ten miał coraz większy wachlarz zagrań, bowiem jego koledzy z zespołu lepiej aniżeli w pierwszej partii radzili sobie na siatce. Efekty lepszej gry jastrzębian przyszły jeszcze przed pierwszą przerwą przeznaczoną na kosmetykę parkietu. Jastrzębianie prowadzili 7:5, by po kilku kolejnych udanych akcjach wygrywać już 11:6. Dobra gra Hardy’ego czy Pedro Azenhy pozwoliła Jastrzębskiemu Węglowi powiększyć dystans punktowy jaki dzielił ich od rywala 17:10. W tej części meczu tylko przez chwilę się zrobił gorąco. Goście zdołali zbliżyć się na trzy punkty 19:16, ale seria popełnionych przez nich błędów w końcówce sprawiła, że jastrzębianie nie mieli większych problemów, by wyrównać stan rywalizacji, zwyciężając tego seta 25:19.

Trzeci set na początku przypomniał poprzednią partię, gdyż jastrzębianom znów udało się odskoczyć na dwa, trzy punkty. Mało widoczny w poprzedniej odsłonie Hristo Zlatanow nie pozwolił jednak miejscowym cieszyć się zbyt długo. Udane ataki z jego strony oraz as serwisowy dołożony przez środkowego Novicę Bjelicę sprawiły, że mistrz włoski zespół bardzo szybko odrobił straty i wyszedł na dwupunktowe prowadzenie (9:11). Do stanu po 18 na boisku trwała zażarta i wyrównana walka. W końcówce seta bardziej opanowani byli jednak siatkarze z półwyspu Apenińskiego, którzy dzięki m. in. dwóm kolejnym asom serwisowym Bjelicy zdoiła odskoczyć gospodarzom na tyle, by Ci ich już nie dogonili. Copra wygrała trzecią odsłonę do 19 i ponownie objęła prowadzenie w meczu.

Kolejna odsłona widowiska to niemal kopia poprzedniej. Niesiony dopingiem kibiców Jastrzębski Węgiel znów zdołał objąć skromne prowadzenie. Skuteczniej atakował bowiem Pedro Azenha, który w poprzednich partiach tego meczu grał bardzo nieregularnie. Na pierwszoplanową postać wyrósł także Adam Nowik, który bardzo dobrze radził sobie na środku siatki, precyzyjnie omijając blok rywala. Jastrzębianie prowadząc czterema punktami (16:12) nie popełnili tym razem błędu z trzeciego seta. Gospodarze grając pewnie do końca partii zdołali wyrównać stan rywalizacji doprowadzając do tie-breaku, w którym wszystko zaczynało się od nowa.

Tuż na początku piątego seta zdawało się, że partia decydująca o zwycięzcy będzie toczona pod dyktando zespołu Piacenzy, który prowadził 4:2. Przyjezdni mogliby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść gdyby nie dwa czynniki. Pierwszy to zimna krew, której zabrakło a drugi to jastrzębianie, którzy podobnie jak przed tygodniem nie dali sobie wyszarpać zwycięstwa w tie-breaku. Koncertowa gra podopiecznych Roberto Santilliego miała miejsce od stanu po 10. Udane ataki Azenhy, Nowika i fantastyczna akcja wprowadzonego na plac gry Sebastiana Pęcherza sprawiły, że jastrzębianie mogli cieszyć się z przedłużenia walki od awans do kolejnej rundy LM. Jastrzębski wygrał tie-break 15:11 i całe spotkanie 3:2.

Jastrzębski Węgiel - CopraAtlantide Piacenza 3:2 (18:25, 25:19, 19:25, 25:19, 15:11)

Jastrzębski Węgiel: Grzegorz Łomacz, Adam Nowik, Patryk Czarnowski, Pedro Azenha, Pavel Abramov, Benjamin Hardy, Paweł Rusek (libero) oraz Sławomir Master, Sebastian Pęcherz.

CoprAtlantide Piacenza: Marco Meoni, Bjelica Novica, Matti Oivanen, Leonel Marshall, Hristo Zlatanov, Joao Paulo Bravo, Pietro Rinaldi (libero) oraz Michele Grassano, Michal Rak, Valdir Sequeira, Tine Urnaut.

Źródło artykułu: