Mariusz Wlazły (kapitan Skry Bełchatów): Cieszymy, się, że po ciężkim dla obu drużyn spotkaniu, dla nas też przegranym, potrafiliśmy się podnieść. Był to ciężki mecz i tym bardziej cieszymy się, że wygraliśmy. Jedziemy do Jastrzębia. Nie wiem czemu otrzymałem żółtą kartkę. Nie mam pojęcia dlaczego sędzia tak zareagował. Jestem w końcu kapitanem i mam prawo do wygłaszania własnych uwag na temat sytuacji na boisku. Nie wiem czemu sędzia się tak zachował. Może dlatego, że delikatnie "posmyrałem" stojak sędziowski, może trzeba było mocniej. Na pewno każda pomyłka na korzyść drużyny przeciwnej nie jest zbyt miła dla nas. Wprowadza to nerwowość i tak samo jest w drugą stronę. Ja już kiedyś prosiłem arbitrów o pełen profesjonalizm, ale chyba można tylko prosić.
Roberto Santilli (trener Jastrzębskiego Węgla): Nie jest trudno komentować ten mecz. On był jak maraton, a nie jak siatkówka. Bardzo trudno grać dwa mecze z rzędu ze zbyt wielkimi emocjami i nerwowością na boisku. Nie graliśmy dzisiaj zbyt dobrej siatkówki. Po obu stronach było dużo błędów. Musimy być gotowi na taką grę. Skra popełniała mniej błędów, szczególnie w końcówce pierwszego seta, ale ten mecz był bardzo wyrównany. Bełchatów grał z nieco większym doświadczeniem.
Jacek Nawrocki (trener Skry Bełchatów): Zgodzę się z Roberto, że to był mecz pełen emocji - bardzo trudny dla obu drużyn. Cieszę się, że nasz zespół podniósł się po wczorajszym spotkaniu. Nie jest ławo przegrać w play-offach 3:2 i wyjść następnego dnia, po to by odrabiać straty. Tak się niestety składa, że ostatnie mecze układają nam się według podobnego schematu. Ciągle musimy coś naprawiać, kosztuje nas to wiele nerwów, wiele emocji. To już nie psychologia, ale metafizyka. Jedziemy na bardzo trudny teren do Jastrzębia. Staramy się jak najlepiej przygotować. Przed rewanżem wszystko jest możliwe. Jeżeli chodzi o stronę sportową, to zgodzę się, że decydowały błędy w końcówkach. Jest sporo rzeczy do poprawienia, ale nie zrobimy tego przez trening. Musimy podejść do tego mentalnie.