Przed piątkowym pojedynkiem Resovii nie omijały problemy. Przez ostatnie dni z kontuzją kostki borykał się Mikko Oivanen i jak przyznał na pomeczowej konferencji prasowej trener, Ljubomir Travica decyzja, co do występu Fina zapadła niemal tuż przed pierwszym gwizdkiem arbitra. Swoich kolegów nie był w stanie natomiast wspomóc Łukasz Perłowski, w którego przypadku za wygraną nie dał uraz kolana przez który środkowy będzie zmuszony odpocząć od gry przez najbliższe 2-3 tygodnie. - Był to dla nas niezwykle ważny mecz. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Zdobyliśmy ważne trzy punkty, dzięki którym awansowaliśmy bodajże na trzecie miejsce, nawet nie wiem dokładnie. Potrzebowaliśmy tych punktów. Mecz na pewno był dla nas trudny. Pierwsze dwa sety kontrolowaliśmy i były na naszą korzyść, w trzecim natomiast gra się wyrównała i Częstochowa zasłużyła w nim na wygraną. W ostatniej partii wypracowaliśmy sobie przewagę, a efekty przyniosła presja, jaką wywarliśmy na rywalach. Wiedzieliśmy, że po drugiej stronie jest wielu młodych graczy i jeśli się na nich naciśnie, to mogą popełniać błędy i tak się też stało - podkreślał po spotkaniu Aleh Akhrem.
Trzy punkty wywalczone pod Jasną Górą pozwoliły Resovii awansować na trzecie miejsce w tabeli. Sytuacja rzeszowian mogłaby być jednak o niebo lepsza, gdyby nie ostatnia porażka z ekipą z Kędzierzyna-Koźla okupiona dodatkowo urazem Mikko Oivanena. - To także było ważne spotkanie. Nie udało się niestety go wygrać, a na dodatek Mikko Oivanen zakończył mecz kontuzją. Nic się jednak na to nie poradzi, taki jest sport. Cieszymy się teraz z tej wygranej i zdobytych trzech punktów i myślimy o kolejnych meczach - przekonuje Akhrem.
Wygląda na to, że kontuzja kostki, z którą ostatnio walczył Oivanen nie wybiła jednak z rytmu fińskiego atakującego i w żaden sposób nie wpłynęła na jego dyspozycję. Oivanen zagrał, bowiem koncertowo i w ogóle nie dał po sobie poznać, że przez ostatnie dni praktycznie w ogóle nie trenował. - Na prawdę Mikki zagrał bardzo dobrze w tym meczu. Dużo zrobił dla drużyny i tego zwycięstwa i w pełni zasłużenie został wybrany MVP - dodaje Białorusin bez cienia wątpliwości.
Kluczem do sukcesu okazała się także mocna zagrywka rzeszowskiej ekipy, która siała postrach w szeregach częstochowskiej ekipy. Jak podkreśla Akhrem, takie były założenia taktyczne. - Wiedzieliśmy, że musimy postawić na mocny serwis i zaryzykować tym elementem. Byliśmy dobrze przygotowani taktycznie, a mocne serwisy dały nam wiele szans w kontratakach i to się opłaciło - przekonuje Akhrem.
Triumf w Częstochowie, to dla rzeszowskiej ekipy również dobry prognostyk w kontekście środowego meczu z BetClic Trentino w kolejnej fazie Ligi Mistrzów. Spotkania z obrońcą trofeum, w których szeregach aż roi się od gwiazd światowego formatu, tak na prawdą zweryfikują możliwości Resovii. Białorusin doskonale zna zespół z Półwyspu Apenińskiego, gdyż rok temu broniąc jeszcze barw greckiego Iraklisu Saloniki mierzył się z zespołem Radostina Stojczewa w Final Four Ligi Mistrzów. Recepta na pokonanie Trentino zdaniem Akhrema jest prosta. - Musimy wspiąć się na wyżyny i zagrać na 110% swoich możliwości, bo to doskonała drużyna. Są świetnie przygotowani i każdy zawodnik wie, co do niego należy na boisku. Musimy ryzykować zagrywką, żeby napsuć im krwi w przyjęciu i wówczas zobaczymy, jak wszystko się potoczy - kończy Białorusin.