Początek pierwszego seta nie wskazywał na to, że Skra tak wysoko przegra. Do pierwszej przerwy technicznej oba zespoły grały równo, z lekkim prowadzeniem schodzili jastrzębianie (8:7). Później dostali wiatr w żagle i odskoczyli faworyzowanemu rywalowi na cztery oczka (16:12). Gospodarze nie byli w stanie nic zdziałać na dobrą grę przyjezdnych. Nie dość, że nie odrobili ani jednego punktu, to jeszcze kończyli seta z siedmioma straty (18:25). Nie pomogła zmiana rozgrywającego Macieja Dobrowolskiego oraz pojawienie się na parkiecie Bartosza Kurka.
W drugiej odsłonie gospodarze także się nie popisali. Już na pierwszą przerwę techniczną schodzili przegrywając aż 2:8. Jak się później okazało, to był kluczowy moment tej partii. Skra została kompletnie rozbita do 16. Oczywiście można tą grę tłumaczyć zakończonym w niedzielę Final Four Ligi Mistrzów, ale Jacek Nawrocki ma do dyspozycji niemal dwie równorzędne szóstki. Przynajmniej teoretycznie gdy komuś nie idzie z pierwszej szóstki, to zmiennik powinien załatać tą dziurę bez konsekwencji na poziom gdy całego zespołu. Teoretycznie, bo Nawrocki próbował to zrobić, a jego drużyna była bezradna i bardzo wysoko przegrała pierwsze dwa sety.
Gdyby Jastrzębski Węgiel wygrał mecz w Bełchatowie 3:0, to byłaby to nie mała niespodzianka, mimo że to finał. Skra jest stawiana jako murowany złoty medalista tego sezonu, zresztą podobnie jak poprzednich. Podopieczni Nawrockiego w porę wzięli się do ostrej pracy. Wiedzieli, że ten mecz wymyka im się z rąk. Już na początku przycisnęli rywali, a później tylko dorzucali po jednym oczku do swojej przewagi (8:5, 16:12, 21:17). Dopiero w samej końcówce jastrzębianie próbowali dogonić Skrę, ale ostatecznie przegrali do 21.
Czwarta partia była najbardziej wyrównana spośród wszystkich. Niemal od samego początku do ostatnich piłek oba zespoły szły łeb w łeb. Przyjezdni wiedzieli, że jak nie wygrają tego seta, to tie-break będzie loterią. Musieli przycisnąć rywali. Jednak Skra tak jakby odzyskała pewność siebie i grała tak, jak oczekiwał tego trener od początku spotkania. Niemniej jednak wystarczyła chwila dekoncentracji, a przeciwnik mógł odskoczyć. To się tyczyło zarówno gospodarzy jak i gości. Tym bardziej trzeba obu zespołom oddać to, że wytrzymali grę punkt za punkt przez całego seta. W samej końcówce, wiadomo, wygrywa ten, który ma więcej szczęścia. Tym razem tego szczęścia więcej miała Skra. Wygrała 28:26 i z praktycznie przegranego meczu doprowadziła do tie-breaka.
Podopieczni Nawrockiego, na fali zwycięstwa w poprzednim secie, rozpoczęli tą piątą, decydującą odsłonę. Już na samym początku wyszli na prowadzenie 5:1. Ale ekipa Roberto Santilliego nie dała za wygraną. Szybko dogoniła rywali (9:10), a następnie wyszła na trzypunktowe prowadzenie, które utrzymało się do końca meczu (15:12). Jastrzębski Węgiel pokonał Skrę Bełchatów w meczu o mistrzostwo Polski. Najlepszym zawodnikiem tego meczu został wybrany Paweł Abramow, a najwięcej punktów zdobył Igor Yudin.
Skra Bełchatów - Jastrzębski Węgiel 2:3 (18:25, 16:25, 25:21, 28:26, 12:15)
Skra Bełchatów: Wlazły, Możdżonek, Pliński, Falasca, Winiarski, Antiga, Gacek (libero) oraz Dobrowolski, Kurek, J.Novotny, Bąkiewicz, Wnuk.
Jastrzębski Węgiel: Łomacz, Nowik, Czarnowski, Yudin, Hardy, Abramow, Rusek (libero) oraz Sobala, Master, M. Novotny.
MVP: Paweł Abramow.