Paweł Sala: Sezon zasadniczy 2009/2010 już za Wami. Zakończyliście tę rundę na pierwszym miejscu w tabeli PlusLigi Kobiet przed Waszym najgroźniejszym rywalem, Bankiem BPS Muszynianką Fakro Muszyna. Jak oceniasz ten etap sezonu? Przytrafiła Wam się tylko jedna porażka, więc chyba śmiało można powiedzieć: jest bardzo dobrze.
Agata Sawicka: Sezon zasadniczy to już historia. Wyjście z pierwszego miejsca przed najważniejszą rozgrywką sezonu jest bardzo ważne. Gra zaczyna się od początku i jak to w sporcie, wszystko jest możliwe. Był to dla nas bardzo ważny i sportowo równy etap rozgrywek Plus Ligi kobiet. W całym sezonie tylko raz schodziłyśmy z parkietu pokonane, więc mogę powiedzieć że było całkiem dobrze. Przez cały ten okres konsekwentnie budujemy formę i ciężko pracujemy na treningach. Jesteśmy bardzo dobrze przygotowane do finałowej rozgrywki i chcemy potwierdzić, że pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej jest w pełni zasłużone.
Pierwszy mecz z Muszynianką drużyna Aluprofu przegrała, ale w rewanżu słono odpłaciliście się odwiecznemu rywalowi. Wydaje się więc, że atut własnego parkietu w Waszym przypadku odgrywa znaczącą rolę. Czy czuliście tak potrzebne Wam wsparcie ze strony bielskich kibiców w trakcie rundy zasadniczej?
- Rozgrywanie meczy przed własną publicznością dodatkowo nas motywuje. W Bielsku na każdym meczu panuje wspaniała atmosfera, która dodaje nam skrzydeł. Publiczność reaguje bardzo żywiołowo i spontanicznie, więc nam nie pozostaje nic innego jak wznosić się na wyżyny naszych umiejętności. Nasi wspaniali kibice jeżdżą za nami po całym kraju a nawet poza jego granice i wtedy również dają nam ogromne wsparcie. Bardzo się cieszymy, że są z nami, bo gramy dla nich i naszą postawą na boisku chcemy im za to podziękować.
Który zespół spośród stawki dziesięciu drużyn PlusLigi Kobiet wydaje się w tej chwili mocny, oprócz oczywiście mistrza Polski z Muszyny? Szczególnie dobrą postawę zaprezentowały w trakcie sezonu podopieczne Waldemara Kawki, a więc MKS Dąbrowa Górnicza.
- W fazie play-off zobaczymy 8 zespołów, pary rozstawione są według kolejności po fazie zasadniczej. Sportowo najciekawsze wydają się być mecze drużyn ze środka stawki. Wszystkie ekipy przygotowują się na ten etap rozgrywek i najwyższa forma ma przyjść właśnie teraz. Dąbrowa Górnicza miała bardzo udany sezon, występy w Lidze Mistrzyń, dziewczyny złapały lekką zadyszkę pod koniec, ale jestem pewna, że na play-off będę świetnie przygotowane. Organika, Piła i pozostałe zespoły tanio skóry nie sprzedadzą, więc zapowiada się ciężka walka o każde zwycięstwo.
Co sądzisz o pozostałych drużynach PlusLigi Kobiet po zakończeniu sezonu zasadniczego? Czy postawa którejś drużyny szczególnie Cię zaskoczyła? Walka, szczególnie w dolnej części tabeli ligowej była bardzo zacięta...
- Faktycznie walka trwała do ostatniej kolejki i była bardzo emocjonująca. Zdecydowanie sportowo najbardziej odstawała drużyna z Żukowa, lecz młode dziewczyny ciągle się uczą i taki sezon na pewno zaprocentuje. Szkoda drużyny z Mielca, ale jestem pewna, że dziewczyny nie będą miały problemu z utrzymaniem się w PlusLidze Kobiet. Pierwsza ósemka, będzie teraz walczyć o najwyższe trofea i z całą pewnością, nie możemy obstawiać pewniaków, choć osobiście mam nadzieję i wierzę, że BKS Aluprof Bielsko-Biała będzie w finale i na koniec odbierzemy złote medale.
Jak oceniasz występy swojej drużyny w europejskich pucharach? Wiele było przed sezonem głosów płynących z klubu o tym, że BKS ma walczyć nie tylko o wyjście z grupy. Niestety, zakończyło się to wielkim niepowodzeniem. Jakie czynniki odegrały w takim razie decydującą rolę w tych meczach Ligi Mistrzyń? Czego nie wykonaliście, a co można było jeszcze zrobić? W czym upatrujesz niepowodzenia Aluprofu w pucharach?
- Tegoroczna edycja Ligi Mistrzyń to już przeszłość, przynajmniej dla nas. Z mojego punktu widzenia zagrałyśmy 6 meczów na bardzo wysokim, europejskim poziomie. Proszę sobie przypomnieć, że kilka z nich kończyło się po pięciosetowej batalii i do końcowego sukcesu niewiele brakowało. Na pewno wnioski i doświadczenia, które wspólnie ze sztabem szkoleniowym wyciągnęliśmy z tych potyczek zaprocentują na przyszłość. Teraz skupiamy się na PlusLidze Kobiet, bo dobry wynik pozwoli Nam w przyszłym sezonie znowu walczyć o europejskie trofea.
Przed Wami batalia o Puchar Polski. Bronicie tytułu wywalczonego w ubiegłym roku. Mistrzynie Polski z Muszyny na pewno nie odpuszczą w tej rywalizacji. Pozostałe zespoły z pewnością również nie oddadzą meczy bez walki. Co według Ciebie może zaważyć na wynikach tego turnieju? Dyspozycja dnia czy może specjalny cykl przygotowań? Wasza drużyna rozegrała sparingowe spotkania ze Stalą Mielec oraz PLKS Pszczyna. Co wniosły oba te spotkania w grę Waszego zespołu?
- Puchar Polski rządzi się swoimi prawami, decyduje dyspozycja dnia, pierwszego dnia gramy półfinał i zwycięskie zespoły walczą o to cenne trofeum. Popatrzmy na wyniki rewanżowych meczów ćwierćfinałowych, każda drużyna chciała zagrać w poznańskim turnieju i niewiele brakowało do małej niespodzianki. Na naszym zespole spoczywa dodatkowa presja, bo to my jedziemy bronić tytuł zdobytego przed rokiem i każda drużyna będzie chciała nam go odebrać - oczywiście po sportowej walce. Sparingowe spotkania ze Stalą Mielec oraz PLKS Pszczyna pozwoliły nam kontynuować cykl meczowy oraz mogliśmy przećwiczyć ustawienia i taktykę na mecze o Puchar Polski. Jedziemy do Poznania z Pucharem Polski i zamierzamy go przywieść z powrotem do Bielska.
Jaka panuje atmosfera w drużynie Aluprofu? Jak oceniasz decyzję klubu o rozstaniu się w grudniu ubiegłego roku z Igorem Prielożnym i zatrudnieniu Mariusza Wiktorowicza? Jakim trenerem jest Mariusz?
- Siatkówka jest moją pracą, moim zadaniem jest jak najlepiej wywiązywać się z założeń trenera i wspólnie z całym zespołem odnosić zwycięstwa na parkiecie. Z Igorem Prielożnym pracowałam już w Kaliszu. Cenię jego profesjonalizm oraz fachowość i miło wspominam tamte czasy. Na pewno wiele mnie nauczył i sporo zyskałam sportowo. Zarząd zdecydował o zmianie trenera i zatrudnieniu Mariusza Wiktorowicza, a naszym zadaniem jest nadal skupiać się na ciężkiej pracy i odnosić sukcesy boiskowe. Mariusz Wiktorowicz wcześniej pracował jako II trener naszego zespołu, więc doskonale znaliśmy się nawzajem. Wspólnie z Dariuszem Luksem tworzą zgrany duet trenerski, dobrze nam się współpracuje o czym świadczy choćby nasza pozycja w tabeli po rundzie zasadniczej. Zdobycie Pucharu Polski oraz mistrzostwa kraju będzie najlepszym świadectwem tego, że decyzje klubu idą we właściwym kierunku.
Po Pucharze Polski rozpocznie się decydująca faza walki o mistrzostwo kraju, a więc play-offy. Los sprawił, że zagracie z Impelem Gwardią Wrocław. Jak oceniasz Waszego pierwszego rywala?
- W ostatnim meczu fazy zasadniczej z Impelem Gwardią dość łatwo wygrałyśmy 3:0, ale nie wyciągałabym zbyt pochopnych wniosków z tego meczu. Na pewno walka w play-off będzie bardzo trudna. Do każdego spotkania podejdziemy bardzo skoncentrowane i o zwycięstwo nie będzie łatwo. Drużyna z Wrocławia ma spory potencjał, zaistniała na arenie europejskiej i w pełnym składzie będzie trudnym przeciwnikiem. Dla nas ważne jest, żeby wygrać z Gwardią trzy mecze i awansować do półfinału.
Cały czas podkreślacie, że interesuje Was tylko mistrzostwo Polski, którego w Bielsku nie było już od 2004 roku. Co według Ciebie przemawia za tym, że to BKS sięgnie w tym roku po koronę, a może nawet podwójną koronę?
- To prawda, że chcemy nawiązać do pięknej historii bielskiej siatkówki i po raz pierwszy od 2004 roku zdobyć tytuł Mistrza Polski. W drodze do tego mamy jeszcze Puchar Polski i na pewno podwójna korona na koniec sezonu byłaby dla nas ogromnym sukcesem. Czeka nas wiele trudnych spotkań i nasz prymat w kraju musimy udowodnić ciężką pracą na parkiecie. Mamy wyrównany i doświadczony zespół, świadomy swojego potencjału i możliwości. Mamy jasno wyznaczony cel, do którego "krok po kroku" dążymy. Praca, jaką wykonujemy podczas całego sezonu powinna zaowocować i chcemy zdobyć dla Bielska i jego kibiców podwójną koronę.
Jak oceniasz zakończony sezon zasadniczy pod kątem swoich występów? W meczach, w których zagrałaś - nie licząc tych, gdzie byłaś kontuzjowana - prezentowałaś wysoką formę. Jesteś zadowolona ze swoich występów czy uważasz, że mogłaś i możesz coś jeszcze poprawić?
- Odpukać, ten sezon, pomijając niewielkie urazy, oszczędził mi poważniejszych kontuzji. Życzę sobie, żeby zdrowie dopisywało mi tak dalej. Moim zadaniem jest jak najlepiej prezentować się na boisku i swoją postawą budować wspólny sukces zespołu. Ocenę moich występów pozostawiam innym. Fizycznie i psychicznie czuję się bardzo dobrze. Treningi sprawiają mi wielką frajdę i z niecierpliwością czekam na kolejne mecze. Jeśli chodzi o moją formę, to stale jest coś do poprawy, dlatego ciężko pracujemy na treningach i doskonalimy nasze umiejętności. Konsekwentnie budujemy naszą formę tak, aby ta najwyższa przyszła w odpowiednim momencie.
Po sezonie zasadniczym przyjdzie czas na występy reprezentacji Polski. Liczysz na powołanie od trenera Jerzego Matlaka? Kadra narodowa przeżywa w tej chwili spore problemy związane z odejściem bądź rezygnacją wielu zawodniczek.
- Na tą chwilę, w głowie mam finałowy turniej Pucharu Polski w Poznaniu, potem na krótko będą Święta Wielkanocne i ruszy operacja „play-off”. Nie myślę w tej chwili o kadrze, choć docierają do mnie informacje prasowe na temat naszej reprezentacji. Trener Matlak z pewnością do gry w reprezentacji powoła najlepsze polskie zawodniczki. Jeśli widziałby mnie w jej szeregach byłoby to dla mnie wielkim wyróżnieniem. W chwili obecnej, jak już wspomniałam, przede mną Puchar Polski i play-off i na tym skupiam całą swoją energię.
Jak oceniasz rozstanie z reprezentacją Polski Twojej koleżanki, Eleonory Dziękiewicz? Co mogło wpłynąć na jej decyzję o odmowie gry w kadrze narodowej?
- Lenka podjęła decyzję o zrezygnowaniu z kadry, a więc jest to jej indywidualny i osobisty wybór, do którego ma pełne prawo. A co mogło wpłynąć na jej decyzję, to proszę zapytać samej Lenki.
Jakie masz plany na przyszłość? Liczysz na angaż ze strony któregoś z renomowanych klubów z zagranicy? Wiele Twoich koleżanek wybrało kierunek południowy, a więc Włochy. Czy chciałabyś pójść śladem np. Joanny Kaczor?
- Najbliższa przyszłość to Puchar Polski i walka o złoty medal. Faktycznie, kontrakt w Bielsku kończy mi się po tym sezonie i wtedy będę wolną zawodniczką, lecz proszę mi wierzyć, że w tej chwili myślę tylko o najbliższych meczach. Z pewnością po sezonie przyjdzie czas na rozmowy i wtedy będzie odpowiedni moment na planowanie dalszej kariery. Przez dwa lata spędzone w Bielsku bardzo polubiłam to miejsce i jeśli nadarzyłaby się taka okazja, to z pewnością rozważyłabym perspektywę zostania tu na dłużej. A kierunek południowy - oczywiście, ale na zasłużone wakacje... plaża, ciepłe morze i słońce (śmiech).
Czy od zawsze chciałaś grać na pozycji libero? Nie ciągnie Cię do kończenia ataków i gry w ofensywie?
- Naturalnie, że są chwile, w których brakuje mi ataku, uciechy z zablokowania. Odkąd jednak pojawiła się pozycja libero wiedziałam, że chce na niej grać, że to będzie mój żywioł (śmiech).