PP: Resovia pierwszym finalistą - relacja ze spotkania Delecta Bydgoszcz - Resovia Rzeszów

Trzy wyrównane sety na korzyść Resovii i jeden gładko wygrany przez Delektę - tak wyglądał pierwszy półfinałowy mecz Pucharu Polski siatkarzy. Rzeszowianie, którzy zrewanżowali się tym samym za porażkę 0:3 w lidze, wygrali przede wszystkim dzięki lepszej zagrywce i większej skuteczności w ataku. W niedzielnym finale rzeszowski zespół zagra ze zwycięzcą pary ZAKSA - Jastrzębski Węgiel.

Już pierwsze, bardzo długie akcje sobotniej potyczki były zwiastunami dużych emocji, jakie miały nas czekać w tym pojedynku. Najpierw na prowadzenie 2:0 wyszła Delecta, ale Resovia szybko wyrównała. Później podopieczni Waldemara Wspaniałego odskoczyli na 7:5 (świetnie funkcjonował u nich blok), ale autowy atak Piotra Gruszki i blok na Grzegorzu Szymańskim pozwoliły rzeszowianom doprowadzić do remisu 7:7.

Kilka minut później, przy trudnej zagrywce Mikko Oivanena drużyna z Rzeszowa zdobyła kilka oczek z rzędu i odskoczyła rywalowi na 14:10. Fiński atakujący nie zdobył co prawda punktów bezpośrednio z serwisu, ale odrzucając rywala od siatki ułatwił zadanie rzeszowskiemu blokowi i obronie. Po drugiej przerwie technicznej, na której Resovia prowadziła 16:11, rzeszowski zespół nadal kontrolował grę. Delecta zmniejszyła co prawda w pewnym momencie dystans do wicemistrzów Polski do trzech oczek, ale ostatecznie przegrała 20:25.

Drugą partię lepiej rozpoczęli miejscowi, którzy najpierw odskoczyli na 2:0, a później na 5:2. Dobra zagrywka w wykonaniu Aleha Akhrema i Wojciecha Grzyba jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną pozwoliła jednak Resovii odrobić straty. Aż do drugiej przerwy technicznej walka toczyła się punk za punkt. Później zaczęli mylić się jednak rzeszowscy atakujący. Najpierw piłkę na aut posłał Oivanen (17:15), a kiedy Resovia wyrównała na 18:18, po asie Grzegorza Kosoka, na aut zaatakował tym razem Ahkrem (20:18).

Wydawało się, że końcówka seta będzie należała do Delekty, ale ogromne wyczucie Ljubomira Travicy przechyliło szalę zwycięstwa na korzyść Resovii. Wprowadzony bowiem przy stanie 23:22 na zagrywkę Łukasz Perłowski najpierw posłał asa serwisowego, a w kolejnej akcji na tyle utrudnił życie bydgoskim przyjmującym, że skuteczny blok na Szymańskim zdołali ustawić Wika i Kosok. Ten pierwszy dwie akcje później udanym atakiem zakończył seta.

Dziesięciominutowa przerwa wyraźnie wybiła Resovię z rytmu meczowego, bo na pierwszej przerwie techniczne Delecta prowadziła 8:2, a kilka minut później było już 12:2. Gra Resovii w tym secie zupełnie się posypała. Rzeszowscy siatkarze fatalnie przyjmowali, a nawet przy w miarę dobrym rozegraniu atakowali w aut lub w siatkę lub ich zbicia były zatrzymywane przez bydgoski blok. Ostatecznie, pomimo licznych zmian w rzeszowskim zespole, miejscowi wygrali wysoko, 25:14.

Wysoka porażka w secie trzecim podziałała jak zimny prysznic na drużynę Resovii, która do czwartej partii przystąpiła niezwykle zmotywowana i zmobilizowana. Delecta również nie zamierzała jednak odpuszczać i w rezultacie, podobnie jak w dwóch pierwszych setach, na boisku toczyła się prawdziwa walka. Na pierwszej przerwie technicznej bydgoszczanie prowadzili 8:7 (świetnie spisywał się Dawid Konarski, który zastąpił Szymańskiego), ale z minuty na minutę coraz lepiej prezentowała się Resovia. Rzeszowianie lepiej serwowali i przyjmowali, a skuteczność na skrzydłach, zarówno w pierwszej akcji, jak i w kontrze odzyskali Akhrem i Oivanen.

W rezultacie rzeszowianie najpierw odskoczyli na 12:9, a na drugiej przerwie technicznej prowadzili już 16:11. Po przerwie Delecta ruszyła do odrabiania strat i zbliżyła się nawet do Resovii na dwa oczka (16:18), ale Resovia wróciła do dobrej zagrywki i wysokiej skuteczności na kontrze i nie dała już sobie odebrać zwycięstwa w tym meczu.

Delecta Bydgoszcz - Asseco Resovia Rzeszów 1:3 (20:25, 23:25, 14:25, 20:25)

Delecta: Woicki, Gruszka, Jurkiewicz, Cerven, Sopko, Szymański, Lambourne (libero) oraz Serafin, Konarski, Kokociński, Lipiński

Resovia: Redwitz, Grzyb, Kosok, Akhrem, Oivanen, Wika, Ignaczak (libero) oraz Perłowski, Papke, Gierczyński, Mika

Komentarze (0)