Wyjątkowy rok dla reprezentanta. "Ten sezon kadrowy jest dla mnie niesamowity"

WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski
WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski

Jeszcze w kwietniu z Bogdanką LUK Lublin walczył w Krakowie o Puchar Polski, a kilka miesięcy później wrócił do Tauron Areny już w barwach reprezentacji. - Ten sezon kadrowy jest dla mnie niesamowity - przyznaje Kewin Sasak.

W miniony weekend Kewin Sasak wraz z reprezentacją Polski miał okazję rywalizować podczas XXII Memoriału Huberta Jerzego Wagnera. Dla tegorocznego kadrowego debiutanta był to powrót na krakowską Tauron Arenę, w której jeszcze niedawno walczył o ligowe trofea. Jak sam wspomina, nie spodziewał się takiego scenariusza.

- Na pewno wtedy sobie tego nie wyobrażałem ani o tym nie myślałem, ale cieszę się, że mam przyjemność być tutaj z kibicami i wspólnie przeżywać te mecze. Szkoda, że wyniki nie ułożyły się po naszej myśli, ale też zdajemy sobie sprawę, w jakim jesteśmy teraz okresie przygotowań i jak to może wyglądać - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty po ostatnim meczu w Krakowie.

ZOBACZ WIDEO: Pod siatką: Tak Stysiak zareagowała na zmianę. "Kopałam w ławkę"

Polscy siatkarze Memoriał Wagnera zakończyli z dwoma porażkami i jednym zwycięstwem na swoim koncie. Biało-Czerwoni pokonali reprezentację Serbii (3:0), ale musieli uznać wyższość lepiej dysponowanych Brazylii (0:3) oraz Argentyny (1:3).

- Będziemy analizować te mecze - co nie zagrało, na co zwrócić uwagę. Pewne błędy gdzieś tam mogą się powtarzać i spróbujemy w tym krótkim czasie jeszcze się tego wyzbyć - dodał atakujący. Na szlifowanie formy Biało-Czerwoni mają niespełna dwa tygodnie, bo już 13 września czeka ich pierwszy mecz na mistrzostwach świata.

Sasak opowiedział także o swoich odczuciach związanych z samym powołaniem do reprezentacji. Mimo iż atakujący poprowadził Bogdankę LUK Lublin do triumfu w Pucharze Challenge i tytułu mistrza Polski, to nie nastawiał się na grę w kadrze narodowej.

- Nie miałem specjalnych oczekiwań. W trakcie sezonu, gdy w lidze wygrywaliśmy czy to ćwierćfinał, czy półfinał, cieszyłem się i znałem swoją wartość. Wiedziałem, że w PlusLidze mogę być jednym z lepszych atakujących. Nawet po telefonie trenera, który zaprosił mnie do szerokiego składu kadry, nie miałem takich myśli, że już jestem najlepszy i będę grał w reprezentacji - przyznał zawodnik.

Kewin Sasak na swoje pięć minut czekał cierpliwie. Nie przeszkadza mu też, że 28-latek z Dębicy jest nieco starszy od pozostałych debiutantów, którzy również znaleźli się w czternastce na mistrzostwa świata (Maksymilian Granieczny, Jakub Nowak).

- Kiedy rozpoczynałem grę w PlusLidze, rozmawiałem z doświadczonymi zawodnikami - chociażby z Mateuszem Miką czy innymi kolegami. Oni zawsze powtarzali, że nigdy nie wiesz, kiedy przyjdzie twój czas i pik formy. U jednych zdarza się to w wieku dwudziestu lat - jak u Kuby Nowaka czy Maksymiliana Graniecznego - a czasami są też takie historie jak moja, gdzie przychodzi to później. W ogóle mi to nie przeszkadza. Cieszę się, że dostałem taką szansę - podkreślił.

- Ten sezon kadrowy jest dla mnie niesamowity zarówno pod względem emocjonalnym, jak i faktu, że jestem tutaj od samego początku. Cieszy mnie, że mogę się ogrywać i dostaje kolejne szanse - podsumował reprezentant Polski.

Do tej pory swoje momenty Sasak wykorzystywał perfekcyjnie. W Lidze Narodów pod nieobecność kontuzjowanego Bartosza Kurka był zdecydowanym liderem Polaków w ofensywie i został wybrany najlepszym atakującym rozgrywek. Mimo tego spokojnie robił swoje, nie nastawiając się na mistrzostwa świata.

- Jeśli miałem możliwość grać, to chciałem dawać drużynie jak najwięcej i na tym się skupiałem. Na pozycji atakującego mamy niesamowitych zawodników jak Bartek Bołądź czy Bartek Kurek. Wiedziałem, że ta rywalizacja między nami na pewno jest duża jeśli chodzi o pozycję i też do końca nie byłem pewny swojego miejsca - nadmienił.

Walka o znalezienie się w mistrzowskiej czternastce jeszcze bardziej napędzała go do poprawy swoich umiejętności. - Poziom na treningach czasami był niesamowity i każdy, nieważne na jakiej pozycji, chciał się pokazać z jak najlepszej strony. To nam na pewno pomagało się rozwijać - dodał atakujący.

Teraz pozostało szlifować formę na decydującą imprezę, na szczęście polski zawodnik na zdrowie nie narzeka. - Odpukać, wszystko jest okej. Cieszę się, że poważniejsze kontuzje mnie omijają. Mam nadzieję, że tak zostanie. Ciężko na to pracujemy razem ze sztabem. Wierzę w ich pracę i jestem spokojny - zakończył Kewin Sasak.

Siatkarskie mistrzostwa świata na Filipinach rozpoczną się 12 września. Polacy pierwszy mecz rozegrają dzień później z Rumunią. Kolejnymi rywalami w grupie będą Katar i Holandia. Przed najważniejszą imprezą Biało-Czerwoni rozegrają jeszcze jeden mecz towarzyski. W czwartek (4 września) Polska zmierzy się w Łodzi z Brazylią.

Z Krakowa Kinga Filipek, WP SportoweFakty

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści