Przed spotkaniem zastanawiano się, czy usatysfakcjonowani uniknięciem baraży o utrzymanie goście, będą w stanie zmobilizować się i spróbować nawiązać w miarę wyrównaną walkę ze Skrą. Wiadomo, że stawiany przed sezonem cel udało im się osiągnąć, a w wyeliminowanie mistrzów Polski z walki o obronę tytułu nikt przy zdrowych zmysłach raczej nie liczył. Drużyna z Bełchatowa jest jak wiadomo w fazie szlifowania formy przed Final Four Ligi Mistrzów, a starcie z drużyną klasy Pamapola było dla gospodarzy kolejnym sparingiem w przygotowaniach do najważniejszej imprezy sezonu.
W wyjściowej szóstce mistrzów Polski, w miejsce Daniela Plińskiego, na plac gry wyszedł Radosław Wnuk, a parę przyjmujących tworzyli tym razem Stephane Antiga i Michał Winiarski.
Początek pierwszej partii był wyrównany. Przy stanie 5:3, gościom udało się zablokować Michała Winiarskiego, a po chwili błąd podwójnego odbicia odgwizdano Radosławowi Wnukowi i na tablicy wyników zagościł remis. Po dwóch nieudanych zagrywkach z obu stron, od stanu po 6, 5 punktów z rzędu zdobyli jednak bełchatowianie. Kąśliwe zagrywki Miguela Angela Falaski sprawiały gościom ogromne problemy, czego efektem były nieudane ataki, bądź to skuteczne kontry gospodarzy, a jedną z nich, świetnym atakiem z II linii zakończył nawet hiszpański rozgrywający Skry. W tym momencie gospodarze odskoczyli już na 11:6 i kilku punktowa przewaga utrzymywała się przez kilka następnych minut. Dobrze w ataku prezentowali się Mariusz Wlazły i Michał Winiarski,a jak zawsze mądrze i skutecznie atakował Antiga. Przy stanie 17:11 na placu gry w zespole Pamapolu pojawili się Marcin Lubiejewski oraz Bartłomiej Matejczyk. Kąśliwe zagrywki tego drugiego, w połączeniu z udanymi atakami Lubiejewskiego spowodowały, że goście zaczęli odrabiać straty. Chwilę potem, po serii dobrych zagrywek Macieja Wołosza i bloku Marcina Nowaka i Michała Błońskiego na Wlazłym, strata wielunian zmalała do 3 punktów. Po chwili o czas dla swojego zespołu poprosił trener Jacek Nawrocki. Bełchatowianie uspokoili swoją grę i dzięki dobrej postawie w ataku Stephana Antigi, stosunkowo łatwo "odjechali" rywalom i zwyciężyli pewnie do 18.
Drugi set rozpoczął się podobnie jak partia numer jeden. Do pierwszej przerwy technicznej (8:7) oba zespoły grały niemal punkt za punkt. Dobrze w tym fragmencie prezentował się środkowy gości Maciej Zajder. Jednak od tego momentu niemal koncertowa gra w ataku Wlazłego oraz seria kapitalnych zagrywek Antigi (as oraz punkt po złym przyjęciu Wołosza) spowodowała, że podobnie jak w partii inauguracyjnej, gracze Skry już w tej fazie seta wypracowali sobie 6-o punktową przewagę (14:8), odbierając gościom ochotę do dalszej walki. Po chwili, kolejny gracz mistrzów Polski postanowił "sprawdzić" w przyjęciu graczy Pamapola, a ponieważ ci nie byli tego dnia najlepiej dysponowani w tym elemencie, po serii zagrywek Marcina Możdżonka, bełchatowianie powiększyli przewagę do 8 punktów (19:11). Niewiele już zmienił udany blok Mikołaja Sarneckiego na Antidze i gospodarze pewnie utrzymali wysoką przewagę do końca drugiego seta, a ostatni punkt był dziełem wprowadzonego chwilę wcześniej Jakuba Novotnego. Wynik 25:15 nie pozostawiał złudzeń, który zespół był w tej partii drużyną dominującą.
Zarówno na trybunach jak i na twarzach graczy z Bełchatowa dało się odczuć "piknikowy" charakter tego spotkania. Świadczy o tym choćby sposób rozgrzewki Daniela Plińskiego i Bartosza Kurka, którzy zamiast tradycyjnie zbijać piłkę w kierunku kolegi, uderzali ją o ekran telebimu, umieszczony tuż za stanowiskami dla dziennikarzy. Trzeba jednak przyznać, że robili to bardzo dokładnie, potwierdzając przy tym zarówno dużą technikę jak i spore poczucie humoru.
Od początku trzeciej partii na placu gry w składzie Skry pozostał Jakub Novotny i trzeba przyznać, że wykorzystał swoją szansę, spisując się na prawdę doskonale. Gra gospodarzy w ataku opierała się na czeskim atakującym, który co rusz popisywał się widowiskowymi,a co najważniejsze skutecznymi zbiciami. Widać wyraźnie, że również u tego gracza, po kontuzji nie ma już śladu i w nadchodzącym turnieju finałowym Ligi Mistrzów trener mistrzów Polski będzie mógł liczyć na 2 wysokiej klasy atakujących. Tymczasem w zespole gości, dobrze w tym fragmencie spisywali się Mikołaj Sarnecki i Michał Błoński i wielunianie, grając zupełnie poprawnie nie pozwalali gospodarzom na odskoczenie na więcej niż 2 punkty. Na II przerwie technicznej mistrzowie Polski prowadzili 16:13, jednak goście nie chcieli oddać tego meczu bez walki, starając się pokazać, że nie przypadkiem awansowali do fazy play-off. Po kolejnym udanym ataku Sarneckiego zespół z Wielunia wyrównał stan tej partii na 18:18. Jednak od czego w zespole Skry jest Bartosz Kurek. Wprowadzony chwilę wcześniej na boisko w miejsce Michała Winiarskiego Kurek, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Od stanu po 19, najpierw zdobył 2 punkty w ataku, a po chwili gracz ten pojawił się w polu zagrywki, siejąc prawdziwy popłoch w szeregach gości. Gracze z Wielunia byli kompletnie bezradni, dwukrotnie przebijali piłkę na drugą stronę, a raz nie byli w stanie nawet dotknąć piłki, która trafiła w samą linię ich pola gry. Co prawda gościom udało się w końcu udanie przyjąć i zrobić przejście, jednak w kolejnej akcji punkt ze środka zdobył Radosław Wnuk i set zakończył się wynikiem 25:21, a cały mecz 3:0.
Najbardziej wartościowym zawodnikiem spotkania wybrany został rekonwalescent Stephane Antiga, zdobywca 14 punktów.
PGE Skra Bełchatów - Pamapol Siatkarz Wieluń 3:0 (25:18, 25:15, 25:21)
Skra Bełchatów: Mariusz Wlazły, Miguel Angel Falasca, Stephane Antiga, Michał Winiarski, Radosław Wnuk, Marcin Możdżonek, Piotr Gacek (libero) oraz Maciej Dobrowolski, Jakub Novotny, Bartosz Kurek
Siatkarz Wieluń: Mikołaj Sarnecki, Andrzej Stelmach, Maciej Wołosz, Maciej Zajder, Marcin Nowak, Michał Błoński, Marcin Kryś (libero) oraz Marcin Lubiejewski, Bartłomiej Matejczyk, Maciej Kordysz
MVP: Stephane Antiga