Nazywamy ją "Ciocia Gosia" - rozmowa z Karoliną Kosek, przyjmującą Organiki Budowlanych Łódź

Drużyna Organiki Budowlanych Łódź zajmuje aktualnie czwarte miejsce w tabeli PlusLigi Kobiet. Postawa beniaminka w obecnym sezonie pozytywnie zaskakuje. Duży wkład w dobrą grę łodzianek włożyła przyjmująca Karolina Kosek. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl popularna "Kosa" opowiada o trwającym sezonie, swoich aspiracjach oraz osiągniętych już sukcesach.

Paweł Sala: Jak na beniaminka PlusLigi Kobiet drużyna Organiki Budowlanych Łódź prezentuje się w obecnym sezonie nadspodziewanie dobrze. Po 17. rozegranych kolejkach zajmujecie wysokie czwarte miejsce w ligowej tabeli z niewielką stratą do trzeciego MKS Dąbrowa Górnicza. W czym upatrujesz tak dobrą postawę Twojego zespołu w obecnych rozgrywkach?

Karolina Kosek: Ciężko trenujemy, a to przynosi efekty. Dodatkowo każdą pozycję na boisku mamy mocno obsadzoną, mówię także o zmienniczkach. Jest też kilka doświadczonych i klasowych zawodniczek oraz perspektywiczne młode dziewczyny. Nasz trener jak i statystyk znają się na rzeczy... Nie mamy jakiejś specjalnej presji od władz klubu. Wszystkie te czynniki powodują, że zajmujemy w tym momencie wysokie czwarte miejsce.

Wasza drużyna jest mieszanką rutyny z młodością. Twoja osoba daje zespołowi wiele świeżej krwi. Czego oczekuje trener i młodsze zawodniczki od doświadczonej Małgorzaty Niemczyk? Jakie zadania stoją przed tą siatkarką w zespole Organiki?

- Nie wiem czego oczekuje od Gosi trener... Ale dla nas - młodych zawodniczek - jest wielkim autorytetem, wzorem, także mentalnym przywódcą zespołu, takim dobrym duchem. Dlatego czasem nazywamy ją pieszczotliwie "Ciocia Gosia" (śmiech).

W trakcie sezonu skład Organiki Budowlanych poszerzył się o nową zawodniczkę, którą została środkowa Luana Vanessa de Paula. Jak oceniasz tę siatkarkę po ostatnich jej występach? Czy jej przyjście do zespołu zwiększyło rywalizację w waszej drużynie? Jakim typem zawodniczki jest Brazylijka?

- Bez wątpienia jej przyjście zwiększyło rywalizację w drużynie, jest nas teraz 13, a na mecz może być zgłoszone 12 zawodniczek. Luana szybko odnalazła się na swojej pozycji na boisku, mimo że kontakt z nią jest niestety utrudniony, ze względu na jej brak znajomości angielskiego... Jednak na boisku dogadujemy się dobrze, jest to pogodna, miła osoba.

Jesteś jedną z wyróżniających się zawodniczek w zespole Organiki Łódź. Regularnie zdobywasz powyżej dziesięciu punktów w spotkaniu. Jak oceniasz swoje występy w tym sezonie? Czy to jest maksimum możliwości Karoliny Kosek?

- Do tej pory jestem zadowolona ze swojej gry... Udało mi się przebić do pierwszego składu, dobrze czuję się w tej drużynie. Przy trenerze Popiku wciąż mogę się rozwijać, robić postępy, ale z pewnością nie jest to jeszcze moje maksimum.

Którą siatkarkę z waszego zespołu szczególnie byś wyróżniła? W bardzo dobrej formie wydaje się być Marta Pluta. Dobry początek sezonu miała z kolei Katarzyna Zaroślińska...

- Jak już mówiłam mamy mocną drużynę, która dobrze spisuje się jako beniaminek. Ale szczególnie wyróżniłabym Kasię Ciesielską, naszą libero. Jest to jej pierwszy sezon na parkietach ekstraklasy i mimo chwil zwątpienia ta dziewczyna po prostu daje radę. Myślę, że jeżeli będzie dalej pracowała z takim zaangażowaniem, to ma szansę zaistnieć w Polsce na swojej pozycji.

Wygrałyście cztery spotkania ligowe pod rząd, ale ostatni, przegrany mecz ze Stalą Mielec Wam nie wyszedł. Które zwycięstwo szczególnie Was ucieszyło? Wygrana 3:0 w setach do 17, 21 i 14 z Centrostalem Bydgoszcz była wręcz miażdżąca...

- Jak na razie same próbujemy doszukać się przyczyn porażki w meczu z Mielcem, zwłaszcza po tak dobrym spotkaniu w naszym wykonaniu przeciwko Bydgoszczy. Myślę, że każda z nas ma na ten temat swoją teorię... Ja zostawię swoją dla siebie.

W tabeli PlusLigi Kobiet macie zaledwie dwa punkty straty do zajmującego trzecie miejsce ENION Energia MKS Dąbrowa Górnicza. Przed wami jeszcze jeden pojedynek sezonu zasadniczego, właśnie z dąbrowiankami. Zapowiada się więc kapitalne widowisko w Łodzi i niesamowita walka o trzecią lokatę po rundzie zasadniczej. W pierwszym spotkaniu waszych drużyn wręcz zmiotłyście rywalki z parkietu wygrywając na wyjeździe 3:0 i to w setach do 16, 15 i 15 (!). Czy historia może się powtórzyć?

- Mam nadzieję, że sobotnie spotkanie w Łodzi będzie stało na wysokim poziomie, a że historia lubi się powtarzać... Jestem dobrej myśli.

W tamtym spotkaniu zdobyłaś 15 "oczek" dla Organiki. Czy w rewanżowym meczu również możemy liczyć na Twoją dobrą postawę i bogaty dorobek punktowy na Twoim koncie?

- Na pewno można liczyć na pełne moje zaangażowanie, tak jak w każdym meczu, a to ile punktów zdobędę nie zależy tak naprawdę tylko ode mnie. Najważniejszy jest wynik końcowy, oby pomyślny dla nas.

Przed wami jeszcze batalia z Centrostalem Bydgoszcz o turniej finałowy Pucharu Polski. Jak istotne dla was są te rozgrywki?

- Chciałybyśmy awansować do turnieju finałowego Pucharu Polski.

Jakie cele ma na końcówkę sezonu Organika Budowlani Łódź? W trakcie obecnych rozgrywek, patrząc na waszą postawę na boisku i osiągane rezultaty, musieliście chyba zweryfikować wiele waszych planów i założeń?

- Pierwszy plan na ten sezon, czyli utrzymanie się, został już zrealizowany... Dlatego nie chcemy spoczywać na laurach i chcemy piąć się jak najwyżej. Głównym celem jest nasza dobra gra na wysokim poziomie, bez wpadek typu mecz w Mielcu. Jeżeli to zrealizujemy stać nas na bardzo wiele.

Jesteś jeszcze wciąż młodą zawodniczką, ale masz za sobą już bogate doświadczenie, nie tylko na polskich parkietach. Udało Ci się już sięgnąć po Puchar Polski z BKS Bielsko-Biała oraz po srebrny medal na Letniej Uniwersjadzie w Izmirze w 2005 roku. Byłaś także w kadrze pierwszej reprezentacji Polski. Które osiągnięcie cenisz najbardziej? Co chciałaby jeszcze zdobyć Karolina Kosek?

- To prawda, już troszkę gram w siatkówkę i miałam okazje grać w różnych klubach, także zagranicznych oraz w kadrze B. Właśnie tam zdobyłam medale - srebrny w Izmirze, a brązowy w Belgradzie, które cenię najbardziej. Za duże osiągnięcie uważam możliwość trenowania z kadrą A jeszcze za czasów trenera Andrzeja Niemczyka oraz teraz u trenera Jerzego Matlaka. Dzięki temu wiem ile mi jeszcze brakuje do najlepszych i nad czym mam pracować. Moim największym marzeniem, jak każdego sportowca - i nikt mi nie wmówi, że tak nie jest - jest przywieźć medal z igrzysk olimpijskich.

Komentarze (0)