Pięć miesięcy - tyle musiał pauzować po odniesieniu kontuzji atakujący reprezentacji Mariusz Wlazły. W tym czasie ominął go udział w jednym z największych sukcesów Polski w sportach drużynowych - mistrzostwie Europy. - Ta przerwa była dla mnie czymś zbawiennym. Dziś nie mam już wątpliwości, że to było niezbędne, bym mógł nadal grać na odpowiednim poziomie. Jasne, ominęły mnie mistrzostwa Europy, bo gdybym był w pełni formy, to pewnie bym na nie pojechał. Ale nie żałuję, bo to naprawdę była konieczność. A chłopaków walczących o złoto fajnie się oglądało. Denerwowałem się przed telewizorem, dopingowałem i było z czego się cieszyć - powiedział dla Polska The Times Wlazły.
Dyspozycja, jaką zaczyna prezentować czołowy polski siatkarz w ostatnich spotkaniach ligowych, napełnia optymizmem wszystkich kibiców, a w szczególności trenera Daniela Castellaniego, który zapewne niebawem będzie mógł skorzystać z jego usług w swojej kadrze. - Na razie zagrałem dwa, trzy dobre mecze. Bardzo się cieszę, że powoli zaczyna to jakoś wyglądać. Do takiej pewności siebie, jaką miałem choćby w ubiegłym sezonie, jeszcze trochę brakuje. Potrzebuję ogrania i na pewno będzie lepiej. Mam rezerwy i chcę jak najszybciej dojść do wysokiej formy - dodał reprezentant Polski.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)