Gdy w czwartym secie gospodynie prowadziły 16:11 wydawać się mogło, że spokojnie doprowadzą do tie-breaka. Jednak dobra postawa ich przeciwniczek nie pozwoliła im na to. Mistrzynie Polski zagrały bardzo dobrze przede wszystkim zagrywką, z którą nie mogły sobie poradzić dąbrowianki. Było to bezpośrednią przyczyną wygranej Banku BPS.
- Każdy mecz można wygrać. Miałyśmy przewagę, ale przecież nie grałyśmy z jakimiś juniorkami tylko z bardzo doświadczonym zespołem, w którym są bardzo dobre zawodniczki i naprawdę się postawiły. To były ciężkie akcje, długie, było bardzo dużo obron i ataków, więc przegrałyśmy po walce, a nie z kretesem - podsumowała spotkanie Krystyna Strasz.
Przed MKS-em Dąbrowa Górnicza i Bankiem BPS Muszyna piąte, decydujące spotkanie. Na terenie mistrza Polski nie gra się łatwo, ale w tym sezonie podopieczne Waldemara Kawki wygrały tam już dwa razy i doznały jednej porażki. Jak będzie tym razem? - Mam nadzieję, że dobrze. Jedziemy po to, aby wygrać i mam nadzieję, że nam się uda. Może tak miało być, może musimy powalczyć w pięciu meczach, może się uda - powiedziała Strasz w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
W przegranym spotkaniu Zagłębiaczki bardzo słabo atakowały, ale najbardziej raził inny element ich gry, tradycyjny przestój. Jeśli dąbrowski zespół chce w tym sezonie zagrać w finale PlusLigi Kobiet, musi poprawić swoją grę. - Tak naprawdę należy poprawić wszystko po trochu. W każdym elemencie popełniłyśmy jakieś błędy, które w konsekwencji się zsumowały. I przede wszystkim trzeba wyeliminować ten przestój, który zawsze w którymś momencie nam się trafia - skomentowała Krystyna Strasz.