W jednym z sobotnich spotkań 14. kolejki PlusLigi Kobiet w stolicy Dolnego Śląska rywalizowały piąta i dziewiąta ekipa ligowej tabeli. Do Wrocławia na pojedynek z Impel Gwardią przyjechała Stal Mielec. Faworytkami spotkania były gospodynie, które zajmowały wyższe miejsce w tabeli, jednak w pierwszym pojedynku tych drużyn górą były podopieczne Rafała Prusa, które wygrały po tie-breaku.
Mimo braku liderki, Katarzyny Mroczkowskiej, spotkanie lepiej rozpoczęło się dla wrocławianek. Siatkarki Rafała Błaszczyka jako pierwsze uporały się z nerwami i objęły prowadzenie, pozwalające na spokojne rozgrywanie partii. Obie drużyny miały spore kłopoty z kończeniem swoich ataków, mimo bardzo dobrego przyjęcia zagrywki. Decydującą rolę w premierowym secie odegrał blok. Gwardzistki aż pięć razy zatrzymały swoje rywalki, które odpowiedziały tylko jednym takim zagraniem. W ostateczności pierwsza odsłona meczu zakończyła się wynikiem 25:20 na korzyść Gwardii.
Podrażnione faktem wyraźnej porażki w pierwszej części gry mielczanki szybko wzięły się do pracy w dalszej fazie meczu. Drugiego seta rozpoczęły od mocnego akcentu, jakim było prowadzenie 8:3 na pierwszej przerwie technicznej. Przewaga utrzymała się już do końca partii. Było to zasługą dobrego serwisu. Stal zdobyła cztery asy serwisowe i znacznie odrzuciła gospodynie od siatki, które miały zaledwie 19 proc. przyjęcia pozytywnego, co przekładało się na słabą grę w ataku. Na tablicy świetlnej pojawił się wynik 21:25, co równoznaczne było z wyrównaniem stanu całego spotkania.
Obraz spotkania zmieniał się jak w kalejdoskopie. W jednym secie dobrze szło wrocławiankom, w drugim mielczankom. Zgodnie z tą zasadą trzecia partia miała należeć do Gwardii i... tak było. Znowu o sobie znać dała "ściana" gospodyń, które odnalazły sposób na przyjęcie serwisów rywalek. Stal również miała swoją cegiełkę w wygranej przeciwniczek. W odsłonie numer trzy cztery oczka więcej powędrowało na konto wrocławianek po pomyłkach przyjezdnych.
Był czas na lepszy okres gry jednej z ekip, w czwartym secie przyszła pora na zespół z Podkarpacia. Partia bez historii. Od początku do końca rządziła jedna ekipa, nie licząc pojedynczych zrywów Gwardzistek, które wywalczyły jedynie 16 punktów i o zwycięstwo musiały bić się w tie-breaku.
Mecz przypominał ten rozegrany w 5. kolejce PlusLigi Kobiet. Tam również zespoły wygrywały partie na przemian, a w tie-breaku lepsze okazały się mielczanki. Tak stało się również we Wrocławiu, a Gwardia pretensje może mieć tylko i wyłącznie do siebie, bowiem prowadziła 12:10 i popełniła sześć błędów, po których traciły punkt przy tylko 2 pomyłkach Stali.
Dwa wywalczone punkty nie pozwoliły ekipie trenera Prusa na wydostanie się ze strefy barażowej, bowiem jedno oczko więcej w tej serii spotkań zdobył główny rywal mielczanek o ósmą lokatę - AZS Białystok, który wskoczył na siódme miejsce. Tuż nad Stalą plasuje się PTPS Piła z jednym punktem punktem przewagi i jednym rozegranym meczem mniej. Gwardia pozostaje piąta i w kolejnym pojedynku zmierzy się z mistrzyniami z Muszyny, natomiast zespół z Podkarpacia czeka arcyważny mecz na Podlasiu.
Impel Gwardia Wrocław - Stal Mielec 2:3 (25:19, 21:25, 25:20, 16:25, 15:17)
Gwardia: Czypiruk, Czerwińska, Barańska, Wołosz, Sobolska, Efimienko, Krzos (libero) oraz Owczynnikowa, Jagiełło, Szafraniec
Stal: Kwiatkowska, Piątek, D. Wilk, Wojcieska, Ściurka, Niedźwiedzka, Durajczyk (libero) oraz Ordak, A. Wilk, Mieszała, Łukaszewska
MVP: Dorota Ściurka
Sędziowie: Piotr Skowroński, Krzysztof Łygoński